"Jeżeli byłyby jasno podane terminy wyjścia z Afganistanu, to wtedy na krótki okres można zwiększyć kontyngent wojskowy, by uzyskać założone cele wojskowe, czyli pokonać talibów i doprowadzić do ustabilizowania sytuacji w tym kraju" - powiedział dziś Żelichowski.

Natomiast - jak mówił - gdyby takie terminy nie były ustalone, to dalsze wysyłanie żołnierzy jest wątpliwe.

Prezydent USA Barack Obama zapowiedział we wtorek wysłanie dodatkowych przeszło 30 tysięcy żołnierzy do Afganistanu, aby pokonać talibów i Al Kaidę. Obama oznajmił również, że za 18 miesięcy zamierza rozpocząć wycofywanie sił amerykańskich z Afganistanu. Liczy bowiem, że do tego czasu uda się wyszkolić dostatecznie silną armię i policję afgańską, aby przejęły one na siebie zadania obrony kraju.

We wtorek Obama rozmawiał telefonicznie z premierem Donaldem Tuskiem i prosił, aby Polska wspólnie z innymi państwami europejskimi, "uzupełniła dodatkowy kontyngent".

"Nie ma jeszcze decyzji, o ile zwiększy się polski kontyngent"

Pytany o zapowiedź Obamy dotyczącą wycofywania się z Afganistanu po 18 miesiącach, szef klubu PSL powiedział, że ma sceptyczny stosunek do zapowiedzi Amerykanów po tym, jak przekonywali do misji w Iraku "bo tam jest broń masowego rażenia, a jej nie było".

"Jeśli rząd podejmie decyzję o wysłaniu dodatkowych żołnierzy, to będziemy chcieli uzyskać informacje, dlaczego jest to taka, a nie inna decyzja, kiedy nastąpi koniec misji i kto to gwarantuje" - zaznaczył. Jak mówił, na razie jest to wstępna decyzja premiera, a nie rządu.

Donald Tusk powiedział we wtorek w TVN24, że nie ma jeszcze decyzji, o ile zwiększy się polski kontyngent. Poinformował, że poprosił ministra obrony Bogdana Klicha, "aby przygotował odpowiedzialną informację, ilu żołnierzy jest potrzeba, aby polski kontyngent był jak najsprawniejszy i żebyśmy realnie uczestniczyli w misji w taki sposób, aby się ona jak najszybciej zakończyła". Jak dodał, chodzi o kilkuset żołnierzy.