Jarosław Kaczyński ma przeprosić Ludwika Dorna za sugestie, jakoby nie płacił alimentów i wpłacić 5 tys. zł na cel społeczny - orzekł dziś prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie.

SA oddalił apelację prezesa PiS, utrzymując tym samym wyrok z kwietnia br. Sądu Okręgowego w Warszawie, który uwzględnił główną część pozwu Dorna wobec J. Kaczyńskiego.

Pełnomocnik byłego premiera powiedział, że rozważy kasację do Sądu Najwyższego (co nie wstrzymuje jednak wykonania wyroku). "Sprawiedliwości stało się zadość" - powiedziała adwokatka Ludwika Dorna.

Mocą prawomocnego wyroku prezes PiS ma teraz na własny koszt opublikować przeprosiny na pierwszej stronie dziennika "Polska". Ponadto ma zapłacić Dornowi symboliczną złotówkę zadośćuczynienia, wpłacić 5 tys. zł na organizację wdów i sierot po policjantach oraz zwrócić powodowi 850 zł jego kosztów procesu za I instancję oraz 1170 zł - za II instancję.

W pozwie z grudnia 2008 r. o ochronę dóbr osobistych Dorn chciał, by sąd nakazał J. Kaczyńskiemu przeprosiny w "Polsce" i w "Sygnałach Dnia" za "nieprawdziwe zarzuty dotyczące alimentacji", które w 2008 r. miały doprowadzić do "zorganizowanej nagonki politycznej" w mediach i w konsekwencji usunięcia go z PiS. Wnosił też, by sąd zasądził mu od pozwanego symboliczną złotówkę i nakazał wpłatę 5 tys. zł na cel społeczny.

Pełnomocnik Dorna, mec. Agnieszka Metelska w pozwie zarzuciła pozwanemu "odzieranie Dorna z prywatności" przez "świadome rozpowszechnianie" nieprawdziwej informacji, że nie płacił alimentów dla trzech córek. Pozew podkreślał, że Dorn płaci alimenty i nigdy z nimi nie zalegał, o czym "pozwany wiedział z rozmów z powodem". Wystąpił on zaś o obniżenie alimentów, dlatego, że ponownie się ożenił i ma małe dziecko, ma także "duże obciążenia alimentacyjne i kredytowe". Mec. Metelska podkreślała, że dochody jej klienta obniżyły się, gdy przestał być wicepremierem i szefem MSWiA, a potem marszałkiem Sejmu za rządów Pis, obecnie jest tylko posłem.

J. Kaczyński wnosił o oddalenie pozwu

J. Kaczyński wnosił o oddalenie pozwu, dowodząc, że jego wypowiedzi "nie były niezgodne z prawdą". Argumentował, że mówił w mediach, iż nie wie nic o tym, by Dorn uchylał się od płacenia alimentów i podawał jedynie, że wystąpił on o ich obniżenie, co było "wypowiedzią oczywiście prawdziwą". Odnosząc się do argumentów Dorna o obniżeniu jego dochodów, pełnomocnik prezesa Pis, mec. Bogusław Kosmus pisał, że powód jest "osobą wykształconą, o błyskotliwej inteligencji i licznych talentach", a prawo nie zabrania mu jako posłowi "podjęcia pracy, by wspomóc los najbliższych".

"Osoba, która angażuje się w politykę, powinna być gruboskórna i liczyć się nawet z nieeleganckimi atakami" - dowodził pełnomocnik J. Kaczyńskiego, według którego "polityk nie może obrażać się na ciosy zadawane przez adwersarzy w ramach swoistego współzawodnictwa". "Fakt, że polityk ma mieć "grubszą skórę", nie oznacza automatycznego traktowania go jako worka do bicia wówczas, gdy przyjdzie komuś na to ochota" - replikowała adwokat Dorna.



"Nikt nie powinien naruszać bezpodstawnie dóbr osobistych innych osób"

"Nikt nie powinien naruszać bezpodstawnie dóbr osobistych innych osób" - mówiła sędzia Halina Plasota w uzasadnieniu wyroku SO. Naruszenie dóbr Dorna SO uznał za zawinione, bo prezes PiS wiedział, iż Dorn płaci alimenty. Według SO, z autoryzowanych słów Kaczyńskiego o tym, że niepłacenie alimentów to wielki problem społeczny i że są nierzetelni członkowie PiS, którzy naruszają te zasady, w tym Dorn, przeciętny odbiorca mógł wyciągnąć wniosek, że Dorn nie płaci alimentów. SO podkreślił, że J.Kaczyński wiedział, że wystąpił on tylko o ich obniżenie. Zarazem SO nie przyjął odpowiedzialności J.Kaczyńskiego za "zorganizowaną nagonkę" na Dorna i oddalił żądanie przeprosin także za to.

Apelację złożył pełnomocnik Kaczyńskiego (nie było go w SA),wnosząc o oddalenie pozwu. Mec. Krzysztof Gotkowicz argumentował w SA, że nie doszło do naruszenia dóbr powoda, a nawet jeśli, to było ono "niezawinione" i jako takie nie było bezprawne. "Wypowiedź pozwanego była wyważona" - dowodził.

Mec. Metelska, reprezentująca nieobecnego także w SA Dorna, wnosiła o oddalenie apelacji. "Pozwany wiedział, że powód płaci alimenty; świadomie mówił zatem nieprawdę" - dodała. SA nakłaniał strony do ugody, co nie przyniosło rezultatu.

SA oddalił apelację jako "oczywiście nieuzasadnioną". W ustnym uzasadnieniu wyroku SA sędzia Anna Kozłowska podkreśliła, że kontekst wypowiedzi pozwanego był taki, że Dorn nie płaci alimentów.

"Bez wątpienia pozwany wiedział, że istotą jest obniżenie alimentów, a poszedł krok dalej i wypowiedział się o ich niepłaceniu" - mówiła sędzia. "Ta nieprawdziwa wypowiedź prowadzi do naruszenia dóbr powoda, takich jak cześć i godność jako człowieka i parlamentarzysty" - dodała.

Według SA, słowa Kaczyńskiego nie były opinią - jak sam twierdził - ale wypowiedzią o faktach. "Fakty niezgodne z rzeczywistością nie mogą być zestawiane z konstytucyjnym prawem do informacji" - oświadczyła sędzia. Podkreśliła, że pozwany to "osoba znakomita, prawnik, który powinien brać odpowiedzialność za słowa".

Ustalenia SO uznano za prawidłowe

Ustalenia SO uznano za prawidłowe. Sędzia Kozłowska zwróciła uwagę, że "brzmienie wyroku było delikatne w porównaniu z żądaniem pozwu".

Mec. Gotkowicz powiedział po wyroku, że ze swym klientem zastanowi się nad złożeniem kasacji do SN, po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku SA. Podkreślił, że kasacja mogłaby dotyczyć tylko żądania przeprosin, a nie kwestii pieniężnych.

Mec. Metelska uznała, że wyrok jest "bardzo sprawiedliwy", a SA słusznie nie dopatrzył się żadnych błędów w wyroku SO.