Cały świat walczy z nową odmianą wirusa grypy. W Meksyku zmarło już ponad 100 osób. Epidemiolog dr Paweł Grzesiowski uspokaja, że śmiertelność w wypadku świńskiej grypy jest znacznie mniejsza niż przy ptasiej odmianie choroby. Ale podkreśla, że wirusy mutują coraz szybciej, a po pojawieniu się nowego szczepu potrzeba nawet 3 - 4 miesięcy, by nowa szczepionka trafiła do ludzi.

MAGDALENA SALIK: Wirus świńskiej grypy - jak sama nazwa wskazuje - powinien atakować tylko świnie. Co się stało, że nagle był w stanie zagrozić człowiekowi?

Dr PAWEŁ GRZESIOWSKI*: Nie wiemy jeszcze wszystkiego o nowej odmianie wirusa, ale wstępne informacje wskazują, że jest to "mieszaniec", zawierający elementy genetyczne wirusów grypy świń, ptaków oraz ludzi.

Dlatego właśnie możliwe było przekroczenie bariery gatunkowej i zarażenie nas. Jak dokładnie to się stało, można tylko przypuszczać. Np. wędrujące, chore ptaki mogły dostać się do paszy świń, z którymi mieli do czynienia cierpiący na grypę pracownicy ferm. W efekcie doszło do wymieszania się materiału genetycznego pochodzącego aż z trzech źródeł.

Jak pan przypuszcza, dlaczego epidemia wybuchła akurat w Meksyku?

To jest analogicznie jak z grypą ptasią u ludzi - pierwsze zakażenia to zapewne efekt bliskiego kontaktu świń i ludzi. W Meksyku, gdzie w biednych regionach panuje wielkie zatłoczenie i dominuje hodowla świń w przydomowych gospodarstwach, istnieją optymalne warunki do takiego zdarzenia.

A duża gęstość zaludnienia, słaby dostęp do opieki medycznej i brak przez pierwsze tygodnie reakcji ze strony władz Meksyku spowodował taki przebieg tej epidemii, jak dziś widzimy. Ale to się może wydarzyć również w innym regionie świata.

Co się dzieje z człowiekiem, który zarazi się świńską grypą?

Po wniknięciu do organizmu ludzkiego wirus grypy świń wywoduje najczęściej zakażenie układu oddechowego, czasami zapalenie płuc.

Konkretnie - wirus przyczepia się do komórek nabłonka oddechowego, powoduje ich śmierć, a w rzadkich przypadkach przedostaje się do płuc. Wtedy doprowadza do uszkodzenia pęcherzyków płucnych i naczyń krwionośnych, a w efekcie do niewydolności oddechowej. W tych najcięższych postaciach choroby konieczna jest terapia tlenem i wspomaganie oddechu respiratorem. Jednak w przypadku wirusów grypy świń, które sporadycznie atakowały człowieka od połowy lat 80. XX wieku, przebieg choroby był zwykle łagodny.

Czy po objawach grypy można poznać, z jakim wirusem mamy do czynienia? Czy np. chory na świńską grypę ma inne objawy niż chory na ptasią grypę?

Objawy opisywane na podstawie informacji z Meksyku i USA dotyczą głównie układu oddechowego. Katar, kaszel, zapalenie oskrzeli, zapalenie płuc, gorączka. Mogą być także wymioty i biegunka. To jest inny przebieg niż zakażenie wirusem grypy ptasiej. Grypa ptasia przebiega u człowieka znacznie ostrzej, częściej dochodzi do sepsy wirusowej, uszkodzenia innych narządów poza układem oddechowym, co może prowadzić do śmierci.

Istnieje szansa, że nasze ciało samo zwalczy świńską grypę?


Tak, w wielu przypadkach choroba ulega samowyleczeniu. Obecnie wiemy, że zakażonych jest ponad tysiąc osób, a zmarło około 80. To oznacza, że śmiertelność jest na poziomie około 5 proc. To dobra wiadomość, bowiem - dla porównania - wskaźnik ten dla ptasiej grypy wynosi 50 proc., czyli umiera połowa zakażonych. A więc nie ma chyba ryzyka na powtórkę z hiszpanki.



Kiedy możemy spodziewać się szczepionki przeciwko świńskiej grypie?

Tradycyjnie szczepionka jest produkowana na zarodkach kurzych, i to jest największy problem, bo potrzeba ich bardzo wiele. Zwykle zgromadzenie ich to około 6-8 tygodni. Samo przygotowanie wirusa do produkcji szczepionki także trwa 4-8 tygodni, w związku z tym realnie pierwsze dawki mogą być poddane testowaniu po około 3-4 miesiącach od rozpoznania nowego typu wirusa.

Czekanie ponad kwartał na lekarstwo wobec rozprzestrzeniającej się błyskawicznie pandemii to niewyobrażalnie długo.

Dlatego tak ważne są wyniki badań WHO i CDC, które są właśnie prowadzone i które pokażą, z jakim typem wirusa mamy dokładnie do czynienia. Może się bowiem okazać, że obecnie dostępna szczepionka chociaż w części chroni przed zachorowaniem. Na szczęście, jeśli wirus dotarłby do Polski, nie byłoby potrzeby produkcji specjalnej szczepionki na nasze potrzeby.

A jak Polska może się przygotować na "powitanie" świńskiej grypy?

Przede wszystkim konieczna jest czujność. Na szczęście mamy ten luksus, że Europa obecnie jest wolna od zakażeń. Pierwsze przypadki pojawią się zapewne w najbliższych dniach (pojawiły się w niedzielę późnym wieczorem - red.), a więc jest czas, żeby przygotować do szybkiej interwencji lekarzy, szpitale, służby sanitarne i inne. Mamy także chwilę na zgromadzenie zapasu leków i ewentualnie szczepionek (o ile jeszcze są w hurtowniach, bo sezon się kończy i wielu szczepionek przeciwko grypie nie zostało).

Znamy już grypy ptasią i świńską. Czy jest możliwe, że w tej chwili gdzieś na ziemi istnieją nieodkryte jeszcze szczepy groźnych odmian grypy?

Wiemy, że inne zwierzęta także mogą chorować na grypę, np. konie. Ale na razie nie ma żadnych dowodów na to, że w innych gatunkach zwierząt coś się dzieje, co powinno nas niepokoić. Z drugiej strony - w biologii nigdy nie można być spokojnym. Wiemy, że wirus grypy raz na około 20 lat ulega poważnej mutacji - teraz jesteśmy właśnie w okresie tej spodziewanej zmiany i dlatego z taką uwagą śledzimy to, co się dzieje w Ameryce.

Medycyna "nadąża" za mutującymi wirusami czy też one robią się coraz szybsze?

Wirusy są szybsze, bo to wynika z masowości produkcji rolnej trzody i ptactwa. Ale i człowiek jest szybszy w reagowaniu na zagrożenia. Warto wspomnieć, że pierwsza potwierdzona informacja o świńskiej grypie pojawiła się 23 kwietnia, już od wczoraj postawiono na nogi cały aparat naukowy i medyczny w wielu krajach, pełną parą są prowadzone badania wirusologiczne, działa komitet przeciwpandemiczny pod auspicjami WHO.

Polska w tym zakresie nie ma się czego wstydzić , podjęto niezwłocznie wszelkie niezbędne działania, uruchamiając przepływ informacji, służby medyczne, sanitarne i komórki odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa.

*Dr Paweł Grzesiowski - dr med., epidemiolog, kierownik zakładu profilaktyki zakażeń w Narodowym Instytucie Leków w Warszawie

Więcej informacji - dziennik.pl