Szef MSZ Radosław Sikorski powiedział dziś dziennikarzom, że instrukcję w sprawie wyboru sekretarza generalnego NATO przekazał prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu na pokładzie samolotu w drodze na szczyt NATO. Wcześniej prezydent otrzymał "sugestię, notatkę, radę".

"Sugestia, notatka, rada była przesłana prezydentowi w trybie uzgodnionym z ministrem Handzlikiem i była częścią materiałów, które pan prezydent powinien był przeczytać" - powiedział Sikorski. Jak zaznaczył "to było uzupełnienie wcześniejszych materiałów".

Jak ocenił, to była "dobrej klasy notatka z celnymi, wręcz subtelnymi radami, jak rozegrać sprawę naszego uczestnictwa w szczycie". Jednocześnie szef MSZ podkreślił, że instrukcją nazywa co innego.

"Mianowicie to, że na pokładzie samolotu (w piątek, w drodze na szczyt NATO) w obecności ministra obrony narodowej Bogdana Klicha, patrząc panu prezydentowi prosto w oczy, powiedziałem "Panie prezydencie z upoważnienia Prezesa Rady Ministrów przekazuję panu stanowisko rządu" - powiedział Sikorski.

Jak dodał, poinformował wtedy prezydenta, że "rząd życzy sobie, aby pan prezydent nie uzgadniał w dniu dzisiejszym kandydata i sekretarza generalnego NATO".

"Pan prezydent oddał mecz walkowerem w czasie rozgrzewki"

Zdaniem Sikorskiego "gdyby prezydent tego stanowiska, tej rady usłuchał i wypełnił wolę rządu, weszlibyśmy do gry". "Pan prezydent oddał mecz walkowerem w czasie rozgrzewki" - ocenił szef MSZ.

W opinii szefa MSZ gra nie toczyła się o jego nominację na sekretarza generalnego NATO. Jak zaznaczył Sikorski premier Donald Tusk w konsultacji z nim jeszcze w grudniu ubiegłego roku, ocenił, szanse na tę nominację na "około 20 proc.".

"Było jasne, że gdy o stanowisko sekretarza ubiega się po raz pierwszy w historii Sojuszu urzędujący premier (Danii, Anders Fogh Rasmussen), to jest on faworytem" - podkreślił Sikorski. "Stąd nie zgłaszaliśmy kandydata, tak jak niektóre inne kraje, które się łudziły" - dodał.



"Szkoda, że okazja została pominięta"

Zdaniem Sikorskiego Turcja dzięki swojej twardej postawie w sprawie kandydatury Rasmussena uzyskała pewne korzyści.

"Dzisiaj prezydent Barack Obama zaapelował publicznie o przyjęcie Turcji do Unii Europejskiej. Myślę, że to jest pierwsza z tych rzeczy, o których będziemy się dowiadywać w najbliższych tygodniach" - podkreślił Sikorski.

Zdaniem ministra SZ "Polska też miała swoje postulaty, które były bardzo precyzyjnie sformułowane i przekazane".

Jak mówił Sikorski "życzylibyśmy sobie bardziej zrównoważonej obecności Sojuszu Północnoatlantyckiego - w sensie obecności infrastruktury obronnej, jednostek NATO-wskiech - w naszym kraju". "Uważamy (też), że Polacy powinni obejmować kolejne stanowiska w sekretariacie w kwaterze głównej NATO"- powiedział Sikorski.

Jego zdaniem są to rzeczy, o które można było zagrać. "Szkoda, że okazja została pominięta" - stwierdził Sikorski.

Jak powiedział szef MSZ "sytuacja, w której nie zaprotestowaliśmy ustami pana prezydenta przeciwko procedurze, w której nie uzgodniono z nami tak ważnej decyzji (jak wybór sekretarza generalnego NATO), nie jest dobrym precedensem na przyszłość".

"Po to wysyłamy dziesiątki materiałów tygodniowo, żeby pan prezydent je przeczytał"

Sikorski dopytywany, czy prezydent rzeczywiście wiedział, o co toczy się gra i co Polska chce uzyskać na szczycie NATO, odpowiedział, że prezydent "powinien był wiedzieć".

"Po to wysyłamy, i MON wysyła, dziesiątki materiałów tygodniowo, żeby pan prezydent je przeczytał i żeby miał pełną jasność" - powiedział Sikorski. Jednocześnie zaznaczył, że nie może odpowiadać za to, co Lech Kaczyński czyta i co prezydenccy urzędnicy mu podają.

"Myśmy mu (prezydentowi) przekazali wszystko drogą elektroniczną i na piśmie twarde kopie również poszły, wtedy gdy było to możliwe" - podkreślił szef MSZ. Jak zaznaczył kandydaci na sekretarza generalnego NATO zostali zgłoszeni zaledwie kilka godzin przed wyborem.

"Tego typu instrukcje - najpierw notatki a później ustna instrukcja, prośba, stanowisko rządu - zazwyczaj są przekazywane tuż przed wydarzeniami" - dodał minister.