Spór o policję nie jest błahy. Jest bardzo sensowne, aby piętnować wszelkie przejawy nieusprawiedliwionej brutalności z jej strony. Nie jest sensowne wyolbrzymianie antypolicyjnych poczynań demonstrantów.
Z ostatniej chwili: wmyśl obowiązującego od kilku dni prawa postanowienie ozakazie przebywania wdomu sprawcy przemocy domowej (lub osoby grożącej przemocą) może podjąć interweniujący funkcjonariusz policji. To postanowienie, które skutecznie chroni ofiary oraz równie skutecznie zastrasza potencjalnych sprawców. Wszelako zjednej strony funkcjonariusze słyszą oskarżenia o„wysługiwanie się władzy” i„białoruską brutalność”, zdrugiej słusznie otrzymują więcej uprawnień do działania.
Spór o policję nie jest błahy. Jest bardzo sensowne, aby piętnować wszelkie przejawy nieusprawiedliwionej brutalności z jej strony. Nie jest sensowne wyolbrzymianie antypolicyjnych poczynań demonstrantów. Podczas największej, stutysięcznej (!) demonstracji policja była spokojna, to i „strajkowy” tłum był spokojny (byłem świadkiem komicznej sceny, kiedy długi sznur policyjnych aut pomylił drogę i zaczął wykręcać na ulicy pełnej ludzi – dzięki uprzejmości uczestników manifestacji kawalkadzie udało się zawrócić).
Ale aby z takich burz medialnych wynikało coś dobrego, rozsądek przypomina, że:
1. Analizowanie, czy Polska jest dyktaturą, jest ożywcze dla umysłu, ale samo używanie przez policję siły wobec demonstrantów nie jest ani dowodem na państwową dyktaturę, ani na jej brak. W różnych demokratycznych krajach policję rozlicza się inaczej i pozwala jej się na więcej albo mniej.
2. Zestawianie policyjnych kordonów czy użycia pałek lub gazu z marcem’68, stanem wojennym itd. urąga pamięci ofiar komunistycznych represji. Ofiar, na które nie czekały media, posłowie opozycji, opozycyjny prezydent miasta – i nadzieja na wygraną w wyborach.
3. Krytykując działania policji, jednocześnie musimy o nią dbać, by była możliwie jak najbardziej policją państwową, a nie policją partyjną. Ile razy mówimy o niej „pachołki Kaczyńskiego”, tyle razy popychamy ją w ramiona tegoż Kaczyńskiego.
4. Jeżeli w przyszłej rewolucyjnej Polsce Marta Lempart będzie ministrą spraw wewnętrznych, zaś Klementyna Suchanow premierką, to policja i jej oddziały prewencji będą dalej istnieć. Oraz działać – i to raczej aktywnie.