Jeżeli Poczta Polska nie otrzyma rejestru wyborców od samorządu terytorialnego, będzie to skrajne łamanie prawa przez samorządy; włodarze niektórych miast de facto, w ten sposób chcą odebrać prawo wyborcze wielu obywatelom - ocenił w sobotę rzecznik rządu Piotr Müller.

Müller pytany w radiu ZET o doniesienia portalu Onet, według których Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych, której zlecono druk kart wyborczych, przekazała to zlecenie podwykonawcom, odparł, że karty do głosowania w poprzednich wyborach były drukowane w różnych drukarniach w całym kraju. "Tutaj zostało to zlecone PWPW. Być może ona ma również podwykonawców, którzy pod odpowiednim reżimem bezpieczeństwa przygotowują taki druk" - podkreślił.

Jak dodał PWPW odpowiada za druk różnego rodzaju dokumentów państwowych i wykonuje to w sposób, który określają bardzo restrykcyjne procedury spółki. "Nie spodziewam się, żeby tutaj zachowano się w inny sposób" - dodał Müller.

Pytany, na jakiej podstawie odbywa się obecnie druk kart, odparł, że możliwości druku dla części wyborców reguluje ostatnia nowelizacja Kodeksu wyborczego. Zgodnie z tą nowelizacją, przyjętą w marcu przez Sejm, możliwość głosowania korespondencyjnego została rozszerzona także o osoby znajdujące się w kwarantannie oraz powyżej 60. roku życia.

Müller był również pytany, czy jest pewien, że Poczcie Polskiej uda się dostarczyć wszystkim wyborcom pakiety do głosowania korespondencyjnego, ponieważ nie wszyscy przebywają w miejscu zameldowania.

Rzecznik rządu odparł, że liczy się miejsce ujęcia w aktualnym rejestrze wyborców, pod który należy dostarczyć karty wyborcze. "Oczywiście to może być niemożliwe z powodu tego, że ten rejestr np. nie zostanie przekazany przez określone samorządy. Największe ryzyko widzę w tym, a nie w kwestiach logistycznych Poczty Polskiej. (...) To jest złamanie przepisów przez samorząd terytorialny, jestem zaskoczony tym, że włodarze niektórych miast de facto, w ten sposób chcą odebrać prawo wyborcze wielu obywatelom, bo to jest takie działanie" - powiedział Müller.

"Jeżeli Poczta Polska nie otrzyma rejestru wyborców od samorządu terytorialnego to będzie bardzo trudno ten rejestr uzupełnić w ten sposób, żeby Poczta Polska mogła go dostarczyć. I to jest skrajne łamanie prawa przez samorządy" - powiedział rzecznik rządu.

Jego zdaniem obecnie to samorządy "bojkotują obowiązujące przepisy prawa". "My uważamy, że te przepisy pozwalają na to, aby w trudnej sytuacji, bo jesteśmy w trudnej sytuacji, w sytuacji nietypowej, podjąć takie działania z całym ryzykiem, które może z tego wynikać. Ponieważ uważamy, że bardzo ważnym elementem jest przeprowadzenie w demokratycznym państwie bezpiecznych wyborów w konstytucyjnym terminie" - zaznaczył.

Müller pytany o przesyłanie przez Pocztę Polskę do przedstawicieli samorządów "niepodpisanych anonimowych maili", w których Poczta domaga się przekazania danych osobowych do spisu wyborców, odparł, że Poczta Polska ma podstawy prawne, aby domagać się dostępu do danych osobowych w celu stworzenia spisu wyborców. Dodał, że maile zostały do samorządów wysłane jeszcze raz.

"Jest przepis prawa, który pozwala na to, aby te dane uzyskać. Ja rozumiem, że teraz każdy będzie mówił o formie, mówił o tym, czy mu się podoba jedno zdanie czy nie. Jest podstawa prawna, żeby do tego, żeby te dokumenty uzyskać" - stwierdził rzecznik rządu. "Samorządy w tej chwili łamią prawo" - dodał Müller.

W czwartek samorządowcy (m.in. prezydenci Warszawy, Gdańska, Sopotu i Sosnowca) informowali, że w nocy otrzymali od Poczty Polskiej maile z nakazem udostępnienia spisów wyborców wraz z danymi osobowymi – adresami, imionami i nazwiskami i numerami PESEL.

Włodarze polskich miast sprzeciwiają się udostępnieniu spisów wyborców, tłumacząc, że byłoby to niezgodne z obowiązującym w Polsce prawem. Wielu z nich zapowiedziało również, że złoży w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na wyłudzeniu danych osobowych. Samorządowcy, którzy w czwartek otrzymali maile z Poczty Polskiej z wnioskami o udostępnienie spisów podkreślają, że nie jest to korespondencja z podpisem elektronicznym, więc przez część systemów została potraktowana jako spam.

Rzeczniczka Poczty Polskiej S.A. Justyna Siwek poinformowała PAP w czwartek, że wnioski, które wysłano do samorządowców w nocy ze środy na czwartek zostaną opatrzone podpisem kwalifikowanym i wysłane ponownie.

Szef PKW Sylwester Marciniak w piśmie do komisarzy wyborczych, do którego dotarła PAP podkreślił, że Poczta Polska może otrzymać dane ze spisu wyborców, jeżeli są one potrzebne w celu wykonania obowiązków nałożonych przez administrację rządową; wniosek w tej sprawie musi być podpisany podpisem elektronicznym.