Piąty miesiąc z rzędu spada liczba nowych zamówień eksportowych, polskim firmom trudniej będzie sprzedawać produkty na rynkach krajów UE - komentuje wyniki PMI dla Polski ekspertka ekonomiczna Konfederacji Lewiatan Sonia Buchholtz.
Firma Markit podała w środę, że wskaźnik PMI dla Polski w grudniu ub.r . wyniósł 47,6 pkt. wobec 49,5 pkt. w listopadzie i wobec prognozy 49,5 pkt. Zauważono, że najnowszy wynik był najniższym od kwietnia 2013 roku. Według Markit wielkość produkcji i liczba nowych zamówień uległy zmniejszeniu w najszybszym tempie od czerwca 2009 roku, a liczba nowych zamówień eksportowych i zaległości produkcyjne spadły piąty miesiąc z rzędu. W komentarzu do wyników badań napisano, że mimo, iż w ostatnim miesiącu 2018 r. prognozy odnośnie przyszłej 12-miesięcznej produkcji uległy poprawie, dane dotyczące liczby nowych zamówień oraz zaległości produkcyjnych sugerują, że w najbliższym czasie trend spadkowy zostanie utrzymany.
"Już piąty miesiąc z rzędu spada liczba nowych zamówień eksportowych. Przedsiębiorstwom trudniej będzie sprzedawać produkty na rynkach krajów UE, gdzie mamy do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym" - zwraca uwagę w komentarzu Sonia Buchholtz.
Według niej wyniki PMI wskazują na spadek nastrojów w grudniu 2018 r., co jest kontynuacją trendu spadkowego widocznego od II kwartału 2018 r. Zarazem drugi miesiąc z rzędu wskaźnik PMI utrzymał się poniżej progu 50 punktów. "Innymi słowy, po raz drugi przeważają ci oczekujący dalszego pogorszenia w polskiej gospodarce. Jest to najgorszy wynik od kwietnia 2013 r. (68 miesięcy)" - zwróciła uwagę Buchholtz.
Dodała, że odnotowaliśmy spadek wielkości produkcji oraz liczby nowych zamówień (tempa ich spadku są najwyższe od kryzysowego czerwca 2009), w tym zamówień eksportowych (piąty miesiąc z rzędu).
"Wskutek zmniejszonego zainteresowania polskimi produktami, zmniejszyła się liczba zaległości produkcyjnych (najszybciej od 2012 r.) i nieukończonych prac (trend spadkowy od sierpnia ub.r.), a zapasy środków produkcji rosną (trzeci miesiąc z kolei). To przekłada się na zmniejszenie presji na ceny. Dynamika kosztów produkcji wyhamowuje, podobnie jak wyrobów gotowych – chociaż obie są nadal wysokie i rosnące" - zauważyła ekspertka Konfederacji Lewiatan.
Jej zdaniem środowy wynik PMI byłby jeszcze słabszy, gdyby nie stabilne zatrudnienie. "W polskim przypadku jest to jednak sygnał przewagi problemów strukturalnych (deficyty zasobów pracy) nad koniunkturalnymi (spadek popytu na pracę)" - uważa Buchholtz.
Przedstawicielka pracodawców ocenia, że generalnie subindeksy PMI dostarczają spójnego obrazu, typowego dla wczesnej fazy spowolnienia. "To efekt kiepskiej kondycji gospodarek zachodnioeuropejskich, w szczególności niemieckiej. Wydaje się, że jest to obecnie główny czynnik wpływający na sentymenty ankietowanych menedżerów logistyki" - komentuje Buchholtz.
Zaznacza, że przekonanie o wciąż silnym popycie krajowym, i zarazem stabilności polskiej gospodarki, ujawnia się we wzroście prognozowanego przez przedstawicieli przetwórstwa indeksu produkcji w perspektywie 12 miesięcy.