Gdańskie biuro Prokuratury Krajowej wszczęło śledztwo w sprawie grupy przestępczej działającej na terenie Wielkiej Brytanii, która mogła dopuścić się handlu ludźmi. Ofiarami przestępstwa mieli paść Polacy.

Jak poinformował dziś dziennikarzy szef gdańskiego biura PK Zbigniew Niemczyk, prokuratura zajęła się sprawą po przesłuchaniu mężczyzny, który wcześniej zgłosił się do gazety "Polska Dziennik Bałtycki".

Polak twierdzi, że - wraz z grupą rodaków, był zmuszany do pracy na czarno na budowach w Wielkiej Brytanii. Mężczyzna utrzymuje, że on i inni Polacy nie otrzymywali wynagrodzenia, byli przetrzymywani przez osoby narodowości romskiej w domu, w którym nie było gazu, prądu oraz wody.

Jak zaznaczył prokurator Niemczyk, postanowienie o wszczęciu śledztw nie przesądza o tym, czy doszło do przestępstwa handlu ludźmi. "Istnieje jednak uzasadnione podejrzenie, że tak mogło być. Reakcja organów państwowych na tego rodzaju uprawdopodobnione informacje musi następować i tak było w tym przypadku" - powiedział Niemczyk.

Prokurator wyjaśnił, że w myśl międzynarodowych konwencji, które definiują "handel ludźmi" przestępstwo to może mieć bardzo różny charakter. "Może być to wykorzystywanie człowieka znajdującego się w pewnej przymusowej sytuacji, czy zmuszanie do pracy bez wynagrodzenia" - powiedział.

Prokuratura zapowiedziała przesłuchania kolejnych świadków w tej sprawie. "Prosimy też Polaków, którzy mogli znaleźć się w "obozach pracy" na terenie miast Sheffield oraz Blackburn o zgłaszanie się do gdańskiej Komendy Wojewódzkiej Policji" - powiedział prokurator.

"Grupa Romów ma w Wlk. Brytanii wiele domów, w których przetrzymywani są Polacy"

Z opowieści mężczyzny, którą opublikowała "Polska Dziennik Bałtycki" wynika, że pojechał on do Wielkiej Brytanii w odpowiedzi na zamieszczone w polskiej prasie ogłoszenie o dobrze płatnej pracy. Jednak, gdy przyjechał na miejsce, miał usłyszeć, że będzie pracował za darmo, by w ten sposób zwrócić opłatę za znalezienie mu zajęcia.

Mężczyzna utrzymuje, że wraz z kilkunastoma Polakami mieszkał w domu, w którym nie było gazu, prądu oraz wody. "Gospodarze" domu - osoby narodowości romskiej - mieli zabrać mu jedzenie, jakie przywiózł ze sobą z kraju. Nikt nie dbał o to, by pozbawieni pieniędzy Polacy mieli co jeść.

Mężczyzna twierdzi, że udało mu się uciec z kilkoma rodakami. Jego zdaniem, grupa Romów, z którą się zetknął, ma w Wlk. Brytanii wiele domów, w których przetrzymywani są Polacy wykorzystywani do niewolniczej pracy.