Chodzi o zespół Guillaina-Barrego, który może prowadzić do paraliżu a nawet śmierci.



Od początku roku zanotowano przynajmniej 100 przypadków choroby. W położonej na północy Peru Cajamarce w wyniku powikłań związanych ze schorzeniem zmarła 74-letnia kobieta. Peruwiański rząd ogłosił alarm epidemiologiczny w całym kraju.
Początkowe objawy zespołu Guillaina-Barrégo są podobne do grypy. Pojawia się osłabienie mięśni, gorączka, biegunka, a później drętwienie kończyn. Ważne jest natychmiastowe uzyskanie pomocy lekarskiej, wówczas choroba jest całkowicie do opanowania. Jednak bez niej może dojść do zatrzymania akcji serca i zgonu. Jej przyczyny pozostają wciąż zagadką dla współczesnej medycyny, ale podejrzewa się, że zwykle poprzedza ją infekcja bakteryjna lub wirusowa.
Przypadki choroby, które pojawiały się w ubiegłym roku, wiązano z przenoszonym przez komary wirusem Zika. Jego powikłaniem może być właśnie zespół Guillaina-Barrego. W Peru zanotowano ok. 500 potwierdzonych przypadków zachorowania na Zikę, ale podejrzewa się, że nosicielami wirusa mogło być w zeszłym roku ok. 5300 osób. Peruwiańskie ministerstwo zdrowia uważa, że tym razem za chorobę nie jest odpowiedzialna Zika. Minister zdrowia Silvia Pessah powiedziała podczas konferencji prasowej, że głównym oskarżonym jest inny enterowirus, który dostaje się do organizmu przez układ pokarmowy. To z kolei spowodowane jest nieodpowiednimi warunkami higienicznymi w trakcie przygotowywania posiłków.
W Peru większość ludzi je poza domem. Koneserzy uznają kuchnię tego kraju za jedną z najwykwintniejszych na świecie. W samej Limie można znaleźć dwie najlepsze restauracje w Ameryce Łacińskiej, prezentujące światowy poziom, wyróżnione prestiżowymi gwiazdkami Michelina. Jednak większość dość ubogiego społeczeństwa ma nikłe szanse zjeść chociaż raz w tak luksusowych lokalach jak Central czy Astrid y Gaston i szuka alternatywy w tanich barach lub na ulicy, gdzie standardy higieniczne pozostawiają wiele do życzenia. W zeszłym roku peruwiańskie służby sanitarne odebrały licencje wielu restauracjom właśnie w związku z brakiem zachowania podstawowych zasad higieny. Peruwiańskie media pełne były drastycznych zdjęć z wnętrz jadłodajni, gdzie inspektorzy znajdowali w jedzeniu karaluchy, a ściany pokrywała gruba warstwa grzyba. Zresztą problem braku higieny nie dotyczy tylko restauracji.
Przypadki zachorowania na zespół Guillaina-Barrego zanotowano w aż pięciu peruwiańskich prowincjach: Limie, Lambayeque, Ancash, Piurze i La Libertad. W samej stolicy mówi się o ośmiu pacjentach z podejrzeniem choroby.
Najwięcej zachorowań pojawiło się na północy kraju w prowincji La Libertad. Luis Suarez Ognio, dyrektor Narodowego Centrum Epidemiologicznego, powiedział, że w tym regionie stwierdzono aż 21 przypadków zespołu Guillaina-Barrego, z czego 12 osób poddano hospitalizacji w stolicy prowincji Trujillo. Jak dodał Suarez, chorzy są podłączeni do respiratora, bo ich stan jest na tyle poważny, że nie są w stanie oddychać samodzielnie.
Peruwiańskie ministerstwo zdrowia opublikowało w sieci specjalne instrukcje informujące, jak można ustrzec się choroby, m.in. zachowując szczególne środki ostrożności w kwestii higieny osobistej.