Szef MSZ Francji Jean-Yves Le Drian wezwał w niedzielę do niezwłocznego zwołania posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w celu omówienia sytuacji we Wschodniej Gucie. Podkreślił, że jest "wielce zaniepokojony" doniesieniami o użyciu broni chemicznej przez syryjski reżim.

Dodał, że Paryż współpracuje z sojusznikami i międzynarodowymi organizacjami, by zweryfikować doniesienia o ataku. Le Drian zaznaczył, że Francja "nie będzie uchylać się od swoich obowiązków" i potępił ataki przeprowadzane przez ostatnią dobę przez syryjskie siły rządowe w Dumie.

Oświadczył, że ataki stanowią poważne naruszenie międzynarodowego prawa humanitarnego.

W niedzielę Organizacja Syrian American Medical Society (SAMS) oskarżyła syryjskie władze o atak chemiczny w sobotę wieczorem na szpital w Dumie we Wschodniej Gucie, w którym miało zginąć co najmniej 41 osób. Władze w Damaszku odrzucają te oskarżenia.

Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że nie jest w stanie potwierdzić informacji o użyciu broni chemicznej w Dumie. Dyrektor Obserwatorium Rami Abdel Rahman powiedział, że w Dumie zginęło 11 osób w wyniku uduszenia spowodowanego dymem z broni konwencjonalnej, użytej przez siły rządowe. Dodał, że 70 osób miało kłopoty z oddychaniem. Grupy syryjskich rebeliantów utrzymują jednak, że w ataku chemicznym zginęło ponad 100 cywilów.

Prezydent USA Donald Trump oświadczył w niedzielę, że Asad słono zapłaci za atak chemiczny, jakoby przeprowadzony przez jego wojska w mieście Duma. Nazwał również syryjskiego przywódcę "zwierzęciem" oraz oskarżył Rosję i Iran o wspieranie go.

Unia Europejska stanowczo potępiła atak i wezwała do reakcji społeczności międzynarodowej.

Rosja zaprzeczyła doniesieniom, jakoby syryjska armia przeprowadziła atak chemiczny - podał w niedzielę Interfax, powołując się na rosyjski resort obrony. Atak w Dumie potępiła Turcja; oświadczenie w tej sprawie wydało ministerstwo spraw zagranicznych w Ankarze.(PAP)

ndz/ mal/