Uczestnicy ekspedycji podziękowali w specjalnym komunikacie pakistańskim wspinaczom za ogrom wykonania bardzo trudnej pracy.
"Chcielibyśmy podziękować pakistańskim wspinaczom za ich ciężką pracę i zaangażowanie, jakie włożyli w tę wyprawę. Bez nich nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy teraz. Panowie - BARDZO DZIĘKUJEMY!!!" - napisano w języku angielskim na oficjalnym Facebooku projektu Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera.
Piotr Tomala w rozmowie z PAP podkreślił, że czterech Pakistańczyków, którzy od początku współdziałają z polską ekipą, wykonało ogromną i niebezpieczną pracę, zwłaszcza na drodze Basków. "Czapki z głów, wielki szacunek" - zaznaczył.
W poniedziałek z bazy wyszło czterech hapsów, aby zebrać pozostawiony sprzęt (m.in. namioty, liny) na drodze Basków, którą pierwotnie mieli się wspinać uczestnicy narodowej wyprawy. Po urazach od uderzeń spadającymi kamieniami, jakich doznali Bielecki i Rafał Fronia, który musiał powrócić do kraju, Wielicki podjął decyzję o zmianie wariantu wspinaczki na klasyczną drogę prowadzącą przez Żebro Abruzzi.
"Jestem pełen podziwu dla pakistańskich wspinaczy, z jakim zaangażowaniem i sercem współdziałają z naszymi kolegami" - zaznaczył również Majer.
W uzupełnieniu wiadomości przekazanej przez kierownika wyprawy Krzysztofa Wielickiego poinformował, że "Bielecki i Urubko sprawdzili drogę wspinania do wysokości 7400 m".
"Najbliższą, a w sumie drugą noc, spędzą na 7200 m, co będzie już dobrą aklimatyzacją do podjęcia ewentualnego ataku szczytowego. Ale z tym to jeszcze ostrożnie. Prognozy nie są optymistyczne. Zbliża się załamanie pogody, przewidywany jest bardzo silny wiatr na kilka dni, więc wszyscy będą w bazie" - powiedział PAP Majer.
Z wtorku na środę w górze będzie jeszcze Marcin Kaczkan, który z bazy wysuniętej (ABC) przeszedł do obozu pierwszego i tam spędzi noc.