Poseł Nowoczesnej Marek Sowa pozytywnie ocenił środową decyzję wojewody mazowieckiego Zdzisława Sipiery (PiS) o zakazie poruszania się - do 5 lutego - wokół ambasady Izraela w Warszawie. Decyzja ta ma związek z planowaną wcześniej na środę demonstracją środowisk narodowych.

Sowa zaapelował jednocześnie do Prawa i Sprawiedliwości o wstrzymanie procedowania nad nowelizacją ustawy o IPN do czasu zakończenia prac polsko-izraelskiej grupy roboczej, która ma rozwiązać spór powstały po uchwaleniu nowego prawa. Chodzi o przepis, który zakłada kary za przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu odpowiedzialności za zbrodnie z okresu II wojny światowej.

W środę o godz. 17 przed ambasadą Izraela miał się rozpocząć protest zwołany przez Ruch Narodowy, Obóz Narodowo-Radykalny oraz Młodzież Wszechpolską. Po decyzji wojewody organizatorzy poinformowali jednak, że rezygnują z demonstrowania.

Marek Sowa, w przeszłości m.in. marszałek woj. małopolskiego, pozytywnie odniósł się do decyzji Zdzisława Sipiery. "To dobrze, że administracja rządowa podjęła próbę przeciwdziałania tej manifestacji, która nikomu tak naprawdę nie służy. Każdy, kto znajdzie się w sąsiedztwie ambasady dzisiaj, musi mieć świadomość, że nie przysłuży się Polsce, wizerunkowi Polski na arenie międzynarodowej i nie przysłuży się relacjom polsko-izraelskim" - powiedział poseł na środowej konferencji prasowej. Jak dodał, "każdy, który tam się znajdzie, musi mieć świadomość, że będzie pełnił funkcję +użytecznego idioty+".

Sowa skrytykował jednocześnie szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego, który - według niego - "leczy skutki, a nie przyczyny" zaistniałej w środę sytuacji. "Problemem jest bowiem nacjonalizm, rasizm i antysemityzm, który niestety zaczyna się w Polsce coraz bardziej szerzyć" - powiedział polityk, przekonując, że zjawisko to trzeba skutecznie zwalczać m.in. poprzez odpowiednią edukację.

Zdzisław Sipiera wyraził też w środę pogląd, że prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) powinna była odmówić zgody na organizację zgromadzenia przed ambasadą Izraela ze względu na kwestie związane z bezpieczeństwem. Marek Sowa nie zgodził się z taką argumentacją. "Zgodnie z ustawą o zgromadzeniach, skoro został złożony wniosek, nie było innych elementów, to pewnie prezydent musiała wydać taką decyzję, ale właśnie rolą wojewody jest analiza zagrożeń (...). Wydaje mi się, że ta decyzja wojewody mazowieckiego jest w pełni zrozumiała" - zaznaczył polityk.

Nad nowelizacją ustawy o IPN pracują w środę dwie senackie komisje: praw człowieka, praworządności i petycji oraz kultury i środków przekazu.

Do końca tego tygodnia ma powstać polsko-izraelski zespół, który zajmie się dialogiem między obydwoma państwami. To efekt uzgodnień między premierami Polski i Izraela: Mateuszem Morawieckim i Benjaminem Netanjahu.