W ubiegłą środę KE zdecydowała o uruchomieniu wobec Polski procedury z art. 7.1 unijnego traktatu, który mówi, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada UE (składająca się z przedstawicieli wszystkich państw członkowskich) większością czterech piątych, po uzyskaniu zgody PE, może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych; przed dokonaniem takiego stwierdzenia Rada wysłuchuje dane państwo, i stanowiąc zgodnie z tą samą procedurą, może skierować do niego zalecenia.
Wiceszef Komisji Frans Timmermans, który poinformował o tej decyzji, podkreślił, że KE daje Polsce trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji dotyczących praworządności.
O strategię polskich działań w tej sytuacji szef MSZ zapytany został na czwartkowej konferencji prasowej. Waszczykowski zapewnił, że strona polska będzie w kontakcie z Komisją Europejską, przypomniał, że premier Mateusz Morawiecki przyjął zaproszenie na spotkanie z szefem KE Jean-Claud'em Junckerem. - A być może nawet będzie to rozmowa przy posiłku, być może będzie też towarzyszył pan Frans Timmermans - dodał minister. Spotkanie szefa rządu z szefem KE planowane jest na 9 stycznia.
- Skorzystamy oczywiście z tej opcji trzech miesięcy na złożenie wyjaśnień. Przedstawimy obszerne wyjaśnienia tak, jak do tej pory przedstawialiśmy przez dwa lata. Oczywiście ponieważ Komisja zdecydowała się sprawę przekazać państwom członkowskim będziemy kontaktować się z wszystkimi państwami członkowskimi i wyjaśniać nasze stanowisko - powiedział Waszczykowski.
Podkreślił wagę kontaktów z państwem sprawującym przewodnictwo w UE - od stycznia przejmie je Bułgaria. - Pierwsza prezydencja, która po 1 stycznia przejmie władzę w Unii Europejskiej, prezydencja bułgarska też będzie przez nas briefowana. Być może uda mi się już nawet odbyć taką podróż 15 stycznia, tak prosiłem, aby zaraz po inauguracji, pani minister bułgarska była tak łaskawa, by mnie przyjąć - powiedział szef MSZ.
Na pytanie, czy nie ma wrażenia, że prezydencja bułgarska będzie raczej robiła to, "co Komisja Europejska jej nakaże", bo Bułgaria też jest objęta "konkretnymi procedurami", minister odpowiedział, że rola państwa sprawującego przewodnictwo w UE jest istotna.
Jak zaznaczył, "prezydencja bułgarska będzie ustalała pewne terminy dyskusji, będzie ustalała agendę niektórych spotkań". - Więc na pewno nie można jej pominąć i na pewno nie można jej lekceważyć. Tak, że nie zakładamy takiego stanowiska, iż ta czy inna prezydencja, czy następna prezydencja, będą robiły wszystko pod dyktando - powiedział minister.
Podkreślił, że "każda prezydencja reprezentująca własne państwo członkowskie UE ma swoją agendę, swoje problemy, swoje interesy, które chce realizować". - I będziemy do wszystkich państw członkowskich docierać - powtórzył szef MSZ.
Zapytany, jak "widzi rolę prezydenta w sporze z Komisją Europejską", minister odpowiedział, że na pewno "rola prezydenta jest ważna w polityce zagranicznej, szczególnie w tej kwestii, która dotyczy bezpieczeństwa międzynarodowego, bezpieczeństwa państwa". - I prezydent na pewno będzie aktywny w następnych dwóch latach ze względu na fakt, że będziemy uczestniczyć w obradach, jako niestały członek, Rady Bezpieczeństwa ONZ - mówił Waszczykowski.
Zarazem - jak podkreślił - prezydent spotyka się także z głowami innych państw członkowskich UE. - Będziemy rozmawiać, będziemy namawiać prezydenta, by również w swoich rozmowach uwzględniał też tę problematykę i przekonywał swoich interlokutorów do naszych racji, do naszego programu reform wymiary sprawiedliwości - powiedział szef MSZ.