"Istnieje dziś poważne ryzyko, że zobaczymy łańcuch jednostronnych działań, który może jedynie odciągnąć nas od osiągnięcia naszego wspólnego celu, jakim jest pokój" - powiedział Mładenow za pośrednictwem łącza wideo z Jerozolimy, zorganizowanego na zwołanym w trybie pilnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Przeciwko jednostronnej decyzji Trumpa ogłoszono w krajach muzułmańskich "dni gniewu". Demonstrowały tysiące Palestyńczyków, kilkudziesięciu co najmniej zostało rannych, a dwie osoby poniosły śmierć w piątkowych starciach z izraelskim wojskiem. Demonstracje, nie tak liczne, odbywały się w wielu krajach muzułmańskich.

Mładenow ostrzegł przed ryzykiem wywołania "religijnego radykalizmu". Jeśli nie rozwiąże się tego konfliktu, jest "ryzyko pogrążenia się w wirze religijnego radykalizmu na Bliskim Wschodzie" - przestrzegł.

"Jerozolima to kwestia najbardziej złożona" w rozwiązaniu konfliktu izraelsko-palestyńskiego - mówił, przypominając, że jest to święte miasto trzech wielkich religii.

Zaapelował do światowych przywódców o "okazanie mądrości" i przywrócenia pokoju w regionie.

Nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ zażądały Wielka Brytania, Francja, Szwecja, Boliwia, Urugwaj, Irak, Senegal i Egipt. Część z nich uważa decyzję prezydenta USA za naruszenie rezolucji ONZ.

Chodzi o "naruszenie międzynarodowej legitymacji" - podkreślił ambasador Egiptu Amr Abulatta i nazywał Jerozolimę "miastem pod okupacją".

Ambasador Szwecji Olof Skoog powołał się na rezolucję 2334 przyjętą 23 grudnia 2016 roku, która podkreśla, że Rada Bezpieczeństwa "nie uznaje żadnej modyfikacji granic z 4 czerwca 1967 roku". Przyjęło ją 14 krajów.

"Nadszedł czas, aby przejść do szczegółowego porozumienia pokojowego" - dodał szwedzki dyplomata.

Palestyńczycy uważają deklarację Trumpa za akt uznania izraelskiej suwerenności nad całym miastem, łącznie z jego wschodnią częścią zamieszkaną przez ludność palestyńską, i postanowili wystąpić do ONZ o przysłanie ekspertów, którzy wyznaczyliby granice okupowanej przez Izrael Jerozolimy Wschodniej. Uważają, że linia graniczna powinna być wyznaczona na podstawie granicy sprzed wojny 1967 roku, w wyniku której rozpoczęła się izraelska okupacja. (PAP)