Z przestępstwem polegającym na złamaniu Prawa bankowego przez działalność bez zezwolenia miałam do czynienia tylko raz i było to w przypadku Amber Gold - mówiła Barbara Kijanko. Dodała, że o ile się orientuje wśród jej współpracowników i przełożonych nikt nie miał do czynienia z tego typu czynem.

Kijanko była pierwszym prokuratorem, który zajmował się sprawą spółki Amber Gold po złożeniu pod koniec 2009 r. zawiadomienia przez Komisji Nadzoru Finansowego. Zawiadomienie dotyczyło podejrzenia prowadzenia działalności bankowej bez zezwolenia - artykuł 171 Prawa bankowego.

"Jeśli chodzi o przestępstwo z art. 171 ustęp 1 Prawa bankowego, to w swojej pracy miałam do czynienia tylko raz. Z tego co się orientuję wśród moich współpracowników i przełożonych wszystkich szczebli nikt nie miał do czynienia z tego typu czynem" - oświadczyła Kijanko.

Przewodnicząc komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) dopytywała więc dlaczego, jeśli to był pierwszy taki przypadek, świadek nie przesłuchała nikogo z KNF. Na to pytanie Kijanko nie potrafiła jednak odpowiedzieć.

Inny członek komisji śledczej Jarosław Krajewski (PiS) nawiązywał do wcześniejszych zeznań (z listopada ub.r.) policjantki Katarzyny Tomaszewskiej-Szyrajew, prowadzącej dochodzenie ws. Amber Gold. Przyznała ona przed komisją śledczą, że miała wrażenie, iż sprawa ta była lekceważona przez nadzorującą tę sprawę prokuraturę Gdańsk-Wrzeszcz. Jak oceniała kontakt z prokurator Kijanko był utrudniony, były też problemy z zabezpieczaniem dokumentów.

"Było tak, że próbowałam kontaktować się z prokuratorem telefonicznie, ale ten prokurator nie odbierał telefonów" - zeznawała wówczas policjantka. "Były sytuacje tak absurdalne, że prosiłam prokuratora, który siedział w pokoju obok, by poprosił panią prokurator o odebranie telefonu" - dodała. Wskazała, że właśnie z tego powodu w aktach sprawy znajdują się notatki urzędowe przesyłane faksem do prok. Kijanko, czego - jak zaznaczała - "raczej się nie praktykuje". W jej ocenie w innych sprawach Kijanko była bardzo skrupulatna, a w sprawie Amber Gold tak nie było. Krajewski przypomniał też fragment zeznań policjantki, która chcą sprawdzić czy Amber Gold przechowuje w skrytkach w BGŻ złoto, została wyśmiana przez Kijanko.

"Jestem zaskoczona tym co pan poseł przeczytał. Nigdy takie sytuacje się nie zdarzały w mojej pracy jeśli chodzi o podejście do współpracowników. Dlatego nawet nie wiem w jaki sposób mogłabym to skomentować" - odparła Kijanko. "Mogę tylko powiedzieć, że nigdy nie wyśmiewałam żadnych funkcjonariuszy, z którymi współpracowałam" - dodała.

"Czy pani chce zeznać, że policjantka składała fałszywe zeznania przed komisją śledczą" - dopytywał poseł PiS. "Nie do mnie należy ocena zeznań świadka" - odpowiedziała Kijanko.

Świadek była też pytana o relacje pomiędzy nią a Tomaszewską-Szyrajew. "Czy te relacje były standardowe działania ze strony prokuratury przy postępowaniach jakie pani prowadziła?" - pytał Krajewski.

"Moje relacje ze współpracownikami są bardzo poprawne, partnerskie także tylko tyle mogę odpowiedzieć na to pytanie" - odparła Kijanko.

W trakcie przesłuchania prok. Kijanko kilkukrotnie wnosiła o odmowę odpowiedzi na niektóre pytania dotyczące jej działań tłumacząc to tajemnicą zawodową. "Pani ma świadomość, że jeśli pani to zrobi to ja w tym momencie wyciągnę w stosunku do pani te konsekwencje, które wynikają z ustawy o prokuraturze" - zwróciła się do niej Wassermann.

Ze względu na to, że Kijanko podtrzymała decyzję o uchyleniu się od odpowiedzi na część pytań Wassermann stwierdziła zwracając się do pozostałych członków komisji, by rozważyli zwrócenie się do Prokuratora Generalnego o "wszczęcie postępowania dyscyplinarnego i wyciągnięcie najdalej idących wniosków i konsekwencji z ustawy wobec pani prokurator". "O ile wiem najdalej idącą konsekwencją jest wydalenie z zawodu" - wskazała szefowa komisji śledczej.

Witold Zembaczyński z Nowoczesnej zawnioskował jednak, aby z przyjęciem wniosku Wassermann poczekać jeszcze i zobaczyć czy Kijanko będzie odpowiadała na kolejne pytania. "Poczekajmy z tą decyzją do serii kolejnych pytań. Może świadek będzie chciał jeszcze mówić" - powiedział Zembaczyński.