Masowy napływ imigrantów i uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki do Europy pokazuje, jak wielki wpływ na nasze bezpieczeństwo i dobrobyt ma to, co się dzieje poza naszym kontynentem. Ratująca życie pomoc humanitarna i bardziej systemowa pomoc rozwojowa to najpotężniejsze narzędzia, jakimi dysponują kraje rozwinięte, by łagodzić skutki wojen, poprawiać stabilność i wspierać rozwój krajów biedniejszych.
Przekazywanie przez państwa pomocy rozwojowej (ODA), której globalna wartość osiągnęła w 2015 r. 132 mld dol., służy realizacji celów zrównoważonego rozwoju przyjętych przez ONZ w 2015 r., zwłaszcza zadaniu całkowitej eliminacji skrajnego ubóstwa do 2030 r. Udzielanie pomocy nie jest jednak działaniem altruistycznym. Wręcz przeciwnie – przynosi wiele korzyści państwom, które jej udzielają. Pomoc rozwojowa to nie tylko inwestycja w bezpieczeństwo, ale też sposób na budowanie wpływów politycznych, promocję kraju i otwieranie nowych rynków.
Dlatego cieszą zapowiedzi polskich polityków o woli zwiększenia pomocy dla Syrii i jej sąsiadów, co znalazło wyraz także w ostatnim sejmowym wystąpieniu ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego. Po przystąpieniu Polski do UE rozpoczął się proces budowy nowoczesnego systemu pomocowego. Istniały wprawdzie wcześniejsze doświadczenia w tym względzie z okresu PRL, ale wiązały się one z udzielaniem bratniej pomocy reżimom wspieranym przez blok sowiecki.
Polska ODA rosła systematycznie od 2004 r. Uporządkowano jej podstawy prawne i strukturę zarządzania. W 2011 r. przyjęto ustawę o współpracy rozwojowej, a priorytety pomocy określa już druga strategia wieloletnia na lata 2016–2020. Polskim wsparciem zostali objęci nie tylko nasi sąsiedzi na Wschodzie, lecz także kilka państw Afryki i Azji. Pojawiły się projekty realizowane w Ameryce Płd. W 2013 r. doceniono te postępy i przyjęto Polskę do elitarnego klubu największych dawców pomocy – Komitetu Pomocy Rozwojowej OECD (DAC). W 2016 r. Polska po raz pierwszy poddała się przeglądowi swojego systemu pomocy rozwojowej przez partnerów z DAC.
Jednak wraz z elitarnością przyszły też oczekiwania. Współpraca na rzecz rozwoju to skomplikowany system z własnym zestawem norm, wartości i zaleceń wiążących zarówno państwa udzielające pomocy, jak i przyjmujące ją. Właśnie pod tym kątem DAC przygotował pierwszy raport o polskiej pomocy, który zaprezentowano niedawno na konferencji w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Raport docenia wiele zmian, ale i wskazuje problemy dotyczące zarówno wielkości, jak i jakości wsparcia udzielanego przez Polskę.
Wśród blisko 20 rekomendacji wskazuje np. potrzebę poprawy spójności różnych polityk na rzecz rozwoju i zmiany modelu realizacji projektów opartych na corocznych konkursach grantowych na bardziej systemowe i przewidywalne formy wsparcia. Egzaminatorzy z Polski, Austrii i Portugalii zwracają też uwagę na problem w pozyskaniu i zatrzymaniu specjalistów od pomocy rozwojowej w MSZ i konieczność większego nacisku na zarządzanie poprzez rezultaty. Bardzo niepokojący jest spadek udziału pomocy niewiązanej – czyli takiej, która nie obliguje kraju partnerskiego do nabycia dóbr i usług w kraju donatora – z 67 proc. w 2013 r. do zaledwie 10 proc. w 2014 r. Pomoc wiązana wynika z kredytów eksportowych udzielanych przez Polskę. Jest ona krytykowana przez organizacje międzynarodowe i uważana za mniej skuteczną. Pomaga w efekcie bardziej obdarowującym niż obdarowywanym.
Główną bolączką i źródłem innych słabości polskiej pomocy jest niewielka skala wsparcia. Mimo zobowiązań do przekazywania na ten cel 0,33 proc. dochodu narodowego brutto w 2015 r. wskaźnik ten zatrzymał się w ostatnich latach na poziomie 0,1 proc. W relacji nakładów do wielkości gospodarki Polska zajęła razem ze Słowacją ostatnie miejsce wśród członków DAC i jedno z ostatnich w Unii Europejskiej. Zdecydowana większość polskiej pomocy (78 proc. w 2015 r.) to niezmiennie pomoc udzielana kanałami wielostronnymi, w większości poprzez obowiązkowe składki do UE i innych organizacji międzynarodowych.
Nie dziwi więc, że główna rekomendacja dotyczy zwiększenia budżetu pomocy dwustronnej, która w 2015 r. stanowiła tylko 367 mln zł z ponad 1,6 mld zł całości ODA. Co więcej, jedynie nieco ponad 100 mln zł (1/3 pomocy dwustronnej i 6 proc. całości ODA) stanowiło specjalną rezerwę celową, którą wydatkuje MSZ. W ramach tego znajdują się środki na dwustronną pomoc humanitarną, która siłą rzeczy nie może być znaczna. Dysponując tak niewielką sumą, polska pomoc nie tylko nie może rozwiązywać problemów rozwojowych poza granicami, ale też nie będzie ważnym narzędziem polskiej polityki zagranicznej.
Zwiększanie nakładów na pomoc za granicą jest problemem w wielu krajach. Wszędzie na świecie politycy wolą wydawać środki budżetowe we własnym kraju. Mają one bowiem przełożenie na poziom satysfakcji ich wyborców. Jednak badania opinii publicznej w Polsce wskazują, że respondenci są skłonni popierać zaangażowanie w pomoc rozwojową. Według sondażu z 2015 r. 65 proc. Polaków uważa, że powinniśmy wspomagać rozwój krajów słabiej rozwiniętych, a jedynie 22 proc. jest przeciwnego zdania.
Jest wiele innych obszarów, w których Polska może wzmocnić pomoc rozwojową, by stała się skuteczniejszym narzędziem polityki zagranicznej, a jednocześnie przyczyniała się do stabilności i rozwoju innych regionów. Raport DAC służy wskazaniu dobrych praktyk innych donatorów i możliwości reform polityki rozwojowej, a ze względu na swój zewnętrzny charakter może być dobrym źródłem inspiracji. Ważne, by wykorzystać tę szansę i poprawić nie tylko ilość, ale i jakość udzielanego wsparcia.
W 2015 r. państwa przekazały w ramach pomocy rozwojowej rekordowe 132 mld dol.