Wycinka drzew przed urzędem dzielnicy Śródmieście to efekt ustawy PiS oraz zaniechań stołecznego ratusza, który nie chroni terenów zielonych - przekonywali w poniedziałek działacze Partii Razem. Posadzili też drzewo na skwerze przed urzędem.
Drzewa na skwerze u zbiegu ulic Nowogrodzkiej i Poznańskiej zostały wycięte w sobotę rano. Teren przed urzędem jest prywatny.
"Za nami widać do czego doprowadziły rządy PO-PiS-u w Warszawie: z jednej strony mamy ustawę, którą przepchnął PiS-owski minister odpowiedzialny za ochronę środowiska, z drugiej strony mamy warszawski ratusz, który nie chroni terenów zielonych, ponieważ nie uchwalił odpowiednich planów zagospodarowania przestrzennego" - powiedziała Julia Zimmermann z Partii Razem.
Jak mówiła, nowe przepisy dotyczące usuwania drzew i krzewów z prywatnych działek pozwalają na "masową rzeź drzew w skali kraju". "Ta ustawa jest ustawą, która straszliwie szkodzi i jak najszybciej powinna zostać zniesiona" - przekonywała Zimmermann.
Natomiast stołeczny ratusz - w ocenie Partii Razem - od lat pozwalał na zabieranie terenów w samym centrum miasta przez "aferzystów związanych z mafią reprywatyzacyjną".
Zimmermann mówiła, że skwer przed urzędem dzielnicy Śródmieście był jednym z ostatnich skrawków zieleni w tej części dzielnicy. "Ten skwer został zwrócony handlarzowi roszczeń, który kiedy tylko mógł przystąpił do wycinki drzew" - powiedziała Zimmermann.
"Święte prawo własności nie powinno niszczyć życia mieszkańcom, nie powinno zabierać przestrzeni publicznej. (Partia) Razem obiecuje, że w przyszłej kadencji Sejmu wniesie projekt, który zniesie możliwość takiej dzikiej wycinki drzew" - powiedziała Zimmermann.
Partia Razem zaapelowała do rządzących w warszawskim ratuszu o uchwalenie odpowiednich planów zagospodarowania przestrzennego, które "pozwolą chronić przestrzeń wspólną". Działacze partii przekonywali, że skwer przy Nowogrodzkiej można było uratować mikroplanem zagospodarowania przestrzennego. Ich zdaniem takie mikroplany pozwoliłyby ochronić drzewa na prywatnych posesjach.
Martin Saczek z Partii Razem dodał, że wycięcie drzew przy Nowogrodzkiej "to tylko jedna z bulwersujących wycinek". "Podobne mieliśmy m.in. na Pradze Północ, Białołęce, Powiślu, a w Wawrze wycięto najstarszy dąb. Apelujemy do warszawskiego ratusza: nie ignorujcie swojego miasta" - powiedział Saczek.
Dodał, że jeżeli tereny zielone nie zostaną ochronione, w prognozie pogody najważniejszą informacją będzie stężenie pyłów PM10 i PM2,5.
Przedstawiciele Partii Razem posadzili drzewo na skwerze przez urzędem dzielnicy.
Urząd Dzielnicy zapewnił w sobotę na Facebooku, że nie miał z wycinką nic wspólnego i "jest zbulwersowany, zarówno rozmiarem, jak i sposobem jej przeprowadzenia".
"Działka, na której dokonano wycinki, została przekazana kilka lat temu we władanie następcom prawnym dawnych właścicieli w wyniku postępowania reprywatyzacyjnego, którym Urząd Dzielnicy się nie zajmował - leży to bowiem w kompetencjach Ratusza. Można było nie dopuścić do wycinki drzewostanu lub bardzo ją utrudnić poprzez uchwalenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego przez Urząd m. st. Warszawy (Urząd Dzielnicy jedynie opiniuje projekty takich planów). Taki plan nie został jednak nigdy uchwalony przez Ratusz" - napisał Urząd Dzielnicy Śródmieście.
Od pierwszego stycznia obowiązują zliberalizowane przepisy dotyczące wycinki drzew na prywatnych posesjach. Zgodnie z nimi, właściciel nieruchomości może bez zezwolenia wyciąć drzewo na swojej działce, bez względu na jego obwód, jeśli nie jest to związane z działalnością gospodarczą.
Do końca ub.r. pozwolenie na wycinkę nie było wymagane w przypadku drzew, których obwód pnia na wysokości 5 cm nie przekraczał 35 cm (w przypadku topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego) albo 25 cm (w przypadku pozostałych gatunków drzew).
Zmiany nastąpiły też w przypadku kwalifikacji krzewów, które można usunąć bez pozwolenia. Do końca 2016 r. można było usunąć takie krzewy, których wiek nie przekraczał 10 lat. Obecnie zezwolenie nie jest potrzebne, kiedy krzew bądź skupisko krzewów ma powierzchnię do 25 metrów kwadratowych.
Ministerstwo zwraca jednak uwagę, że nie oznacza to braku jakichkolwiek ograniczeń w usuwaniu drzew i krzewów. Bez zezwolenia nie można usunąć pomników przyrody. Ograniczenia dotyczą też parków krajobrazowych, czy zieleni objętej ochroną konserwatorską.