Gościem Marcina Cichońskiego w podcaście "DGPtalk: Po stronie kultury" jest Arek Kłusowski, piosenkarz, kompozytor i tekściarz.

Ukazanie swojej słabości niezależnie od płci jest czymś niezwykle oczyszczającym i uwalniającym. Mam wielkie szczęście mówić do ludzi poprzez piosenki. Kiedy dwa lata mnie nie ma na rynku i tworzę płytę, to nie wyobrażam sobie, żebym robił to pod dyktando trendów czy tematów, które są bardzo klikalne. Napisałem płytę o tym, dlaczego mnie nie było – mówi Arek Kłusowski.

Jestem kompozytorem, dobra piosenka to przede wszystkim chwytliwy refren i zapamiętywana linia melodyczna. Mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane zrobić płytę w stylu Björk albo coś tak dziwnego, gdzie będę mógł śpiewać mantry czy wokalizy? Chcę przede wszystkim, żeby moja muzyka nie była niedostępną bańką mydlaną w Warszawie, czy też w środowisku muzycznym. Gram dla ludzi. Moim marzeniem, moim największym celem jest, żeby moje piosenki trafiały do małych wiosek, do małych miasteczek. Żeby ludzie pochodzący z małych miejscowości, tak jak ja również mogli mieć to blisko siebie – dodaje Kłusowski.

Mało osób zwraca w Polsce uwagę na tekst. Często jako songwriters spotykam się, z tym że dopieszczam coś tygodniami, pisząc dla kogoś, a producenci mówią: ja to w ogóle nie zwracam uwagi na tekst. Nieważne, że dwa razy to samo słowo się powtarza. Pomyślałem, że kiedy ja ubiorę ten ciężki temat w taką z pozoru łatwą rymowankę, takie lekkie i przyjemne durowe brzmienia to może po piątym przesłuchaniu będzie refleksja: o czym jest ten utwór – mówi Arek Kłusowski.