Szymon Glonek w "Obiektywnie o biznesie" rozmawiał z prof. Agnieszką Chłoń-Domińczak ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie o 4-dniowym tygodniu pracy w Polsce. Jakie są argumenty za, jak i przeciw temu rozwiązaniu?

Poprawa jakości życia

Z jednej strony, krótszy tydzień pracy mógłby poprawić jakość życia pracowników, zmniejszając stres i zwiększając produktywność. Mógłby też pozytywnie wpłynąć na równowagę między życiem zawodowym a prywatnym, dając więcej czasu na rodzinę, hobby i odpoczynek.

W przemyśle i usługach to nie będzie dłuższy weekend

Jeżeli się zastanowimy nad tym, jak wygląda możliwość dłuższego weekendu i 4-dniowego tygodnia pracy, to bardzo mocno, to wszystko zależy od tego, gdzie kto pracuje. Jeżeli ktoś pracuje w biurze umysłowo, możemy sobie wyobrazić, że faktycznie jesteśmy w stanie w te 4 dni wykonać pracę, którą normalnie wykonywaliśmy w ciągu 5 dni, będąc bardziej produktywnym. No, ale jeżeli pomyślimy sobie o wszystkich sklepach, sektorach usługowych fabrykach gdzie produkcja czy usługi muszą być codziennie, no to tutaj jak się okazuje, tak prosto nie jest. Trzeba zapewnić ciągłość w każdym dniu tygodnia. Wtedy niekoniecznie jako dzień wolny można zrobić piątek czy ewentualnie poniedziałek, to może być wtorek, środa czy czwartek. To już na pewno nie jest takie przyjemne. A druga sprawa, że jednak wówczas przy założeniu, że płacimy taką samą pensję, szczególnie właśnie znowu w tych sektorach, gdzie ciągłość musi być zapewniona, zapewne oznaczałoby to znacznie wyższe koszty przede wszystkim dla małych i średnich przedsiębiorstw. To mogą być koszty, które są trudne do uniesienia. Warto też zwrócić uwagę w tym kontekście, że mamy kurczące się zasoby pracy, że osób, które są zdolne do pracy w Polsce, jest coraz mniej. Coraz więcej, które w Polsce pracują, to są imigranci – mówi Agnieszka Chłoń-Domińczak.

Wprowadzenie 4-dniowego tygodnia pracy wiązałoby się z wieloma wyzwaniami. W niektórych sektorach, takich jak produkcja czy handel, praca musi być wykonywana przez 7 dni w tygodniu. Skrócenie czasu pracy oznaczałoby konieczność zatrudnienia dodatkowych osób, co mogłoby generować znaczne koszty dla firm.

Należy również wziąć pod uwagę kwestie płac. Czy pracownicy zarabialiby tyle samo za 4 dni pracy, co za 5? Redukcja wynagrodzeń mogłaby zniechęcić niektórych pracowników do skorzystania z krótszego tygodnia pracy.

Mniej zarobimy, wolniej dogonimy bogaty zachód

Trzeba powiedzieć, że Europa jako kontynent czy jako powiedzmy, Unia Europejska w globalnym kontekście staje się niestety coraz mniej konkurencyjna. Przegrywamy z krajami, chociażby azjatyckimi, które się bardzo szybko rozwijają, gdy intensywność pracy też jest bardzo duża. Patrzymy sobie na standard zachodnioeuropejski, gdzie ta dyskusja się odbywa, jednak w sytuacji, kiedy produktywność w tych krajach jest znacznie większa. Zarobki są znacznie większe. Więc elastyczność decydowania, że możemy pracować trochę mniej i trochę mniej zarabiać, jest łatwiejsza niż w Polsce, gdzie nadal chcemy dogonić rozwojowo kraje Unii Europejskiej. Pod tym względem trudno jest u nas rozmawiać o tym, żeby przyjmować standardy takie, kiedy ten tydzień pracy jest krótszy, bo to znaczy, że doganianie i odrabianie dystansu do innych krajów będzie znacznie dłuższe – wyjaśnia Chłoń-Domińczak.