Tegoroczny raport prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, podsumowujący funkcjonowanie polskiej energetyki w latach 2021–2022, odbił się echem za sprawą skokowego wzrostu odmów przyłączeń do sieci elektroenergetycznej. Są regiony w Polsce, gdzie ponad 90 proc. wniosków o przyłączenie do sieci operatorzy systemów dystrybucyjnych traktują odmownie.

W rozwiązaniu tego problemu ma pomóc nowelizacja ustawy – Prawo energetyczne, która weszła w życie 7 września (Dz.U. z 2023 r. poz. 1681). Zmienia ona przepisy dotyczące budowy linii bezpośredniej.

Linia bezpośrednia to, w uproszczeniu, linia elektroenergetyczna łącząca odbiorcę energii z wytwórcą lub wytwórcę z przedsiębiorstwem energetycznym zajmującym się obrotem w celu bezpośredniego dostarczania energii do własnych obiektów czy odbiorców przyłączonych do ich sieci. Jej największą zaletą jest to, że pozwala połączyć wytwórców energii oraz jej konsumentów z pominięciem sieci dystrybucyjnej.

– To rozwiązanie będzie sprzyjało powstawaniu lokalnych źródeł energii i stanowi odpowiedź na oczekiwania dużych odbiorców przemysłowych, dla których ważna jest możliwość produkcji energii odnawialnej w bezpośrednim sąsiedztwie zakładu przemysłowego i konsumpcji tej energii przez tego odbiorcę – uważa Rafał Gawin, prezes URE.

Zgodnie z nowymi przepisami uruchomienie linii bezpośredniej nie wymaga już zgody prezesa URE. Wymagane jest zgłoszenie, na podstawie którego prezes URE umieści ją w wykazie linii bezpośrednich. Musi ono zawierać, m.in., ekspertyzę jej wpływu na system elektroenergetyczny. I tu właśnie, zdaniem radców prawnych Kacpra Skalskiego i Grzegorza Mikosa z kancelarii Raczyński, Skalski, Adwokaci i Radcowie Prawni sp. p., mogą się pojawić trudności.

– Prezes URE dokonuje wpisu w przypadku stwierdzenia braku uzasadnionych wątpliwości co do negatywnego wpływu linii bezpośredniej na system elektroenergetyczny. Decyzja prezesa URE może być odmowna, jeśli ekspertyza wskaże na negatywny wpływ na sieć. Nie należy oczekiwać, że wnioski wynikające z ekspertyz będą znacząco odmienne od tych zawartych w ekspertyzach uzyskiwanych przez operatorów sieci, które dotąd były podstawą odmów przyłączenia – uważają prawnicy.

Kolejny problem, który radzą rozważyć przed rozpoczęciem inwestycji w linie bezpośrednie, to koszt poniesienia opłaty solidarnościowej oraz innych opłat. W tym kontekście wydaje im się, że przyłączenie przedsiębiorstwa nie będzie rozwiązaniem pierwszego wyboru, chyba że innego wyboru nie będzie. Dlatego też nowelizacja, choć oczekiwana, w ocenie Kacpra Skalskiego i Grzegorza Mikosa nie będzie stanowić kroku milowego dla rozwoju OZE w Polsce.

Podobnie uważa Piotr Czopek, dyrektor ds. regulacji Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

– Linie bezpośrednie to rozwiązanie dla przemysłu energochłonnego. Natomiast z naszego punktu widzenia wiele to nie zmienia. Myślę, że powstaną pojedyncze projekty. Wykorzystanie tego rozwiązania wiąże się z przebrnięciem przez dużą biurokrację i spełnieniem różnych wymogów. Dla nas dużo efektywniejszym narzędziem jest cable pooling – wyjaśnia Piotr Czopek.

Z kolei Włodzimierz Ehrenhalt, główny ekspert Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ds. energetyki, uważa, że linie bezpośrednie mogą mieć szerokie zastosowanie, pod pewnym warunkiem.

– Moim zdaniem najlepiej wykorzystamy te przepisy, jeśli włączymy w to operatorów sieci dystrybucyjnych. Choć teoretycznie jedną z głównych zalet linii bezpośredniej jest pominięcie takiego operatora, to jednak wydaje mi się, że z punktu widzenia efektywności linii bezpośredniej lepiej tego nie robić – mówi Włodzimierz Ehrenhalt.

Ekspert proponuje tworzenie spółek, w których poza operatorem, który rozbuduje swoje sieci, udział będzie miał przedsiębiorca posiadający farmę wiatrową czy fotowoltaiczną oraz samorząd, którego wkład będzie polegał na wniesieniu gruntu, na którym ta sieć powstanie. Operatorzy sieci potrafią je budować i zapewnić bezpieczeństwo ich działania. Wytwórca OZE wyprodukuje zieloną energię, a samorząd zarobi na dzierżawie swojego gruntu, ale zyska też tańszą, zieloną energię dla swoich mieszkańców.

Również Kacper Skalski i Grzegorz Mikos, mimo minusów, uważają, że nowe regulacje są krokiem naprzód i, planując inwestycje w OZE w celu zaspokojenia własnych potrzeb, warto poddać po rozwagę możliwości, jakie dają.©℗

ikona lupy />
Stan polskiej energetyki / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe