Wszystko wskazuje na to, że zbliżająca się implementacja dyrektywy drugiej szansy nie będzie rozwijała istniejących już w Polsce narzędzi wczesnego ostrzegania pozwalających na szybkie wykrycie problemów finansowych firm. Zanim pojawią się więc daleko idące rozwiązania systemowe, przedsiębiorcy będą musieli liczyć na obecnie funkcjonujące inicjatywy i na samych siebie. Autorami są Magdalena Kasiarz adwokat, doradca restrukturyzacyjny, associate partner w EY Law i Piotr Podsiadło adwokat, senior associate w EY Law.

Kolejne zmiany w restrukturyzacjach
Chodzi o dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1023 z 20 czerwca 2019 r. w sprawie ram restrukturyzacji zapobiegawczej, umorzenia długów i zakazów prowadzenia działalności oraz w sprawie środków zwiększających skuteczność postępowań dotyczących restrukturyzacji, niewypłacalności i umorzenia długów, a także zmieniającej dyrektywę (UE) 2017/1132. Ma ona doprowadzić do harmonizacji przepisów państw członkowskich UE dotyczących restrukturyzacji i upadłości. Polska ma obowiązek implementować ją do swojego porządku prawnego do 17 lipca tego roku.
Z tego powodu w październiku 2021 r. minister sprawiedliwości powołał zespół do spraw nowelizacji przepisów, a w lutym tego roku w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów zostały opublikowane założenia nowelizacji ustawy – Prawo restrukturyzacyjne oraz ustawy – Prawo upadłościowe (dalej: projekt). Zakłada on daleko idące zmiany w postępowaniu restrukturyzacyjnym i upadłościowym, które znacząco wpłyną na pozycję uczestników tych postępowań. Projekt przewiduje m.in. objęcie układem z mocy prawa wierzycieli zabezpieczonych rzeczowo, wprowadzenie jako zasady pozostawienia dłużnikowi pełnego zarządu nad przedsiębiorstwem w toku postępowania restrukturyzacyjnego, a także wprowadzenie mechanizmu zatwierdzania pod pewnymi warunkami układu wbrew sprzeciwowi grupy wierzycieli.
Wczesne ostrzeganie poza nowelizacją
Projekt pomija jednak jeden z istotnych elementów dyrektywy, czyli udostępnienie przez państwa członkowskie tzw. narzędzi wczesnego ostrzegania. Są to wszelkie środki zmierzające do jak najwcześniejszego zidentyfikowania i rozwiązania problemów finansowych przedsiębiorcy. Autorzy dyrektywy wyszli z założenia, że im szybciej przedsiębiorca dostrzeże swoje trudności, tym większa szansa na podjęcie działań zaradczych, a w negatywnym scenariuszu przeprowadzenie likwidacji bez pokrzywdzenia wierzycieli. Jeżeli problemy nie są wystarczająco wcześnie zauważone, to na naprawę biznesu może być zbyt późno i wszczęcie formalnej restrukturyzacji nie przyniesie żadnych pozytywnych efektów.
W polskiej praktyce rzeczywiście często obserwuje się, że podmioty bez szans na poprawę swojej sytuacji inicjują postępowania restrukturyzacyjne, opóźniając jedynie nieuchronne i uszczuplając zaspokojenie wierzycieli. Skuteczny system wczesnego ostrzegania stwarzałby szansę na zmniejszenie liczby takich przypadków, zwiększając grono przedsiębiorstw, które udałoby się zrestrukturyzować przez nieformalne lub formalne działania naprawcze.
Dyrektywa w kwestii wczesnego ostrzegania jest bardzo ogólna i wskazuje jedynie, że państwa członkowskie powinny takie rozwiązania zapewniać. Jest to konsekwencją faktu, że zaprojektowanie jednego mechanizmu ostrzegania, który byłby możliwy do wdrożenia w różnych jurysdykcjach, jest niemożliwe ze względu na różnice między krajami członkowskimi (a czasami nawet regionami, np. w Hiszpanii). Nie ma więc żadnych konkretnych wymogów, które muszą spełnić kraje członkowskie.
Polski ustawodawca uznał więc zapewne, że krajowe przepisy dotyczące wczesnego ostrzegania są już zgodne z dyrektywą, dlatego nie ma potrzeby spieszyć się z reformą istniejących rozwiązań przed terminem implementacji.
Poza pracami nad projektem w Ministerstwie Sprawiedliwości, resort rozwoju i technologii równolegle prowadzi przegląd istniejących rozwiązań wczesnego ostrzegania oraz poszukiwanie najlepszych praktyk u europejskich liderów wczesnego ostrzegania takich jak chociażby Dania. Należy pozytywnie ocenić to, że prace te są prowadzone właśnie w ministerstwie odpowiedzialnym za technologię. Daje to nadzieję, że w przyszłości zostanie stworzony zinformatyzowany i ujednolicony dla całego kraju system wczesnego ostrzegania.
Przedsiębiorcy nie mogą jednak liczyć na większe zmiany przy okazji implementacji dyrektywy, choć ze względu na pogarszającą się sytuację gospodarczą problemy z wypłacalnością mogą dotknąć wielu z nich. Dlatego szczególnie teraz istotne jest, aby byli oni w stanie wystarczająco wcześnie dostrzec swoje trudności i odpowiednio na nie zareagować.
Na co mogą liczyć przedsiębiorcy
W Polsce istnieją już pewne mechanizmy wczesnego ostrzegania. Przedsiębiorcy mogą skorzystać na przykład z programów realizowanych pod egidą Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, które zapewniają wsparcie doradcze i szkoleniowe dla firm z trudnościami. Program umożliwia zasięgnięcie porady konsultanta, który we współpracy z przedsiębiorcą przygotowuje diagnozę kondycji przedsiębiorstwa. Diagnoza zawiera opis okresowych trudności w prowadzeniu działalności gospodarczej oraz opracowaną ścieżkę doradczą. Przedsiębiorca może też otrzymać dofinansowanie w wysokości do 18 700 zł na szkolenia z Bazy Usług Rozwojowych, które mają zaradzić problemom zidentyfikowanym w diagnozie.
Nabór do programu odbywa się w turach. Program skierowany jest do mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw funkcjonujących na rynku od co najmniej 12 miesięcy oraz spełniających jedną z czterech przesłanek okresowych trudności ekonomicznych.
Istnieją również inne inicjatywy, często prowadzone przez firmy prywatne i organizacje pozarządowe, które udostępniają np. kalkulatory pozwalające na sprawdzenie płynności lub inne narzędzia umożliwiające opracowanie biznesplanu.
Co można zrobić samemu
Przede wszystkim zmienić podejście do restrukturyzacji i przestać myśleć o problemach z wypłacalnością jako o swojej porażce (zwłaszcza że coraz częściej przyczyny są globalne i niezależne od przedsiębiorcy), a sam temat płynności i restrukturyzacji traktować jako tabu. Odpowiedzialny przedsiębiorca powinien brać pod uwagę różne scenariusze dla swojej firmy, również te negatywne. Dlatego nawet w okresie prosperity, a tym bardziej gdy nie wszystko funkcjonuje prawidłowo, powinien między innymi:
■ regularnie monitorować płynność swojego biznesu, opierając się na najświeższych informacjach pozyskiwanych wewnętrznie z samej organizacji i danych makroekonomicznych (w zależności od rodzaju i skali biznesu);
■ przygotować strategię lub plan naprawy na wypadek nagłego pogorszenia sytuacji biznesowej (np. na wypadek znaczącego wzrostu kosztów, odejścia kluczowego kontrahenta, utraty głównego rynku zbytu – im więcej sytuacji kryzysowych zostanie przewidzianych i rozważonych wcześniej, tym lepiej),
■ śledzić na bieżąco dostępne mechanizmy wsparcia, nie tylko w zakresie wczesnego ostrzegania, ale też dodatkowego finansowania w ramach pomocy publicznej (np. obecnie są pieniądze oferowane przez Agencję Rozwoju Przemysłu dla przedsiębiorców niewypłacalnych lub zagrożonych niewypłacalnością na ratowanie, tymczasowe wsparcie restrukturyzacyjne lub restrukturyzację),
■ gdy problemy już wystąpią, nie bagatelizować ich, lecz z odpowiednim wyprzedzeniem podjąć adekwatne kroki zaradcze.
Projekt implementacji dyrektywy pomija jeden z jej istotnych elementów, czyli udostępnienie przez państwa członkowskie narzędzi wczesnego ostrzegania. Szkoda, bo ze względu na pogarszającą się sytuację gospodarczą problemy z wypłacalnością mogą dotknąć wielu przedsiębiorców