Resort obrony przygotował pakiet przepisów, które ułatwią mu wyznaczanie obiektów „szczególnie ważnych” dla obronności państwa. Ale nawet w rządzie pojawiły się wątpliwości, czy resort nie przedobrzył.
MON skierowało do konsultacji projekt ustawy o organizowaniu zadań na rzecz obronności państwa realizowanych przez przedsiębiorców i programie mobilizacji gospodarki. Wynika z niego, że Rada Ministrów w drodze rozporządzenia określi wykaz przedsiębiorców o „szczególnym znaczeniu dla gospodarki”.
Już wiadomo, że znajdą się wśród nich firmy, z którymi państwo podpisze umowy np. na dostawę sprzętu wojskowego czy prace rozwojowe. Projekt bowiem przewiduje, że tacy przedsiębiorcy nie będą mogli odmówić realizacji zadania obronnego nałożonego decyzją administracyjną, nawet nieodpłatnie. Co więcej, za uchylanie się od przyjęcia zadania obronnego przedsiębiorca będzie m.in. ponosił karę pieniężną, która posłuży do opłacenia innego przedsiębiorcy, gotowego podjąć się zadania. Resort oprócz kija proponuje także marchewkę. Jedna z propozycji zakłada wprowadzenie możliwości udzielenia przedsiębiorcom realizującym zadania na rzecz bezpieczeństwa i obronności państwa 10-procentowej ulgi w CIT (w zryczałtowanej wysokości).
To niejedyne zmiany planowane przez MON, które dotkną wybranych przedsiębiorców. Równolegle trwają międzyresortowe przepychanki dotyczące kształtu projektowanego rozporządzenia w sprawie obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa i obronności państwa oraz ich szczególnej ochrony. Znajdzie się tam zamknięta lista takich obiektów, jak np.: część infrastruktury drogowej i kolejowej, porty morskie, budynki Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych, elektrownie czy zakłady wydobywające gaz ziemny, ropę naftową i węgiel.
Trwa spór dotyczący tego, czy na liście obiektów powinny się znaleźć „magazyny, w których przechowywane są rezerwy strategiczne”. Sformułowanie to wzbudziło sprzeciw resortu energii. Jego zdaniem punkt ten jest zbyt ogólny i może się odnosić nawet do takich magazynów, które trudno uznać za szczególnie ważne.
O jakich obiektach mowa? Chodzi o te z zasobu rządowej Agencji Rezerw Materiałowych (ARM). Przechowuje ona w trzynastu profesjonalnych składnicach rezerwy strategiczne (żywnościowe, medyczne oraz techniczne, czyli np. maszyny budowlane, agregaty prądotwórcze, mosty pływające) na wypadek sytuacji kryzysowej. Rezerwy te mogą być przechowywane np. u przedsiębiorców posiadających hale czy magazyny, za co otrzymują wynagrodzenie (na podstawie umowy podpisanej z agencją).
I właśnie ich dotyczą wątpliwości Ministerstwa Energii. Resort wskazuje, że w magazynach takich znajdować się mogą wyroby wielu odbiorców, nie tylko te związane z ARM. Poza tym czas przechowywania takich rezerw w prywatnych magazynach jest ustalony w umowie z przedsiębiorcą, co oznacza, że po jej wygaśnięciu firma być może nie będzie zainteresowana kontynuowaniem współpracy z ARM. Zdaniem wiceministra energii Wojciecha Kowalczyka nałożenie restrykcyjnych wymogów odnośnie do magazynów na takich przedsiębiorców (czyli np. obowiązek zapewnienia ochrony przez specjalistyczne uzbrojone formacje ochronne lub odpowiednie zabezpieczenie techniczne) „spowoduje poważny wzrost kosztów przechowywania lub wręcz odstępowanie od dotychczas zawartych umów z powodu niemożności spełnienia wymagań”.
Z tą argumentacją nie zgadza się resort obrony. Twierdzi, że restrykcyjność wymogów dotyczących magazynowania strategicznych materiałów jest uzasadniona, skoro w grę wchodzi obronność państwa. Zwłaszcza gdy zadania te powierza się przedsiębiorcom. MON nie przekonują argumenty resortu energii, że kontrahent i tak jest odpowiedzialny za towary przechowywane w jego magazynach. – Ich utrata w określonej sytuacji, np. mobilizacji czy wojny, uniemożliwi realizację zadań obronnych nałożonych na organy, którym te towary będą niezbędne w tym czasie – dodaje Katarzyna Jakubowska z MON.
Jak wynika z korespondencji międzyresortowej, minister obrony będzie każdorazowo wnioskował do Rady Ministrów o uznanie konkretnego składu lub magazynu za „szczególnie ważny” dla bezpieczeństwa państwa, niezależnie od jego statusu własnościowego. Tak więc ogólnikowe sformułowanie z projektu, które nie podoba się resortowi energii, ma na celu danie ministrowi obrony większej swobody decyzji.
Jak dodaje Katarzyna Jakubowska, uznanie przez Radę Ministrów wybranych obiektów za szczególnie ważne zaowocuje ich lepszą ochroną. – W czasie mobilizacji i wojny jednostki te podejmą ochronę obiektów, a osoby pełniące służbę w tych jednostkach nie będą mogły samowolnie zrezygnować czy zwolnić się z pracy, co gwarantuje ciągłość realizacji zadania – przekonuje nasza rozmówczyni.
Ministerstwo Energii przypomina, że już teraz ARM ma problemy z pozyskaniem kolejnych przedsiębiorców chętnych do współpracy przy przechowywaniu rezerw strategicznych. I, zdaniem resortu, przy konieczności obowiązkowej, szczególnej ochrony „stanie się to wręcz niemożliwe”.
Zapytaliśmy agencję, czy faktycznie są problemy z pozyskaniem kontrahentów. Jej przedstawiciele unikają odpowiedzi. – Do zadań agencji nie należy komentowanie wypowiedzi osób niebędących pracownikami ARM, w szczególności tych pełniących funkcje kierownicze w urzędzie obsługującym ministra nadzorującego agencję – ucina Grzegorz Adamczewski, dyrektor biura organizacyjnego ARM.
Agencja nie chce także ujawnić, z jakimi przedsiębiorcami obecnie współpracuje w kwestii przechowywania kluczowych towarów. – Informacje dotyczące asortymentu rezerw strategicznych, ich ilości oraz miejsc przechowywania objęte są właściwymi klauzulami w rozumieniu przepisów o ochronie informacji niejawnych – informuje nasz rozmówca z ARM.
130 mln zł taka była wartość aktywów trwałych ARM na koniec 2015 r.
2,8 mld zł taka jest wartość zapasów ARM na koniec 2015 r.
390 mln zł taki zysk w 2015 r. osiągnęła ARM.