Gwiazdy złapane na stosowaniu zakazanych substancji oprócz medali tracą sponsorów. Najgłośniejsze przykłady to Maria Szarapowa, Marion Jones czy Lance Armstrong.
Fani sportu żyją skandalem dopingowym wokół polskich sztangistów. Większość uważa, że zachowanie tych zawodników jest karygodne, powinno skutkować dożywotnią dyskwalifikacją i odebraniem medali. W historii polskich ciężarów odebranie medalu olimpijskiego z powodu dyskwalifikacji już się zdarzyło. Zbigniew Kaczmarek zdobył brązowy medal w podnoszeniu na igrzyskach w 1972 r. Cztery lata później w Montrealu sięgnął po złoto, ale trzy miesiące po imprezie MKOl zdyskwalifikował czterech ciężarowców: dwóch Bułgarów, Amerykanina i właśnie Polaka, odbierając mu tytuł.
Ale jeśli w przypadku polskich ciężarowców trudno mówić o poważnych sponsorach – jest to sport niszowy, inaczej wygląda kwestia światowych gwiazd popularnych dyscyplin.
Lista tych najbardziej znanych złapanych na dopingu jest długa. W tych wypadkach poza infamią i odebranymi trofeami do gry wchodzi poważny biznes. Bo współcześnie wielkie turnieje sportowe, takie jak igrzyska olimpijskie czy mistrzostwa w piłce nożnej, turnieje tenisowe czy wyścigi Formuły 1, funkcjonowałyby zupełnie inaczej, gdyby nie sponsorzy korporacyjni. To oni w zamian za dotarcie do milionów czy wręcz miliardów widzów płacą gigantyczne pieniądze, dzięki którym można organizować turnieje, a działacze sportowi dostają pensje.
Jak szacował Bloomberg, w cyklu czteroletnim Coca-Cola na sponsoring igrzysk i wielkich imprez piłkarskich przeznacza ok. 300 mln dol. Uważana za jednego z największych globalnych partnerów sportu firma igrzyska sponsoruje już od lat 20. XX wieku. Dotychczas koncern raczej nie zabierał głosu w kontrowersyjnych kwestiach, ale zmieniło się to, gdy skala korupcji działaczy FIFA zaczęła wychodzić na jaw. Także teraz, przed igrzyskami, w trakcie debaty o dopuszczeniu do startów oskarżanych o doping sportowców z Rosji przedstawiciel Coca-Coli powiedział jasno, że takie zachowanie szkodzi ideom olimpijskim. A tego głosu nawet Międzynarodowy Komitet Olimpijski lekceważyć nie może.
Jeszcze bardziej bezpardonowo sponsorzy działają w przypadku pojedynczych sportowców. Już godziny po marcowej konferencji gwiazdy światowego tenisa Marii Szarapowej, na której przyznała się do przyjmowania niedozwolonych substancji (została zawieszona na dwa lata), producenci sprzętu sportowego Nike, samochodów Porsche i zegarków TAG Heuer zawiesili z nią współpracę. – W kontraktach sponsorskich są klauzule, które pozwalają je zerwać natychmiast. Może to być doping, korupcja czy cokolwiek innego, co się nie podoba sponsorowi – tłumaczy Grzegorz Sencio, starszy menedżer w Deloitte Sport Group. Jeszcze w 2015 r. Szarapowa była najlepiej zarabiającą kobietą w sporcie na świecie (90 proc. przychodów pochodziło od sponsorów, 10 proc. z premii za wyniki sportowe), w tym roku tego wyniku na pewno nie powtórzy.
W jeszcze gorszej sytuacji znalazł się kolarz Lance Armstrong, siedmiokrotny triumfator najbardziej prestiżowego wyścigu świata Tour de France. Po latach zaprzeczeń w końcu w programie Oprah Winfrey Show przyznał, że zwycięstwa odnosił, będąc na dopingu. Pozbawiono go w związku z tym m.in. brązowego medalu w jeździe indywidualnej na czas z Sydney w 2000 r. i siedmiu tytułów zwycięzcy Tour de France. Firma SCA, która w czasach sukcesów płaciła mu hojne premie, przed amerykańskim sądem wygrała proces o 10 mln dol. odszkodowania.
Biegaczka Marion Jones, którą zdyskwalifikowano i odebrano jej pięć medali zdobytych na igrzyskach w Sydney w 2000 r., kilka lat po gwałtownym zakończeniu kariery miała gigantyczne długi.
Każdy kontrakt sponsorski jest negocjowany indywidualnie i wiadomo, że niektóre dziedziny sportu są bardziej podatne na doping niż inne. Podnoszenie ciężarów, kolarstwo czy bieganie to dyscypliny, w których zawodnicy najczęściej sięgają po wspomagacze. Ale nietypowo zakończyła się też współpraca ze sponsorami (m.in. Accenture i Gilette) osiągającego wielkie sukcesy golfisty Tigera Woodsa. Została rozwiązana po tym, gdy wyszło na jaw, że sportowiec... wielokrotnie z różnymi partnerkami zdradzał swoją żonę.
Wracając do tegorocznych igrzysk, przypadków dopingu było już kilka i na pewno będzie więcej. Motywacja jest jasna: niedozwolone wspomaganie to większa szansa na medale i premie finansowe. Z tym że tak jak po jednej stronie stoją wpływowi sponsorzy i kontrolerzy antydopingowi, tak po drugiej w „szprycowanie” też zaangażowane są całe sztaby ludzi. Na przykład swego czasu niektórzy polscy sztangiści trenowali w Osetii Południowej. Tak, chodzi o to miejsce na pograniczu Rosji i Gruzji, w stosunku do którego oba kraje roszczą sobie pretensje. Co ciekawe, mieli oni trenować w ośrodku wojskowym. Takim, gdzie kontrolerzy antydopingowi nie mieli szans się dostać.
Najbardziej znane i spektakularne przypadki nielegalnego wspomagania zdarzają się jednak w kolarstwie. Nic dziwnego, w zawodowych grupach działają całe sztaby medyczne. Jak opowiadał złapany na dopingu kolarz Bernhard Kohl, przygotowania do wielkiego wyścigu rozpoczynają się z rocznym wyprzedzeniem. W tym okresie kolarzom np. pobierano krew po to, by w trakcie wyścigu móc robić autotransfuzje, by wyniki kontroli nie wykazywały przyjmowania niedozwolonych środków. W pomocy takim „sportowcom” wyspecjalizowały się laboratoria medyczne i jak nietrudno się domyślić, honoraria są liczone w setkach tysięcy.
23 mln dol. Maria Szarapowa zarobiła na kontraktach sponsorskich i na korcie w 2015 r.
11 mln Serena Williams, światowa rakieta nr 1 w tenisie, zarobiła na korcie w 2015 r.
11 firm w latach 2013–2016 ma tytuł partnera olimpijskiego. To m.in. Coca-Cola, McDonald’s czy Visa. Koszt takiego tytułu to 100–200 mln dol.