Bułgarski parlament odrzucił w środę weto prezydenta nałożone na te zmiany w znowelizowanej ordynacji wyborczej, które poważnie ograniczają obywatelom Bułgarii możliwości głosowania za granicą. Prezydent zapowiedział, że zaskarży decyzję parlamentu.

Prezydent Rosen Plewnelijew ma zaskarżyć odrzucenie weta w Trybunale Konstytucyjnym.

Nowe rozwiązania wprowadzono na wniosek nacjonalistycznego Frontu Patriotycznego (PF) wchodzącego w skład rządzącej w Bułgarii od półtora roku koalicji z centroprawicową partią GERB premiera Bojko Borysowa na czele.

Głównym motywem PF jest ograniczenie możliwości udziału w głosowaniu mieszkających w Turcji bułgarskich Turków, którzy mają podwójne obywatelstwo i są uważani przez polityków Frontu Patriotycznego za „piątą kolumnę” tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.

Ograniczenie głosowania w Turcji osłabiłoby partię tureckiej mniejszości - Ruchu na rzecz Praw i Swobód (DPS). W ostatnich wyborach parlamentarnych w 2014 r. DPS otrzymała 14,8 proc. głosów i od pozycji drugiej siły parlamentarnej w kraju dzielił ją ułamek procentu. „Wyskrobiemy DPS z życia politycznego” – mówił podczas parlamentarnej dyskusji ws. weta współprzewodniczący PF Krasimir Karakaczanow.

Znowelizowana ordynacja zakłada, że za granicą będzie można głosować wyłącznie w ambasadach i konsulatach. Dotychczas w Turcji było kilkadziesiąt lokali wyborczych, w myśl nowej ordynacji będą tylko dwa. Nowe przepisy ograniczają jednocześnie możliwość udziału w głosowaniu licznej, ponadmilionowej rzeszy bułgarskich emigrantów w UE i USA. W krajach unijnych na ostatnich bułgarskich wyborach utworzono kilkadziesiąt lokali.

Ograniczenia spowodowały falę protestów w środowiskach Bułgarów za granicą. Odbyły się demonstracje przed ambasadami Bułgarii, pisano listy i petycje. Na wezwanie jednej z komercyjnych telewizji, nadającej dla tych środowisk, emigranci zmobilizowali się i sprawili, że bułgarska uczestniczka Eurowizji zajęła czwarte miejsce. Ich głosowanie stało się swoistą demonstracją polityczną. Nie zmieniła ona jednak faktu, że weto odrzucono.

Front Patriotyczny wygrał, ponieważ zagroził, że w razie przyjęcia weta opuści rządzącą koalicję, której sytuacja jest niepewna od kiedy tydzień temu wyszła z niej mała lewicowa partia ABW. Gabinet Borysowa utrzymuje się na granicy parlamentarnej większości i wycofanie poparcia PF groziłoby kryzysem rządowym i przedterminowymi wyborami.

Podczas konsultacji poprzedzających środowe głosowanie omawiano ewentualne złagodzenie restrykcyjnych przepisów, lecz ich kształtu ostatecznie nie uzgodniono. Zmiany według szefa klubu poselskiego GERB mogą dotyczyć zarówno głosowania w krajach unijnych, jak i tych poza UE.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)