Syryjski prezydent po raz pierwszy od rozpoczęcia wojny przyznaje, że jego armia ponosi porażki. Baszar al-Asad powiedział, że wojsko musiało poddać się w niektórych regionach, by chronić te ważniejsze.

W transmitowanym przez państwową telewizję przemówieniu do dygnitarzy Baszar al-Asad powiedział, że wojsko musiało w ostatnim czasie podjąć szereg strategicznych decyzji.
"Musieliśmy zdefiniować ważne regiony kraju, by wojsko chroniło je i nie dopuściło do upadku reszty terytoriów" - mówił Baszar al-Asad.


Syryjski prezydent przyznał też, że w armii zaczyna brakować żołnierzy. Dzień wcześniej poinformowano o amnestii dla byłych dezerterów z wojska. Ocenia się, że od początku wojny domowej w Syrii zginęło około 80 tysięcy żołnierzy rządowej armii, a obecnie około 70 tysięcy osób uchyla się od wcielenia do armii.

Syryjska wojna domowa trwa już 4,5 roku. Umiarkowana opozycja, która początkowo chciała obalenia prezydenta Asada, praktycznie nie istnieje. Z kolei bojownicy Państwa Islamskiego, który pojawili się w Syrii ponad rok temu, zajmują teraz ponad połowę terytorium kraju. Ocenia się, że wojna domowa w Syrii kosztowała dotąd życie co najmniej 230 tysięcy osób