Zmniejszenie luki w VAT to niewątpliwie jeden z sukcesów obecnego rządu – dzięki uszczelnieniu systemu podatkowego wpływy z tego podatku wyniosły w 2018 r. o 52 mld zł więcej niż w 2015 r. To m.in. zasługa zdecydowanej walki z oszustwami karuzelowymi, które są najpoważniejszymi przestępstwami skarbowymi w skali całej Unii Europejskiej.
Nie wszyscy są jednak zachwyceni sposobem działania fiskusa – i nie chodzi tu bynajmniej jedynie o osoby tworzące firmy – krzaki, które nie płacą należnego VAT lub wyłudzają zwrot podatku naliczonego. Na przegranej pozycji w starciu z organami podatkowymi stoją byli prezesi i członkowie zarządów, którzy nawet nie wiedzą, że kierowana przez nich firma została wciągnięta w karuzelę przez oszustów, i dawno zdążyli zapomnieć, że stali na czele tych spółek. Tymczasem fiskus po latach przychodzi na kontrolę i kwestionuje rozliczenia podatkowe za X lat wstecz. A gdy w kasie firmy jest pusto i nie ma z czego wyegzekwować zaległości, to sięga do majątku osobistego właśnie tych prezesów i członków zarządu. Problem jednak nie polega tylko na zaszłości i niewiedzy o uczestnictwie w karuzeli. Większą niesprawiedliwością jest raczej to, że osoby te nie mogą się skutecznie bronić na etapie postępowania prowadzonego wobec spółki przez skarbówkę, bo po prostu o nim nie wiedzą. O sprawie dowiadują się dopiero wtedy, gdy fiskus wszczyna postępowanie wobec nich. Oczywiście gdy decyzja jest niekorzystna, menedżerowie odwołują się do sądów, ale te od lat stają po stronie fiskusa. I teraz, gdy liczba spraw – na skutek walki z szarą strefą – rośnie, nic się w tym zakresie nie zmienia. Szanse, aby nie odpowiadać własnym majątkiem za długi swej dawnej firmy, są w kontekście tego wszystkiego mizerne. Ni mniej, ni więcej top menedżerów stawia się pod ścianą. ©℗
Marcin Mroziuk
marcin.mroziuk@infor.pl
Karuzele VAT-owskie na celowniku
Osobista odpowiedzialność członków zarządów i prezesów spółek za zaległości podatkowe nabrała za rządów PiS jeszcze większego znaczenia. W efekcie więcej nieświadomych menedżerów płaci wysoką cenę po latach
Są obarczani odpowiedzialnością za zaległości podatkowe firmy, nawet wtedy, gdy za ich czasów nie miała ona żadnych kłopotów z urzędem skarbowym, bo te pojawiły się dopiero w wyniku przeprowadzonej po latach kontroli. Byli członkowie zarządu i prezesi, od których fiskus żąda podatku, bronią się przed nim na wszelkie sposoby. A sprawy trafiają w ostateczności do sądów administracyjnych.
To, że problem narasta, potwierdzają statystyki. W bazie orzeczeń NSA można znaleźć już ponad 4 tys. rekordów dotyczących odpowiedzialności byłych członków zarządu za zaległości podatkowe spółek. I to nie tylko w VAT – choć akurat ten podatek pojawia się najczęściej. Od stycznia do końca września 2019 r. sądy zajmowały się odpowiedzialnością byłych członków zarządu aż 270 razy. W całym 2018 r. spraw było mniej, bo przez cały rok zapadły 263 orzeczenia. Tylko we wrześniu bieżącego roku zaś sądy administracyjne – zarówno pierwszej, jak i drugiej instancji kilkanaście razy przesądziły o konieczności zapłaty zaległego VAT z majątku osobistego byłych członków zarządu. Chodzi przykładowo o wyroki NSA: z 25 września 2019 r. (sygn. akt II FSK 3377/17), z 18 września 2019 r. (sygn. akt II FSK 3321/17), z 11 września 2019 r. (sygn. akt I FSK 1068/19), a także wyroki WSA: w Łodzi z 11 września 2019 r. (I SA/Łd 96/19, nieprawomocny) i w Poznaniu z 4 września 2019 r. (sygn. akt I SA/Po 191/19, nieprawomocny).
O tym, że zaczyna się robić poważniej niż dotychczas, przekonują także eksperci.
– Od około dwóch lat mam przyrost spraw związanych z odpowiedzialnością członków zarządu. Są to sprawy będące pokłosiem postępowań podatkowych z ubiegłych lat – przyznaje Michał Roszkowski, radca prawny, doradca podatkowy i partner w Accreo.
– Spraw dotyczących odpowiedzialności podatkowej byłych członków zarządu przybywa – potwierdza też Sławomir Boruc, radca prawny, doradca podatkowy i wspólnik kierujący praktyką podatkową Baker & McKenzie. Obecny trend potwierdza także Paweł Suchocki, adwokat, doradca podatkowy oraz tax manager w praktyce podatkowej kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Tłumaczy, że wzrost liczby postępowań w tego typu sprawach wynika z intensyfikacji działań organów administracji skarbowej w walce z wyłudzeniami podatku VAT, w tym w szczególności z karuzelami podatkowymi. Jak mówi ekspert, byli członkowie zarządu często są kolejnymi ofiarami tych karuzel. W związku z tym, że w tego typu schematach karuzelowych zaangażowane jest wiele podmiotów (chodzi o to, aby utrudnić wykrycie nadużycia przez organy skarbowe), cześć z tych podmiotów jedynie finguje działalność gospodarczą. Jednocześnie osoby odpowiedzialne za organizację tego typu procederu często z premedytacją wciągają w karuzele podatkowe uczciwych podatników, którzy na własną rękę nie są w stanie zweryfikować całego łańcucha dostaw nabywanego towaru. W konsekwencji – wyjaśnia dalej Paweł Suchocki – organy podatkowe wydają decyzje podatkowe wobec całego szeregu spółek zaangażowanych w dostawę towaru na różnych etapach obrotu, a w sytuacji gdy egzekucja z ich majątku okazuje się bezskuteczna, wszczynane są postępowania w przedmiocie odpowiedzialności podatkowej członków zarządu tych spółek. – Duża liczba postępowań w przedmiocie odpowiedzialności podatkowej członków zarządu jest więc efektem wzmożonych działań administracji skarbowej wymierzonych w szarą strefę (wyłudzeń VAT), ale niestety często negatywne skutki ponoszą podmioty, które żadnej bezprawnej korzyści z tego tytułu nie uzyskały, ale stały się ofiarą przestępców stojących za organizacją karuzeli – stwierdza Paweł Suchocki.
Szef musi wiedzieć wszystko
Niestety byli członkowie zarządu lub byli prezesi nie mają szansy wydostać się z sideł, jakie zostały na nich zastawione przez prawodawcę. A sądy bynajmniej nie ułatwiają im życia. – Odpowiedzialność członków zarządu za zaległości podatkowe spółki stanowi istotny czynnik ryzyka w ramach sprawowanej przez nich funkcji – mówi Michał Roszkowski, radca prawny, doradca podatkowy i partner w Accreo. – Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że obecnie na porządku dziennym są sytuacje, w których próbuje się nałożyć na członków zarządu (obecnych lub byłych) odpowiedzialność osobistą, a także wszczynane są postępowania karne skarbowe. Niestety orzecznictwo sądów administracyjnych, zwłaszcza NSA, doprowadziło do sytuacji, w której oczekuje się od członka zarządu wiedzy i rozeznania, które już nawet nie są ponadprzeciętne, ale totalne – dodaje ekspert.
Osoba taka powinna nadzorować w zasadzie każdą operację, każdą transakcję w firmie, zarówno pod kątem biznesowym, jak i prawnym, księgowym oraz podatkowym. – Każdy, kto ma doświadczenie w zarządzaniu organizmem spółki, wie, że jest to absolutnie niemożliwe – przyznaje Roszkowski. Co więcej, biorąc pod uwagę niejasność prawa podatkowego, a także rozbieżności interpretacyjne i orzecznicze, nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy aktualne rozliczenia spółki nie będą zakwestionowane za rok lub dwa, bo zmieni się pogląd Ministerstwa Finansów lub judykatury. – Tworzy to swoisty dramat uczestników tej „sztuki” – stwierdza Roszkowski.
Z kolei Piotr Andrzejak, radca prawny i doradca podatkowy, kierujący zespołem VAT w Kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak, dodaje, że art. 116 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. – Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 900 ze zm.; dalej: ordynacja podatkowa), mówiący o odpowiedzialności członków zarządu, istnieje w zbliżonej formie od ponad 20 lat. – Można się było spodziewać, że z biegiem czasu organy podatkowe sięgną po ten instrument, dochodząc zaległości podatkowych – mówi ekspert. Tłumaczy, że dotyczy to w praktyce nie tylko przypadków typowych przestępstw podatkowych (typu karuzele VAT), ale także przypadków, w których zaległości podatkowe powstały w normalnym biegu funkcjonowania spółek, które nie poradziły sobie na konkurencyjnym rynku. – W praktyce organy podatkowe są szczególnie aktywne nie tylko w przypadku postępowań karuzelowych, lecz także w zakresie dochodzenia zaległych rozliczeń PIT i ZUS pracowników spółek – przyznaje Andrzejak.
Niestety członkowie zarządu i prezesi zwykle nie zdają sobie sprawy z odpowiedzialności podatkowej, jaka na nich ciąży. – Często nie zwracają uwagi, że pełniona przez nich funkcja wiąże się nie tylko z określonym prestiżem i profitami, ale również z odpowiedzialnością za prowadzenie spraw spółki i wynikające z tych spraw nieprawidłowości. Mogą nie być świadomi skali zagrożenia związanego z taką odpowiedzialnością, tłumaczy Sławomir Boruc, radca prawny, doradca podatkowy i wspólnik kierujący praktyką podatkową Baker & McKenzie, członkowie zarządu. – Tymczasem analiza spraw odpowiedzialności podatkowej członków zarządu za zaległości podatkowe spółek, w tym chociażby liczba wydanych w tego typu sprawach orzeczeń, pokazuje jasno, że jest to problem jak najbardziej realny i praktyczny – dodaje.
Tak jest w teorii…
Zacznijmy od tego, co wynika z art. 116 ordynacji podatkowej. Zgodnie z nim członkowie zarządu odpowiadają solidarnie za zaległości podatkowe spółek całym swoim majątkiem. Zasadę tę stosuje się wtedy, gdy firma nie ma majątku na spłatę zaległego zobowiązania, które powstało za ich kadencji. Członek zarządu może zwolnić się z tej odpowiedzialność, jeśli złoży wniosek o upadłość we właściwym terminie lub wykaże, że niezłożenie go nastąpiło bez jego winy. Innym sposobem na uniknięcie odpowiedzialności jest wskazanie majątku spółki, z którego fiskus będzie mógł sobie wyegzekwować znaczną część długu. Z ordynacji podatkowej wynika, że zasady te stosuje się zarówno do obecnych, jak i byłych prezesów spółek. A to oznacza, że samo ustąpienie ze stanowiska nie znosi odpowiedzialność za zaległość powstałą w okresie pełnienia funkcji w zarządzie.
W przypadku byłych członków zarządu jest jeszcze jedna przesłanka wyłączająca odpowiedzialność. Wynika ona z uchwały NSA podjętej przeszło 10 lat temu – 10 sierpnia 2009 r. (sygn. akt II FPS 3/09). Zgodnie z nią członek zarządu może po zakończeniu pełnienia funkcji uwolnić się od odpowiedzialności za zaległości powstałe za jego kadencji, ale wykryte dopiero po latach, jeśli wykaże, że w okresie pełnienia przez niego funkcji nie było podstaw do zgłoszenia wniosku o upadłość. Tyle w teorii (patrz infografika).
…a tak wygląda praktyka
W praktyce jednak uwolnienie się członka zarządu od odpowiedzialności jest bardzo trudne, by nie powiedzieć, że wręcz niemożliwe. Spółki bardzo często nie mają majątku, który pozwoliłby na wyegzekwowanie od nich długu. Poza tym fiskus niemal z automatu uważa, że wniosek o upadłość został złożony zbyt późno, a jeżeli w ogóle nie został złożony – to z winy zarządu. Przyjmuje też niezwykle ciekawą praktykę względem byłych prezesów spółek, których zaległości wykrył dopiero po ustąpieniu przez nich funkcji. Jaką? Najlepiej pokazać to na przykładzie.

przykład

Efekty kontroli
Podatnik pełnił funkcję prezesa spółki z o.o. od 2010 do 2015 r. Spółka w tym czasie działa sprawnie – reguluje swoje zobowiązania zarówno wobec kontrahentów, jak i urzędu skarbowego. W 2015 r. prezes odchodzi z zarządu, przy czym uważa, że zostawił spółkę w dobrej kondycji finansowej. W 2018 r., kiedy funkcję prezesa piastuje już inna osoba, do spółki przychodzi kontrola i stwierdza, że spółka ma zaległość w VAT za 2014 r. Okazuje się bowiem, że w tamtym czasie kupiła towar od oszusta (a więc nieświadomie uczestniczyła w karuzeli podatkowej) i w związku z tym nie miała wtedy prawa odliczyć podatku naliczonego. Fiskus domaga się więc zapłaty zaległego podatku oraz odsetek.
Spółka w 2018 r. podupadła i w zasadzie nie ma już majątku. W związku z tym egzekucja należności okazuje się bezskuteczna. Fiskus idzie więc do prezesa, który piastował funkcję w 2014 r., i przenosi na niego odpowiedzialność za zaległości w VAT. Ten tłumaczy, że gdy kierował podmiotem, zaległości w VAT nie było. To, że faktury, na podstawie których odliczono VAT, były puste, stwierdzono dopiero wskutek kontroli przeprowadzonej po latach. Prezes próbuje się także bronić w ten sposób, że gdy opuszczał stanowisko, to nie było powodu, żeby składać wniosek o upadłość, bo zaległości wobec urzędu skarbowego nie było.
Co robi fiskus? Uznaje, że bez znaczenia jest to, kiedy decyzja stwierdzająca zaległość została wydana (dopiero w 2018 r.), bo zobowiązanie podatkowe w VAT powstaje z mocy prawa i powinno zostać wykonane w prawidłowej wysokości w terminie przewidzianym w przepisach (czyli do 25. dnia kolejnego miesiąca). W związku z tym – jak tłumaczy fiskus – były prezes mógłby nie odpowiadać za zaległość w VAT, gdyby we właściwym momencie zgłosił wniosek o upadłość firmy. Tym właściwym momentem była data, w której VAT został nienależnie odliczony. Innymi słowy prezes powinien wiedzieć, że faktury były puste, kilka lat przed kontrolą!
Problem byłych prezesów bierze się właśnie z tego, że organy podatkowe uznają, iż ocena właściwego czasu na zgłoszenie wniosku o upadłość powinna następować z uwzględnieniem kwot wynikających z decyzji wymierzającej VAT, a nie składanych deklaracji. Innymi słowy, termin na złożenie wniosku upływał od razu po zaniżeniu zobowiązania nawet wtedy, gdy kontrola ustaliła zaległość po latach. Wtedy jest już za późno na właściwą reakcję, która pozwoliłaby na uwolnienie się od odpowiedzialności, co potwierdzają eksperci.
Dowiadują się za późno
– Obserwacja praktyki organów podatkowych wskazuje, że postępowania w sprawie odpowiedzialności członków zarządu są wszczynane de facto automatycznie w sprawach, w których nie udało się wyegzekwować zaległości podatkowej od podstawowego dłużnika podatkowego, tj. spółki – tłumaczy Paweł Suchocki, adwokat, doradca podatkowy oraz tax manager w praktyce podatkowej kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Zresztą obowiązujące przepisy nie pozostawiają organom podatkowym wyboru, gdyż w przypadku gdy egzekucja z majątku spółki okazała się w całości lub części bezskuteczna, mają one obowiązek wszcząć postępowania w przedmiocie odpowiedzialności podatkowej wobec członków zarządu tej spółki.
Jak dodaje Sławomir Boruc, odpowiedzialność ta rozciąga się także na byłych członków zarządu, jeżeli zaległości wynikają ze zobowiązań, których termin płatności upłynął w czasie pełnienia przez nich funkcji. – Prawidłowa wysokość zobowiązań podatkowych spółki może być określona nawet po kilku latach od złożenia deklaracji, w drodze decyzji. I co ciekawe byli członkowie zarządu mogą nie wiedzieć o nieprawidłowościach aż do wszczęcia postępowania w sprawie ich własnej odpowiedzialności podatkowej, bo w postępowaniu wymiarowym uczestniczy jedynie spółka jako podatnik, a nie wszystkie osoby potencjalnie odpowiedzialne za zaległość podatkową – tłumaczy Sławomir Boruc. W ramach tego postępowania nie mogą już nic zrobić w sprawie zobowiązania podatkowego spółki. – Z perspektywy członków zarządu otrzymanie postanowienia o wszczęciu wobec nich postępowania podatkowego dotyczącego odpowiedzialności podatkowej za zaległości spółki jest często przykrym zaskoczeniem – potwierdza Paweł Suchocki. W bardzo wielu wypadkach osoby te nie pełnią już bowiem funkcji członka zarządu i uważały, że skoro w dacie rezygnacji z funkcji w zarządzie rozliczenia podatkowe spółki nie były kwestionowane, to nie muszą się obawiać odpowiedzialności.
– Zaskoczenie członków zarządu jest tym większe, że na etapie postępowania w przedmiocie ich odpowiedzialności podatkowej za zaległości spółki nie mają możliwości kwestionowania rozstrzygnięcia wydanego wobec samej spółki (decyzji wymiarowej), a ich odpowiedzialność ma charakter osobisty (odpowiadają całym majątkiem) – podkreśla Suchocki.
Sławomir Boruc zwraca także uwagę, że brak możliwości czynnego udziału w postępowaniu wymiarowym sprawia, że byli członkowie zarządu, wobec których ma być orzeczona odpowiedzialność podatkowa, zostają postawieni przed faktem dokonanym. – Z mojej praktyki mogę powiedzieć, że główne ostrze krytyki jest skierowane przede wszystkim względem nieżyciowego stanowiska prezentowanego w orzeczeniach sądów administracyjnych – przyznaje Michał Roszkowski (patrz „Sądy często stają po stronie fiskusa”).
Jak uniknąć konsekwencji
Mankamentem obecnych przepisów jest więc bez wątpienia to, że byli członkowie zarządu nie mogą uczestniczyć w postępowaniach toczących się wobec ich byłych spółek. – Jeśli nie wystąpiło przedawnienie możliwości pociągnięcia członków zarządu do odpowiedzialności, ich procesowa aktywacja następuje w zasadzie dopiero, gdy wszczynane jest postępowanie o pociągnięciu do odpowiedzialności osoby trzeciej. Niestety na tym etapie możliwości obrony są już ograniczone i sprowadzają się do wykazania trzech okoliczności – wskazuje Michał Roszkowski z Accreo przyznaje Roszkowski. Po pierwsze, że we właściwym czasie został złożony wniosek o upadłość – co najczęściej nie miało miejsca, bo odchodzili ze spółek, gdy nie było ku temu przesłanek. Po drugie, że wniosek o upadłość nie został zgłoszony bez ich winy – przy czym brak wiedzy o zaległościach podatkowych nie będzie uznane za brak winy. – Orzeczenia sądów administracyjnych są w tej kwestii niekorzystne – stwierdza Roszkowski. I po trzecie, wskazanie majątku spółki, z którego można zaspokoić zaległość podatkową, co też jest iluzorycznym warunkiem, biorąc pod uwagę, że odeszli ze spółek i nie znają ich obecnych aktywów.
Piotr Andrzejak rekomenduje też, aby sprawdzać, czy odpowiedzialność faktycznie dotyczy okresu, kiedy były członek zarządu pełnił swoją funkcję.
– Ważna jest tu skuteczna rezygnacja z członkostwa w zarządzie (pozostająca w zgodzie z przepisami kodeksu spółek handlowych oraz umową spółki co do formy i sposobu takiej rezygnacji) – mówi Andrzejak.
Zdaniem Pawła Suchockiego byli członkowie zarządu mogą ustalić ze spółką, że będzie ona informować ich o wszczęciu i prowadzeniu postępowań podatkowych dotyczących okresów, w których pełnili swoje funkcję, tak aby już na etapie postępowania prowadzonego wobec niej mogli się zaangażować i dowodzić, że rozliczenia podatkowe spółki były prawidłowe. Najlepiej, gdyby to było pisemne porozumienie między spółką a np. byłym jej prezesem. Nie wszyscy jednak mogą liczyć na taką współpracę z firmą w której już nie pracują. Firma może być po prostu niezainteresowana ani umową pisemną, ani nawet ustną.
WAŻNE Stanowisko wyrażone w uchwale NSA z 10 sierpnia 2009 r. oznacza, że członkowie zarządu powinni brać pod uwagę ryzyko wszystkich operacji gospodarczych, nawet tych, które aktualnie nie budzą wątpliwości organów podatkowych. W przyszłości może bowiem się okazać, że organ podatkowy zakwestionuje rozliczenie podatkowe spółki i określi zaległość podatkową w znacznie wyższej wysokości niż kwota podatku faktycznie zapłacona. I odpowiedzialnością za zaległość obarczy byłego prezesa.
Od podatków uchroni jedynie choroba
– W praktyce podjęcie skutecznej obrony przez byłych członków zarządu okazuje się zadaniem niezwykle trudnym – zgadza się Sławomir Boruc z Baker & McKenzie. Jak mówi, to na nich spoczywa ciężar udowodnienia, że ich odpowiedzialność jest wyłączona, co zwykle bywa utrudnione, jeżeli nie mają bieżącego dostępu do dokumentów spółki. Co więcej, byłych członków zarządu może nie chronić nawet pozornie dobra kondycja finansowa spółki w czasie trwania ich kadencji. – Jeszcze trudniejsze wydaje się wykazanie braku winy w niezłożeniu wniosku o upadłość przez byłego członka zarządu – mówi ekspert. Dodaje, że na przychylność sądów nie mogą liczyć członkowie zarządu, którzy nie byli świadomi niezgodnych z prawem procederów mających miejsce w kierowanej przez nich spółce. NSA w wydanych dotychczas wyrokach podkreślał szczególny charakter odpowiedzialności zarządu, która może rozciągać się także na skutki działań osób zatrudnionych w spółce. – Za przykład braku winy podawany jest w orzecznictwie właściwie jedynie przypadek obłożnej choroby członka zarządu – stwierdza mec. Boruc.
Warto współpracować z organami
Paweł Suchocki wskazuje, że jeżeli postępowanie podatkowe dotyczące odpowiedzialności byłych członków zarządu/prezesów za zaległości podatkowe już się toczy, to powinni oni aktywnie w nim uczestniczyć od samego początku i korzystać z przysługujących im uprawnień procesowych. – W szczególności powinni się zapoznać ze zgromadzonym materiałem dowodowym oraz przejawiać inicjatywę dowodową – radzi ekspert. Ponadto członek zarządu powinien rozważyć również zaangażowanie profesjonalnego pełnomocnika, gdyż tego typu postępowania mają skomplikowany charakter. Ponadto nie należy robić pochopnych ruchów. – Byłbym bardzo ostrożny, jeżeli chodzi o działania związane z przenoszeniem składników majątku przez członka zarządu, gdyż może się to wiązać z potencjalnym zarzutem ukrywania majątku i działania w celu pokrzywdzenia wierzyciela (Skarbu Państwa) – mówi Paweł Suchocki.
Odpowiedzialność członków zarządu i prezesów – obecnych i byłych ©℗
fot. Shutterstock
Dla przeniesienia odpowiedzialności za zaległości podatkowe spółki na członka jej zarządu niezbędne jest stwierdzenie, że:
• termin płatności zobowiązań, z tytułu których powstała zaległość, upływał w czasie pełnienia funkcji w zarządzie, oraz
• egzekucja z majątku spółki okazała się bezskuteczna (w całości lub w części).
Członek zarządu może jednak wyłączyć odpowiedzialność, jeżeli wykaże, że:
• we właściwym czasie zgłosił wniosek o ogłoszenie upadłości albo niezgłoszenie wniosku nastąpiło bez jego winy albo
• wskaże mienie spółki, którego egzekucja umożliwi zaspokojenie zaległości podatkowych w znacznej części.
(źródło: art. 116 ordynacji podatkowej)
Ponadto członek zarządu może zwolnić się z odpowiedzialności po zakończeniu pełnienia funkcji, za zaległości powstałe za jego kadencji, ale wykryte dopiero po latach, jeśli:
• wykaże, że w okresie pełnienia przez niego funkcji nie było podstaw do zgłoszenia wniosku o upadłość.
(źródło: uchwała NSA z 10 sierpnia 2009 r., sygn. akt II FPS 3/09)
Także odpowiedzialność karna
Michał Roszkowski przyznaje też, że byli członkowie zarządu są narażeni również na odpowiedzialność karną orzeczoną w toku postępowania karnego skarbowego. – Wszczyna się je zaraz po uprawomocnieniu się decyzji podatkowej, o ile nie wszczęto go wcześniej, aby zawiesić bieg terminu przedawnienia. Niestety obserwuję pewien automatyzm w działaniu organów – skoro mamy decyzję wymiarową, to próbujemy nałożyć odpowiedzialność z k.k.s. na członka zarządu bez względu na okoliczności powstania zaległości – mówi ekspert Accreo. Sprawy te kończą się w sądach powszechnych, bo – jak dodaje Roszkowski – organy nie mają odwagi lub woli umarzać ich na etapie przygotowawczym i cedują ostateczne rozstrzygnięcie na sąd. – Dla członka zarządu oznacza to długotrwały spór i sporo stresu – przyznaje nasz rozmówca.
Konieczna zmiana przepisów
Zdaniem Pawła Suchockiego art. 116 ordynacji podatkowej nie jest skonstruowany w sposób precyzyjny. – Niejasność tej regulacji powoduje, że ramy instytucji odpowiedzialności podatkowej członków zarządu w znacznej mierze określa praktyka organów podatkowych i sądów administracyjnych (niestety niekorzystna dla członków zarządu) – potwierdza kolejny raz Suchocki.
Co zatem należy zmienić? Ekspert DZP podaje całą listę postulatów. Przede wszystkim należałoby doprecyzować, że badania istnienia przesłanek odpowiedzialności podatkowej członka zarządu należy dokonywać w oparciu o okoliczności faktyczne (stan faktyczny) istniejące w dacie powstania zobowiązania podatkowego i pełnienia funkcji członka zarządu. – Znaczenie powinny mieć bowiem okoliczności znane ówcześnie członkowi zarządu lub które mogłyby być mu znane – mówi Suchocki.
Jednocześnie ustawodawca powinien zrezygnować z obarczenia członków zarządu spółek kapitałowych obowiązkiem samodzielnego wykazania wystąpienia przesłanek uwalniających ich od odpowiedzialności. – To organ podatkowy jest gospodarzem postępowania i powinien dokonywać ustaleń również na korzyść strony – uważa ekspert.
Ustawodawca powinien też doprecyzować lub zdefiniować niedookreślone pojęcia, którymi posłużył się w art. 116 ordynacji podatkowej, takie jak: „właściwy czas zgłoszenia wniosku o ogłoszenie upadłości”; „brak winy w niezgłoszeniu wniosku”; „bezskuteczność egzekucji w całości lub części”. – Należy też doprecyzować, co to znaczy „znaczna część” zobowiązania podatkowego – dodaje Piotr Andrzejak.
– Przeniesienie przez ustawodawcę odpowiedzialności podatkowej na członków zarządu spółek kapitałowych, jako wyjątek od zasady odpowiedzialności samego podatnika, powinno być uregulowane w sposób bardzo precyzyjny – przekonuje Paweł Suchocki. Przepisy powinny chronić nie tylko interesy wierzyciela podatkowego, ale również członków zarządu. – Tymczasem brzmienie przepisów pozostawia w tym zakresie wiele do życzenia – uważa ekspert DZP.
Piotr Andrzejak uważa natomiast, że ewentualne złagodzenie art. 116 ordynacji podatkowej to raczej decyzja w zakresie polityki fiskalnej państwa. – Są jurysdykcje (np. Wielka Brytania), w której reżim odpowiedzialności jest istotnie łagodniejszy – zauważa ekspert SK&S. ©℗