Niemiecka Służba Kontrwywiadu Wojskowego (MAD) alarmuje: rośnie liczba prawicowych ekstremistów w siłach zbrojnych. Szczególnie w elitarnej jednostce specjalnej KSK.
Szef MAD Christof Gramm mówi wprost: Bundeswehra ma do czynienia z „nowym wymiarem” prawicowego ekstremizmu. Podlegająca mu służba obserwuje około 600 żołnierzy powiązanych z organizacjami neonazistowskimi, czy tzw. Obywatelami Rzeszy (Reichsbuerger – amorficzne środowisko, którego cechą wspólną jest nieuznawanie obecnego porządku konstytucyjnego RFN).
– Przyglądamy się bliżej ekstremistom, a także ludziom, którzy nie wykazują konstytucyjnej lojalności. Nadmierny patriotyzm bez przywiązania do ustawy zasadniczej i otwartego społeczeństwa nie jest tolerowany w Bundeswehrze. Tacy fałszywi patrioci nie mają czego szukać w wojsku – mówił Gramm w ubiegłym tygodniu podczas otwartego posiedzenia parlamentarnego gremium kontrolnego (PKGr), odpowiednika komisji ds. służb specjalnych w polskim Sejmie. Podkreślił jednocześnie, że wobec zdecydowanej większości 175 tys. żołnierzy nie ma najmniejszych zastrzeżeń.
Jak ujawnił Gramm, w walce z ekstremizmem MAD kładzie szczególny nacisk na KSK – Kommando Spezialkraefte. Jest to jednostka specjalna, do której zadań należy m.in. odbijanie zakładników, ściganie zbrodniarzy wojennych i terrorystów, daleki zwiad i działania dywersyjne. Wśród 1400 komandosów jest 20 podejrzanych o prawicowy ekstremizm. Liczba podejrzanych przypadków w szeregach KSK, biorąc pod uwagę liczebność formacji, jest pięciokrotnie wyższa niż w reszcie armii. Szef kontrwywiadu wojskowego żalił się posłom, że żołnierzy KSK charakteryzuje wyjątkowo wysokie morale oraz duch solidarności, który niemal uniemożliwia zdobywanie informacji. Gramm wychodzi jednak z założenia, że prawicowy ekstremizm w jednostce, to nie są „pojedyncze przypadki”, choć jednocześnie nie może być mowy o „podziemnej armii”.
Rewelacje Gramma warto jednak traktować z rezerwą. W przeszłości dawał on powody, by podejrzewać, że kieruje się politycznym konformizmem i stara się wykazać przed nadzorującymi go politykami. Najjaskrawszy tego przykład z ostatnich lat, to przypadek Franco A. – porucznika Bundeswehry, który ośmieszył nie tylko MAD, ale też niemiecki system azylowy i sądowniczy. Służący w niemiecko-francuskim batalionie strzelców w Illkirch oficer, mimo że nie znał ani słowa po arabsku, zarejestrował się jako uchodźca z Syrii i pobierał zasiłki socjalne. Kontrwywiad nie był w stanie wykryć podwójnego życia, które prowadził. Kiedy został zatrzymany z bronią na lotnisku w Wiedniu, znaleziono przy nim listę niemieckich polityków, których jakoby chciał zlikwidować. Postawiono mu zarzuty przygotowywania zamachu terrorystycznego. Mimo ogromnego nacisku politycznego i mediów niemiecki kontrwywiad nie był w stanie dostarczyć żadnych dowodów, które pozwoliłyby skazać Franco A. za jakiekolwiek przestępstwo i wydalić go ze służby.