Wybory, jeżeli zostałyby przeprowadzone 10 maja, mogą stać się symbolem upadku tej władzy poprzez dążenie do jej utrzymania po trupach – ocenił w czwartek szef PO Borys Budka. Dodał, że nie może być na to zgody opozycji, ale też każdego przyzwoitego człowieka z obozu tej władzy.

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej na briefingu w Gliwicach mówił, że podczas gdy w związku z epidemią ograniczono możliwości poruszania się i prowadzenia działalności gospodarczej, a setki tysięcy ludzi tracą pracę lub mogą ją stracić w każdej chwili, Prawo i Sprawiedliwość zamiast rozmawiać, jak zapobiegać masowemu bezrobociu, proponuje dyskusję o Kodeksie wyborczym.

"Dzisiaj PiS w sposób absolutnie odrealniony usiłuje przeprowadzić wybory. Przecież to nie jest normalne. Dzisiaj tylko szaleniec chce doprowadzić do tego, by setki tysięcy Polaków były narażone na utratę życia. Przecież proces wyborczy, bez względu czy korespondencyjny, czy robiony w tradycyjny sposób, to narażenie setek tysięcy osób, które są w niego zaangażowane, na utratę życia" - przekonywał.

"Czy wyobrażacie sobie, że Poczta Polska jest w stanie przeprowadzić głosowanie korespondencyjne? Przed chwilą przejeżdżałem obok niewielkiego urzędu pocztowego: kilkanaście osób stało w kolejce, by odebrać list polecony. I teraz Kaczyński chce narażać tych wszystkich listonoszy, członków komisji wyborczych dlatego, że tak panicznie boi się utraty władzy? Na to nie ma naszej zgody, panie prezesie" - mówił Budka.

Dodał, że odpowiedzialna władza nie powinna zajmować się dziś wyborami i w tym kontekście ocenił, że to opozycja przejmuje dziś odpowiedzialność za życie i zdrowie Polaków - zgłaszając kolejne projekty dot. rozwiązań dla przedsiębiorców i pracowników.

"Dzisiaj to my proponujemy kolejne pakiety rozwiązań, które zapobiegną masowej utracie pracy. To my upominamy się o polskich przedsiębiorców, podczas gdy pan prezydent Andrzej Duda zniknął" - mówił. "Pytam, gdzie jesteś, panie prezydencie?" - dodał.

"Panie prezydencie, niech pan będzie wreszcie odważny. Niech pan wstanie i zażąda od prezesa Rady Ministrów stanu klęski żywiołowej" - apelował Budka oceniając, że szef rządu nie wprowadza stanu klęski, "bo wówczas byłaby gwarancja odszkodowań".

Uznał, że rządząca partia tematem wyborów "mami oczy opinii publicznej", chcąc odwrócić uwagę, "że przez nieudolność rządu, przez wielkie zakłamanie w rozwiązaniach dziurawej tarczy antykryzysowej, kolejne dziesiątki tysięcy ludzi dzisiaj otrzymują wypowiedzenia, zamykane są firmy".

"Dzisiaj nikt na ulicach nie rozmawia o wyborach. Zapraszam Kaczyńskiego pod sklep spożywczy: tam niech zapyta, czego chcą ludzie. Ludzie chcą bezpieczeństwa, chcą odrobiny spokoju; tego, by politycy wreszcie usiedli i zajęli się rozwiązaniem ich spraw. (…) Ludzie płaczą, boją się o to, co będą mieli do włożenia do garnka za kilka, kilkanaście dni" - podkreślił szef PO.

"Opozycja w sposób odpowiedzialny mówi wyraźnie: nie ma mowy o żadnych wyborach 10 maja. Dzisiaj skupmy się na wspólnej pracy, aby zabezpieczyć istnienia ludzkie; jutro, podczas posiedzenia Sejmu zajmijmy się najważniejszymi ustawami" - zaapelował lider Platformy.

Zapewnił też, że opozycja nie dopuści, "by Kodeks wyborczy był uchwalony w takim trybie". Jak ocenił to, co proponuje PiS "jest nie tylko niezgodne z prawem, ale przede wszystkim sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i elementarną etyką". "Każdy, kto proponuje wybory 10 maja, bez względu na ich formę, będzie miał krew na rękach" - akcentował.

Pytany czy opozycyjna większość senacka maksymalnie wykorzysta 30-dniowy termin na procedowanie projektu dopuszczającego głosowanie korespondencyjne, Budka ocenił, że "Senat zrobi wszystko, by nie narażać zdrowia i życia Polaków, żeby zatrzymać to szaleństwo".

Podkreślił jednocześnie, że nie wiadomo, co wcześniej "wyjdzie z Sejmu". "Liczę na elementarną przyzwoitość ludzi, którzy mienią się konserwatystami (...). Dzisiaj jest test na przyzwoitość tych wszystkich, którzy mówią, że konstytucja jest najważniejsza, ale także tych, którzy mówią, że życie człowieka jest najważniejsze" - przekonywał.

"To wszystko należy połączyć w jednym głosowaniu i odrzucić chore pomysły już w Sejmie. Wzywam Jarosława Gowina do tego, aby w sposób jasny i czytelny zadeklarował, czy tylko prowadzi swoją własną, wewnętrzną grę, by pozyskać kolejne intratne stanowiska dla swoich ludzi, czy też wreszcie się opamiętał? Czy chce rozmawiać o przyszłości, czy chce rozmawiać wyłącznie, jak zwiększyć swoją pozycję negocjacyjną z Kaczyńskim" - pytał Budka.

Ocenił, że jeżeli wybory miałyby odbyć się w trybie korespondencyjnym, jeżeli karty wyborcze miałyby być bez kontroli wrzucane do nieoznakowanych skrzynek, lepiej przeznaczyć pieniądze na organizację takich wyborów na służbę zdrowia, a "wyniki napisać na Nowogrodzkiej".