Ochrona zdrowia to najważniejsze wyzwanie dla nowego rządu – wynika z sondażu IBRiS dla Dziennika Gazety Prawnej i RMF FM.
To pokazuje, jakie znaczenie może mieć pakt dla zdrowia, pod którym w końcówce kampanii podpisali się politycy największych ugrupowań. – Nowy rząd będzie musiał pokazać, że stara się coś zmienić w służbie zdrowia. Kłopotem jest duży poziom niedookreśloności tego postulatu. Innej poprawy oczekuje emeryt, innej ktoś chronicznie chory, a jeszcze innej zdrowy młody człowiek, który rzadko jest u lekarza – podkreśla politolog Rafał Chwedoruk. Co więcej, ochrona zdrowia znalazła się w takim punkcie, że proste podwyższenie finansowania nie będzie remedium, bo jednocześnie trzeba zwiększać liczbę lekarzy, pielęgniarek i wprowadzać zmiany organizacyjne.
Sondaż generalnie pokazuje, że dla Polaków najważniejsze są sprawy społeczne i ekonomiczne. Najłatwiej rządowi będzie spełniać oczekiwania dotyczące podwyżek płac.– To ten rodzaj polityki gospodarczej, której skutki w krótkim okresie nie obciążają bardzo budżetu, a mogą być pozytywne dla dochodów państwa. Wymuszanie w sposób administracyjny podwyżki płacy minimalnej wpływa na całą siatkę płac – podkreśla Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole. Kłopotem nowej kadencji może być spowolnienie gospodarcze. – To będzie wyzwanie w 2021 r., gdy będzie dołek środków unijnych. Przewidujemy, że wzrost spowolni wówczas do 2,8 proc. PKB. Może być jeszcze mniej, jeśli pojawią się negatywne skutki zwiększania kosztów pracy – zauważa Borowski.
Natomiast niski poziom wskazań w sondażu na kwestie często podkreślane przez PiS – bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne – może sugerować, że Polacy nie czują się zagrożeni. Stosunkowo mała liczba wskazań padła na kwestie dotyczące zwiększenia liczby mieszkań, inwestycji w drogi lokalne i połączenia komunikacyjne oraz kwestii wynegocjowania dobrego budżetu unijnego. W każdej z tych kwestii PiS radzi sobie co najwyżej średnio. Program „Mieszkanie plus” jest wciąż daleki od spodziewanej skali, Fundusz Dróg Samorządowych rozkręca się bardzo powoli, a samorządy nie są zbyt zainteresowane rewitalizacją nierentownych linii PKS z udziałem pieniędzy państwowych. Z kolei w negocjacjach nowego budżetu unijnego jest duże prawdopodobieństwo, że Polska otrzyma dużo mniejsze pieniądze niż na lata 2014–2020. Odpowiedzi z sondażu sugerują jednak, że nawet jeśli nowy rząd zawiedzie na którymś z tych pól, to nie będzie to musiało z automatu oznaczać wysokiej politycznej ceny. – Cena ta może być wysoka wtedy, jeśli te problemy nałożą się na ogólną dekoniunkturę ekonomiczną – ocenia prof. Rafał Chwedoruk.