Stanowisko Polski ws. incydentu w Cieśninie Kerczeńskiej jest takie samo jak stanowisko NATO: to było pogwałcenie zasad prawa międzynarodowego - stwierdził w środę szef MON Mariusz Błaszczak.

Ukraina ogłosiła w poniedziałek stan wojenny w części kraju po zaatakowaniu w niedzielę przez Rosję trzech okrętów ukraińskiej marynarki wojennej w Cieśninie Kerczeńskiej między Morzem Czarnym a Azowskim. W wyniku zdarzenia rannych zostało kilku ukraińskich marynarzy. Ukraińskie jednostki zostały ostrzelane i przejęte przez rosyjskie oddziały specjalne i obecnie znajdują się w porcie w Kerczu na kontrolowanym przez Rosję Krymie.

Szef MON został zapytany w środę w PR1, czy należy spodziewać się w najbliższym czasie decyzji ze strony NATO, czy ministrów obrony UE, ws. nowych kroków wobec Rosji po incydencie w Cieśninie Kerczeńskiej.

Błaszczak podkreślił, że stanowisko NATO w tej sprawie "jest jasne". "Sekretarz generalny Jens Stoltenberg w poniedziałek przedstawił oświadczenie dotyczące oceny tej sytuacji i oczywiście stwierdzenia, że Sojusz Północnoatlantycki stoi na straży prawa międzynarodowego, i że to co miało miejsce w niedzielę jest pogwałceniem zasad prawa międzynarodowego. Stanowisko Polski jest oczywiście takie samo" - powiedział. Zaznaczył przy tym, że dla nas najważniejsza jest informacja, że nie ma zagrożenia dla Polski.

Wojna na Ukrainie - mówił szef MON - jest inna niż te, które znamy, to wojna hybrydowa, a niedzielne wydarzenia w Cieśninie Kerczeńskiej to kolejny etap agresywnej polityki rosyjskiej, rozpoczętej napaścią na Gruzję w 2008 r.

Pytany, czy jest potrzebne zwołanie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego, o co apeluje Grzegorz Schetyna ocenił, że jest to potrzebne szefowi PO, żeby "mógł istnieć". "Bo przecież on nie ma nic do zaproponowania, a jego rząd likwidował oddziały wojska polskiego, czy też umniejszał zdolności obronne naszego wojska" - powiedział Błaszczak.

W tym kontekście dodał, że rząd w 2011 r. zdecydował o rozwiązaniu 1. Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej im. Tadeusza Kościuszki zlokalizowanej na wschód od Wisły. W ocenie Błaszczaka było to "otwarciem Polski na wschód".

Szef MON został też zapytany o środowe informacje "Dziennika Gazety Prawnej", który pisze, że MON w najbliższych dniach wyśle do Stanów Zjednoczonych zaktualizowane zapytanie ofertowe ws. drugiej fazy zakupu systemu Patriot.

Błaszczak stwierdził, że "to oznacza, iż prowadzimy intensywne negocjacje ze stroną amerykańską ws. kupienia nowoczesnego sprzętu". Pytany, czy to jest ten moment, kiedy tzw. offset, inwestycje w polski przemysł "są na stole", potwierdził, że toczą się rozmowy nt. offsetu, i "ogólnie odbudowy polskiego przemysłu zbrojeniowego".

Pytany, czy dotrzymane będą wcześniej podane terminy powiedział, że chciałby "bardzo mocno podkreślić", że nie ma sensu wyznaczania terminów, bo "zależy nam na jak najlepszym rezultacie - czyli aby nowoczesny sprzęt trafił do Polski za dobrą cenę".

Program obrony powietrznej średniego zasięgu Wisła został podzielony na dwie fazy. Kontrakt w ramach pierwszej fazy, wartości 4,75 mld dolarów, podpisano pod koniec marca w Warszawie. Umowa przewiduje dostawę dwóch baterii systemu Patriot, na które złożą się cztery jednostki ogniowe, w tym cztery obecnie dostępne sektorowe radary, cztery stanowiska kierowania walką, 16 wyrzutni, sześć stanowisk kierowania i dowodzenia, 12 radiolinii i 208 rakiet PAC-3 MSE.

Kolejne jednostki ogniowe Patriot Polska może kupić w drugiej fazie. Baterie Patriot dostarczane w ramach drugiego etapu mają być wyposażone w dookólny, a nie sektorowy radar w technologii aktywnego elektronicznego skanowania fazowego (AESA), opartej na azotku galu. Polska jest także zainteresowana opracowywanym pociskiem przechwytującym SkyCeptor, który ma być tańszym uzupełnieniem pocisków PAC-3 MSE.