Ukraina potrzebuje solidarności świata, Europy, NATO i Unii Europejskiej - powiedział w poniedziałek b. minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak (PO). W jego ocenie, sytuacja na Morzu Azowskim jest "bolesnym przypomnieniem, że w sąsiednim kraju toczy się wojna".

W niedzielę nad ranem rosyjski okręt "Don" staranował ukraiński holownik, który wraz z dwoma kutrami płynął z Odessy nad Morzem Czarnym do ukraińskiego portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim. Wszystkie trzy jednostki należą do marynarki wojennej Ukrainy.

Rosjanie ogłosili, że ukraińskie okręty nie mogą przepłynąć pod mostem przez Cieśninę Kerczeńską, gdyż przeprawa jest zamknięta ze względu na osiadły na mieliźnie tankowiec. Strona ukraińska twierdzi, że Rosja, która powinna była poinformować o zamknięciu cieśniny międzynarodowe organizacje żeglugi, nie zrobiła tego.

W niedzielę wieczorem ukraińska marynarka poinformowała, że Rosjanie ostrzelali trzy ukraińskie jednostki i z pomocą swoich służb specjalnych przejęli nad nimi kontrolę. Podczas ataku rannych zostało sześciu ukraińskich marynarzy. Los trzech jednostek i ich załóg nie jest znany. Wiadomo, że ranni otrzymali od Rosjan pomoc medyczną. Załoga ukraińskich okrętów składała się z 23 osób. MSZ Ukrainy zażądało od Rosji ich uwolnienia.

Ukraina uznała niedzielne wydarzenia w Cieśninie Kerczeńskiej za akt agresji ze strony Rosji. W poniedziałek po południu w Kijowie odbędzie się zwołane w trybie nadzwyczajnym posiedzenie parlamentu w sprawie wprowadzenia stanu wojennego. W nocy z niedzieli na poniedziałek decyzję o stanie wojennym poparła obradująca pod kierownictwem prezydenta Petra Poroszenki Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO).

Siemoniak pytany w Radiu Zet, na ile sytuacja na Morzu Azowskim jest niebezpieczna, ocenił, że "jeżeli dwóch sąsiadów wchodzi w taki konflikt", to jest to sprawa "niesłychanie poważna". Zdaniem byłego szefa MON, zajścia na Morzu Azowskim, to "bolesne przypomnienie, że w sąsiednim kraju toczy się wojna".

"Pokazuje to, że być może po czterech latach - bo tyle minęło od aneksji Krymu - Rosja jest gotowa wejść w jakąś nową, złą fazę" - powiedział poseł PO.

Siemoniak pozytywnie ocenił fakt, że w związku z sytuacją w tym regionie zwołano pilne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jak zaznaczył, takie działania służą "deeskalacji".

Jak wskazał, okolice Morza Azowskiego, Cieśniny Kerczeńskiej i Morza Czarnego, to jest "krytyczne miejsce pomiędzy Ukrainą i Rosją". "Tego konfliktu prosto się nie da rozwiązać, bo zderzają się tutaj gigantyczne interesy" - ocenił.

"Ukraina potrzebuje znowu solidarności świata, Europy, NATO, Unii Europejskiej i sądzę, że dzisiejszy dzień pokaże, czy potrafimy - polski MSZ wydał mocne oświadczenie - ale czy inni potrafią tutaj zadziałać, bo od oświadczeń świat się nie zmienia. Świat się zmienia o działania" - podkreślił Siemoniak. "Musimy pokazać: jesteśmy z Ukrainą" - apelował.

Polskie MSZ oświadczyło w niedzielę, odnosząc się do sytuacji na Morzu Azowskim: "Z całą mocą potępiamy agresywne działania Rosji; wzywamy jej władze do poszanowania prawa międzynarodowego".

Pytany, czy sankcje wobec Rosji w związku z obecną sytuacją, powinny zostać zaostrzone, Siemoniak odparł, że nie chce tego przesądzać, ponieważ sytuacja jest "bardzo dynamiczna". "Oby to nie było jakimś znakiem nowego etapu agresywnej polityki Rosji, bo byłoby to fatalne" - dodał b. szef MON.

Do sytuacji na Morzu Azowskim odniósł się w poniedziałek szef MON Mariusz Błaszczak. "Dziś rano spotkam się z Szefem Sztabu Generalnego WP, dowódcami Sił Zbrojnych RP oraz szefami wojskowych służb, których zobowiązałem do przedstawienia meldunków w związku z zaostrzeniem sytuacji na Morzu Azowskim" - napisał na Twitterze.

Ambasador USA przy ONZ Nikki Haley poinformowała na Twitterze, że w poniedziałek w Nowym Jorku o godz. 11 (godz. 17 czasu polskiego) odbędzie się pilne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie eskalacji napięć między Rosją a Ukrainą. O zwołanie pilnego posiedzenia RB ONZ w sprawie sytuacji na Morzu Azowskim w niedzielę zwróciła się Rosja - informował wcześniej przedstawiciel rosyjskiej delegacji Dmitrij Polanski, jako uzasadnienie podając "niebezpieczny rozwój sytuacji na Morzu Azowskim".

W związku z ostrzelaniem i zajęciem przez Rosję trzech okrętów ukraińskiej marynarki wojennej w Cieśninie Kerczeńskiej, armia Ukrainy została postawiona w stan pełnej gotowości bojowej – poinformował w poniedziałek sztab Sił Zbrojnych w Kijowie. (PAP)