Kluczowym dowodem ws. afery w KNF jest nagranie - powiedział w piątek szef klubu PO Sławomir Neumann. Jak dodał, nie wnika w to, czy istnieje kartka z napisem "1 procent", którą - według doniesień medialnych - b. szef KNF Marek Chrzanowski miał przekazać Leszkowi Czarneckiemu.

Portal RMF 24 poinformował w czwartek, że "adwokat miliardera mec. Roman Giertych przyznaje, że słynnej kartki z jednym procentem rzeczywiście obecnie nie ma, ale - jak przekonuje - jest inny sposób na udowodnienie tego, że istniała". "Pan Czarnecki jest gotowy poddać się badaniu wariograficznemu" - powiedział RMF Giertych.

Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że według Czarneckiego - właściciela m.in. Getin Noble Banku - Marek Chrzanowski, ówczesny szef KNF, w marcu 2018 roku miał zaoferować przychylność dla tego banku w zamian za około 40 mln zł; Czarnecki nagrał tę ofertę i zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez szefa KNF.

Dziennik zacytował też zawiadomienie do prokuratury. "Mówiąc o powiązaniu wynagrodzenia radcy prawnego z wynikiem banku, Marek Chrzanowski wskazał Leszkowi Czarneckiemu na kartkę z napisem 1 proc. (...) tym samym Marek Chrzanowski nie tylko wskazał osobę, która w ramach jego oczekiwań Leszek Czarnecki ma zatrudnić przy obsłudze prawnej banku, lecz starał się narzucić ustalenie dla Grzegorza Kowalczyka (...) prowizyjnego sposobu wynagradzania radcy prawnego, a nawet wysokość jego wynagrodzenia, rażąco wygórowanej w odniesieniu do warunków rynkowych, gdyż 1 proc. skapitalizowanej wartości Getin Noble Bank S.A. to około 40 milionów złotych" - podała "GW".

Szef klubu Platformy Obywatelskiej Sławomir Neumann został zapytany w piątek na antenie Radia Plus czy nie dziwi go, że kartki z napisem "1 procent" nie ma. "Nie dziwi mnie to, czy nie ma kartki czy jest, jest nagranie, które dość wyraźnie mówi o procederze, samym tym ciągu technologicznym, który miał doprowadzić do tego, żeby ten - w cudzysłowie - okup został zapłacony za spokój dla tego banku" - wyjaśnił Neumann.

Neumann ocenił też, że to czy Czarnecki ma dowody, jest w stanie to udowodnić - to jest "oddzielna historia". "Składając zawiadomienie do prokuratury w środę, też nie pokazano najpierw nagrań. Część spodziewała się, że tych nagrań nie ma. Na końcu się okazało, że nagranie jest, więc poczekałbym spokojnie" - podkreślił polityk. Dodał też, że "może jest coś innego, może jest inny dowód".

Neumann wskazał, że w poniedziałek odbędzie się przesłuchanie Czarneckiego. "Wtedy musi on parę rzeczy wyjaśnić, bo przecież on podał poważne oskarżenie w stosunku do szefa KNF-u, mówiące o prawie 40-sto milionowej łapówce za spokój dla jego firm. To jest coś, co też musi być wyjaśnione z jego strony. To jest poza dyskusją - pokazanie pełnej dokumentacji, pełnego dowodowego pakietu" - wskazał.

Neumann podkreślił: "nie wnikam dzisiaj, czy kartka jest czy jej nie ma". Ocenił, że "kluczowym dowodem jest nagranie".

We wtorek po południu Marek Chrzanowski poinformował PAP, że składa dymisję z funkcji przewodniczącego KNF. Premier Mateusz Morawiecki dymisję przyjął. Pełniącym obowiązki przewodniczącego KNF został Marcin Pachucki.

Po doniesieniach "GW" jeszcze we wtorek wieczorem premier spotkał się z ministrem sprawiedliwości, prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobro oraz szefami służb - ministrem koordynatorem ds. służb specjalnych Mariuszem Kamińskim, prokuratorem krajowym Bogdanem Święczkowskim, szefem CBA Ernestem Bejdą oraz zastępcą szefa ABW Norbertem Lobą.

O wszczęciu śledztwa poinformował we wtorek prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Przyjęto wstępną kwalifikację prawną z art. 231 par. 2 Kodeksu karnego - przekroczenie przez funkcjonariusza publicznego uprawnień celem osiągnięcia korzyści majątkowej przez osobę trzecią.

W środę agenci CBA, któremu prokuratura powierzyła prowadzenie śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez b. przewodniczącego KNF, weszli do biura Komisji Nadzoru Finansowego, by zabezpieczyć materiały dowodowe. (PAP)