Każdy ma prawo do swojej drogi, mogę mu tylko podziękować za pracę na rzecz SLD – tak przewodniczący SLD Włodzimierz Czarzasty skomentował rezygnację z członkostwa w Sojuszu dotychczasowego wiceprzewodniczącego tej partii, Krzysztofa Gawkowskiego.

„Każdy ma prawo do swojej drogi. Odbyłem dzisiaj rano z nim rozmowę. Porozmawialiśmy. Podjął taką decyzję, ja mu mogę tylko podziękować za chyba 17 lat pracy na rzecz Sojuszu Lewicy Demokratycznej” – powiedział Czarzasty we wtorek na konferencji prasowej w Lublinie.

Zaznaczył, że Gawkowski „wykonywał tę pracę dobrze”. „Przy Leszku Millerze był sekretarzem generalnym, w ostatniej kadencji był jednym z wiceprzewodniczących, chwała mu za to” – dodał Czarzasty.

Zapytany, czy doszło do nieporozumień w kierownictwie SLD, Czarzasty zaprzeczył. „Nie ma sporów w ramach Sojuszu Lewicy Demokratycznej, każdy wybiera swoją drogę. Drogi działaczy lewicowych są różne. Z tego co mówi (Gawkowski-PAP), jest to sprawa związana z jego drogą zawodową. Co do polityki, nie sprecyzował swoich planów, raczej jest to decyzja natury zawodowej” – powiedział Czarzasty.

„Odszedł z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ale jesteśmy przyjaciółmi, tylko dobrze będę o nim mówił” – dodał.

Swoją decyzję o odejściu we wtorek z SLD Gawkowski ogłosił na Facebooku. "To była bardzo trudna decyzja, bo ponad osiemnaście lat, które spędziłem w partii pozostawiło we mnie wiele ciepłych wspomnień, a ludzie, których dzięki Sojuszowi poznałem zawsze stanowić będą dla mnie niewyczerpane źródło inspiracji" - oświadczył Gawkowski. Zapewnił też, że lewica "była, jest i będzie" dla niego najcenniejszą wartością.

Pytany o plany polityczne po odejściu z SLD w rozmowie z PAP, Gawkowski powiedział, że na tę chwilę ich nie ma. Podkreślił, że jest "człowiekiem lewicy, który uważa, że w Polsce lewica musi być silna, odpowiedzialna i nie walczyć o przejście progu wyborczego, tylko może być realną alternatywą i dla Platformy, i dla PiS-u".

Polityk zapewnił zarazem, że kibicuje Sojuszowi, bo taka partia jest potrzebna, a jej elektorat powinien mieć na kogo głosować. "Ale patrzę na to bardziej otwarcie i uważam, że przed nami trudne 11 miesięcy, które, jeżeli nie będzie odważnych decyzji, zostaną zmarnowane, bo PiS ponownie wybory wygra" - zaznaczył.

Pytany o stosunek do ugrupowania budowanego przez Roberta Biedronia, b. wiceprzewodniczący Sojuszu stwierdził, że Biedroń jest "największą dzisiaj nadzieją polskiej polityki" i jeśli on kiedyś będzie mógł pomagać Biedroniowi w wyborach prezydenckich, to na pewno się w to zaangażuje.

Gawkowski był wiceszefem Sojuszu od czasu objęcia przez Włodzimierza Czarzastego funkcji lidera ugrupowania na początku 2016 r. Wcześniej m.in. pełnił w SLD funkcję sekretarza generalnego. W 2015 r. był jednym z negocjatorów porozumienia, które doprowadziło do zawiązania koalicji wyborczej pod nazwą Zjednoczonej Lewicy. Działał też jako samorządowiec - dwukrotnie był wybierany na funkcję radnego miasta w Wołominie (z list SLD), a w latach 2010-2014 był radnym sejmiku województwa mazowieckiego.

W ostatnich wyborach na przewodniczącego Sojuszu był jednym z konkurentów Czarzastego, opowiadając się za kontynuacją rozpoczętego przed wyborami parlamentarnymi projektu Zjednoczonej Lewicy; nie przeszedł jednak do drugiej tury, przegrywając niewielką różnicą głosów z Jerzym Wenderlichem.