CSU żegna się z rządami większościowymi, które sprawowała w Bawarii przez ponad pół wieku. I rozpoczyna poszukiwania koalicjanta. Wczoraj, po zamknięciu lokali wyborczych, znane już były wstępne wyniki. Dały one pierwsze miejsce CSU, ale z jednym z najgorszych rezultatów w historii tego ugrupowania (gorzej było tylko w 1950 roku). Według badań sojusznicy kanclerz Angeli Merkel w tym landzie otrzymali 35,5 proc., co oznacza stratę o ponad 12 pkt proc. w stosunku do poprzednich wyborów w 2013 r.
Największym zwycięzcą są Zieloni. Partia, na którą swój głos oddało 18,5 proc. wyborców, uplasowała się na drugiej pozycji. W poprzednich wyborach ugrupowanie Zielonych było czwarte z wynikiem 8,6 proc. głosów. Postrach tradycyjnych niemieckich partii, radykalnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec według wstępnych danych zajęła dopiero czwarte miejsce z 11 proc. głosów. Populiści po raz pierwszy wejdą do bawarskiego parlamentu.
Tuż za nimi są socjaldemokraci z SPD, którzy dostali 9,5 proc. głosów. To największa porażka – ugrupowanie, które w poprzednich wyborach w Bawarii znalazło się na drugim miejscu, teraz jest piąte. To także zły znak dla rządu w Berlinie, bo trzecim koalicjantem obok bloku chadeków CDU/CSU są socjaldemokraci. Trzecie miejsce zajął lokalny komitet Wolnych Wyborców z wynikiem 11,5 proc. Dopisała frekwencja – głosy oddało 72,5 proc. uprawnionych osób.
Dużym zaskoczeniem jest odpływ wyborców z CSU do Zielonych. Podczas gdy od miesięcy chadeccy politycy usiłowali zapobiec utracie głosów na rzecz Alternatywy dla Niemiec, ich zwolennicy przekonali się do ugrupowania stojącego na przeciwnym krańcu sceny politycznej. Zresztą Zieloni zapowiadali, że ich celem jest odebranie większości CSU. Na sztandarach nieśli hasła przeciwdziałania globalnemu ociepleniu.
Niedawna wolta bawarskich chadeków przeciwko migrantom wywołała spór w Berlinie. Liderowi CSU Horstowi Seehoferowi, który w gabinecie Angeli Merkel jest ministrem spraw wewnętrznych, udało się wymóc na kanclerz odejście od polityki otwartych drzwi, ale kosztem sondaży, które wskutek awantury zaczęły jeszcze bardziej pogrążać ugrupowanie.
Historycznie słaby wynik chadeków może zachwiać pozycją Seehofera w rządzie federalnym. Już teraz spekuluje się, że zastąpi go wkrótce Joachim Hermann, dotychczasowy minister spraw wewnętrznych w bawarskim rządzie. Wielu obserwatorów spodziewa się również, że ogromne osłabienie w Bawarii CSU i SPD – partii wchodzących w skład gabinetu Angeli Merkel – wywoła turbulencje również w Berlinie.