Mistrzowie olimpijscy będący posłami Platformy Obywatelskiej zaapelowali o jak najszybsze podpisanie umów z animatorami Orlików. "Potrzebowaliśmy dużo czasu, by ich odpowiednio wykształcić, a bardzo łatwo możemy ich w krótkim czasie stracić" - ostrzegł Szymon Ziółkowski.

Złoty medalista igrzysk w Pekinie w wioślarstwie Adam Korol zaznaczył, że wiadomości o braku podpisanych umów z animatorami czerpano z dwóch źródeł - doniesień medialnych oraz informacji przekazywanych przez animatorów.

"Do tej pory, czyli praktycznie pół roku nie zostały podpisane umowy z ludźmi, którzy na co dzień organizują życie na Orlikach" - ocenił podczas konferencji prasowej.

Zaapelował, by nie przerywać rozpoczętych kilka lat temu działań. "Sport nie lubi próżni, sport lubi kontynuację" - przestrzegał.

Były minister sportu przypomniał, że od 2008 roku wybudowano 2604 Orliki, które są nie tylko boiskami piłkarskimi, ale obiektami wielofunkcyjnymi.

"Według danych otrzymanych nie tak dawno z ministerstwa sportu w 2015 roku odnotowano ponad 28 milionów wejść na Orliki, z czego prawie 21 mln stanowiły wejścia dzieci i młodzieży, prawie 7 mln dorosłych, a 700 tys. seniorów" - wyliczał.

Ziółkowski w rozmowie z PAP zaznaczył, że umowa w ramach programu "Animator - Moje Boisko - Orlik 2012" jest dwuetapowa. Wynagrodzenie opiekunów pokrywają resort i samorządy.

"Główna umowa podpisywana jest przez MSiT i te etaty wiszą teraz w próżni. Wiemy, że minister chce zmieniać program. Tylko z przecieków medialnych wiemy, że w ciągu dwóch tygodni sprawa umów ma zostać wyprostowana. Prawdopodobnie forma programu będzie zmodyfikowana. Najważniejsze, by została podpisana, bo jak dzieciaki przez pół roku zapomną o sporcie, to potem już nie wrócą, a to będzie największa strata" - zaznaczył mistrz olimpijski z Sydney w rzucie młotem.

Podczas konferencji zaznaczył, że wielu animatorów działających na Orlikach to pasjonaci.

"Nikt nie robi tego z pobudek finansowych, bo nie są to jakieś +kokosy+, ale tych fanatyków należy dopieszczać. Bo za chwilę okaże się, że mamy kolejne obiekty, które świecą pustkami. Potrzebowaliśmy wiele czasu, aby tych animatorów wykształcić w odpowiedni sposób i zachęcić do tego, a bardzo łatwo możemy ich w krótkim czasie stracić, a potem znaleźć następnych będzie ciężko" - ostrzegł.

Jak dodał, infrastruktura sportowa w Polsce daleka jest od ideału, a Orliki dają możliwość spędzania wolnego czasu na świeżym powietrzu.

"Musimy pamiętać, że infrastruktura to nie jest wszystko. To wszystko zbudowane jest wokół człowieka. Gdybyśmy my tutaj stojący w swoim czasie nie trafili na odpowiedniego człowieka, to prawdopodobnie nas w tym sporcie w takiej formie by nie było. Każdy z nas potrzebował kiedyś trenera, opiekuna, wychowawcy, który popchnie nas w odpowiedni sposób" - argumentował.

Dwukrotny mistrz olimpijski w wioślarstwie Tomasz Kucharski podkreślił z kolei, że animatorzy to bardzo dobrzy fachowcy.

"Oprócz tego, że podnosili swoje umiejętności trenerskie, to byli też szkoleni, jak ściągać oraz zachęcać dzieci i osoby niepełnosprawne, żeby korzystały z Orlików. Może to, co powiem, jest uznawane za kolokwializm, ale naprawdę bez sportu szkolnego nie ma sportu wyczynowego" - zaznaczył.

Zwrócił uwagę, że animatorzy stanowią grupę ok. 3,5 tysiąca osób, które nie wiedzą, jak ten program będzie dalej funkcjonował. Dodał, że sprawą interesuje się też ok. miliona osób, które w ciągu miesiąca brały udział w prowadzonych przez nich zajęciach.

"A także prawie dwie trzecie gmin, które mają na swoim terenie Orliki, współuczestniczą w programie i dokładają się do wynagrodzeń animatorów. Jeśli ich stracimy, to jaką będziemy mieć alternatywę dla młodzieży? Gdzie oni pójdą? Znowu staną pod płotem?" - pytał retorycznie Kucharski. (PAP)

(planujemy kontynuację tematu)