Podczas kluczowych negocjacji w Genewie Iran zgodził się na wzbogacanie swojego uranu tylko do poziomu około pięciu procent, a nie do dwudziestu procent. Wysoko wzbogacony uran może służyć jako potencjalny ładunek do bomby atomowej.

Sceptyczny co do porozumienia jest jednak jeden z republikańskich senatorów USA. Cytowany przez dziennik „Financial Times” polityk podkreśla, że Iran będzie mógł nadal korzystać z wirówek do wzbogacania uranu, co oznacza - jego zdaniem - że Zachód nie ugrał niczego.

Prezydent Iranu Hassan Rouhani stwierdził jednak, że wzbogacanie uranu będzie się odbywało na podobnych zasadach jak dotąd. W jego opinii, grupa 5+1 uznała atomowe prawa jego kraju. Rouhani zapowiedział też, że obowiązujące dotąd sankcje odtąd przestaną obowiązywać.

O tym, że porozumienie przejdzie do historii są przekonane władze Syrii. Tamtejszy MSZ w komunikacie stwierdził, że umowa gwarantuje interesy "bratniego ludu irańskiego" i uznaje jego prawo do pokojowego użycia energii atomowej.

Iran zamierza natychmiast przystąpić do negocjacji całkowitego porozumienia. To, które podpisano w Genewie, będzie obowiązywało na pół roku. Jeżeli Teheran się do niego nie zastosuje, wrócą sankcje gospodarcze, których część dziś zawieszono.

Z nadzieją na porozumienie patrzy prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama. Rosja twierdzi natomiast, że nikt nie przegrał, a każdy może czuć się zwycięzcą. Szef chińskiej dyplomacji Wang Yi stwierdził, że porozumienie sprzyja pokojowi i stabilizacji na Bliskim Wschodzie, a Irańczykom zapewni lepsze życie.

Szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso uznaje porozumienie z Iranem za "wielki przełom dla bezpieczeństwa i stabilności na świecie". Jose Manuel Barroso podkreślił, że ważne jest teraz to, aby wszystkie strony kontynuowały konstruktywną współpracę na rzecz wprowadzenia w życie porozumienia. Szef Komisji uważa bowiem, że społeczność międzynarodowa powinna otrzymać "jasne gwarancje dotyczące pokojowego i cywilnego charakteru programu nuklearnego Iranu i pełnej współpracy z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej".

Krytyczny wobec dokumentu jest Izrael. Premier Beniamin Netanjahu nazywa je historyczną pomyłką. Na specjalnie zwołanym posiedzeniu rządu powiedział, że świat stał się dalece bardziej niebezpiecznym miejscem, bo najgroźniejszy reżim na świecie postawił znaczący krok w kierunku uzyskania najbardziej niebezpiecznej broni na świecie".

Do sankcji na Iran doprowadził brak zgody władz tego kraju na międzynarodową kontrolę programu atomowego. Zachód obawiał się, że Iran, wzbogacając uran, tak naprawdę przygotowuje się do produkcji bomby atomowej.