Będziemy skoncentrowani na tym, aby relacje z prezydentem Andrzejem Dudą jakoś ułożyć, mimo tego, że jesteśmy zawiedzeni wetem ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym - oświadczył w piątek wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.

W poniedziałek prezydent Andrzej Duda poinformował, że zdecydował o zawetowaniu ustawy o Sądzie Najwyższym i nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Prezydent podpisał nowelizację Prawa o ustroju sądów powszechnych; zapowiedział też przygotowanie projektów ustaw o SN i KRS w ciągu dwóch miesięcy.

Jaki był pytany w radiowej "Jedynce" o relacje z Kancelarią Prezydenta i prezydentem. "Tak, jak to wyznaczył wczoraj pan prezes, będziemy skoncentrowani, aby te relacje jakoś ułożyć, mimo tego, że jesteśmy zawiedzeni wetem, ponieważ ja obiecywałem ludziom, nie tylko ja, cały obóz polityczny, że realnie zmienimy wymiar sprawiedliwości. A niestety, bez zmiany w sądownictwie nie da się tego zrobić" - powiedział Jaki.

"Teraz będziemy się koncentrowali na tym, co przed nami, a nie co za nami. Będziemy starali się to wszystko naprawić. Chociaż, czy uda się to zrobić, zależy od wielu czynników" - dodał wiceminister.

Jego zdaniem, polskie państwo nie mogło się rozwijać na miarę swoich możliwości m.in. dlatego, że miało niewydolne sądownictwo. "Mamy jedną z największych liczb sędziów przypadających na obywatela w UE, jedne z najdroższych sądownictw. Jesteśmy drudzy po Niemcach, jeśli chodzi o wydatki na sądownictwo w całej UE, a mimo to, sądy działają bardzo wolno. (...) Dodatkowo wydają wiele niesprawiedliwych wyroków" - podkreślił Jaki.

"Jeżeli ktoś realnie myśli, żeby państwo polskie było silne, to musi czasem iść pod prąd, nie przejmować się protestami, tylko reformować państwo" - oświadczył.

Patryk Jaki wyraził przekonanie, że nie da się skutecznie zmieniać wymiaru sprawiedliwości zostawiając ludzi, którzy odpowiadają za patologię. "Nie byłoby tego miliardowego wyprowadzania pieniędzy z VAT-u, gdyby nie decyzja SN w 2008 r. Sąd stwierdził, że złodziejstwa VAT-owskie należy rozliczać według kodeksu skarbowego, w którym są kary śmieszne i symboliczne, a nie według kodeksu karnego. Od tego czasu miliardy złotych zaczęły być w Polsce regularnie wyprowadzane, bo przestępcy zaczęli się śmiać" - zaznaczył Jaki.