Przed stołecznym sądem w środę stanęli mężczyźni oskarżeni o próbę podpalenia policyjnych radiowozów. Mężczyźni już wcześniej przyznali się do winy, wyjaśniając, że "czyn ten miał być aktem protestu przeciwko +systemowi+". Grozi im do 5 lat więzienia.

Do zdarzenia doszło w nocy z 22 na 23 maja 2016 r. przed komisariatem policji Warszawa-Włochy. Michał B., Oskar K. i Tadeusz K. usiłowali zniszczyć stojące przed budynkiem dwa policyjne radiowozy. Mężczyźni, związani z warszawskim środowiskiem anarchistycznym i alterglobalistycznym, umieścili pod tymi samochodami skonstruowane przez siebie urządzenia zapalające i jedynie wskutek natychmiastowej interwencji policjantów nie zdążyli ich podpalić. Mężczyźni wyjaśnili wtedy, że "czyn ten miał być aktem protestu przeciwko +systemowi+".

28 lutego mazowiecki wydział zamiejscowy departamentu Prokuratury Krajowej ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji skierował do sądu akt oskarżenia.

Proces mężczyzn rozpoczął się przez Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia. Na rozprawie oskarżeni przyznali się do zarzucanych im czynów i złożyli wyjaśnienia.

Michał B., tłumacząc swoje postępowanie stwierdził, że możliwość, iż "komukolwiek stanie się fizyczna krzywda była nikła", ponieważ w jego ocenie "nie było możliwości wybuchu". Większą część wyjaśnień oskarżony poświęcił na relację z tego, co się działo w trakcie zatrzymania i przesłuchania na komisariacie. Jak powiedział, policjanci używali wobec niego siły fizycznej. "Policjanci przyprowadzili mnie na placyk obok komisariatu i przewrócili na ziemię. Zaczęli mnie kopać po całym ciele, a po chwili jeden z nich prysnął mi gazem pieprzowym w oczy". Oskarżony dodał, że był również "rażony prądem".

Oskar K. w swoich wyjaśnieniach zwrócił uwagę na brutalne zachowanie policji wobec niego. Mówił, że w trakcie zatrzymania był "rażony paralizatorem, bity i szczuty psem". Przyznał, że jego motywacja "miała charakter polityczny". "Był to sprzeciw wobec tego, co sam niejednokrotnie doświadczyłem ze strony policji i organów państwa" - wyjaśnił. "Jest to czyn, za który teraz się wstydzę" - dodał.

Podobne wyjaśnienie złożył trzeci z oskarżonych Tadeusz K., który zaznaczył, że w trakcie przesłuchania na komendzie m.in. kopano go w twarz i "kazano klęczeć twarzą do ściany". Mężczyzna podkreślił, że wskutek tych działań do teraz "nie ma czucia w zewnętrznej części kciuka".

Następną rozprawę sąd zaplanował na 19 lipca. Mają wtedy zostać przesłuchani trzej funkcjonariusze policji biorący udział w zatrzymaniu mężczyzn.

Przed budynkiem sądu na znak solidarności z oskarżonymi manifestowały środowiska anarchistyczne. Przy dźwiękach bębnów uczestnicy protestowali również przeciwko przemocy stosowanej przez policjantów, m.in. w stosunku do oskarżonych mężczyzn.

Karolina Kropiwiec (PAP)