Zbigniew Brzeziński był amerykańskim patriotą, ale także kimś, kto nie tylko był ważny dla amerykańskiej polityki zagranicznej, ale też dla świata - powiedział PAP podczas forum Globsec w Bratysławie republikański senator z USA Ron Johnson.

"Jego więzy z Europą Wschodnią, ale także całą Europą, umiejętność jasnego wyrażania myśli na temat globalnej rzeczywistości - będzie nam tego brakowało. Miałem okazję gościć Brzezińskiego w swoim domu na kolacji wraz z jego synem Ianem. Trudno będzie zastąpić ten poziom doświadczenia, wiedzy i głębokiego zrozumienia historii, co przekładało się na dobrą politykę zagraniczną. Będzie nam go brakowało" - powiedział PAP.

Jego zdaniem Brzeziński będzie zapamiętany z wielu powodów. "Na długo zanim sam zaangażowałem się w politykę, słuchałem Brzezińskiego w telewizji - zarówno wtedy, gdy był w rządzie, jak i gdy był poza nim. Doskonale przedstawiał rzeczywistość. Uważam, że rozumiał zagrożenie ze strony komunizmu, wskazując, że nie ma dla niego przyszłości (...). To naprawdę pozytywne, że gospodarka wolnorynkowa oraz ochrona wolności obywatelskich to droga, którą zmierza dziś Polska. Jest to zgodne ze strategią i przekonaniami Brzezińskiego" - dodał amerykański senator.

Zbigniew Brzeziński, jeden z najbardziej wpływowych politologów i strategów polityki zagranicznej USA oraz doradca ds. bezpieczeństwa narodowego za prezydentury Jimmy'ego Cartera (1977-1981), zmarł w piątek w wieku 89 lat. Mówił o sobie, że jest Amerykaninem, który sercem pozostał przy Polsce.

W czasie zimnej wojny odegrał czołową rolę w staraniach USA na rzecz demontażu i upadku komunizmu w Europie Wschodniej, w powstrzymaniu sowieckiej interwencji w Polsce po powstaniu Solidarności i w doprowadzeniu do porażki wojsk sowieckich w Afganistanie, co przyczyniło się do rozpadu ZSRR. Odegrał kluczową rolę w polskich staraniach o członkostwo w NATO.

Johnson jest senatorem ze stanu Wisconsin i członkiem Partii Republikańskiej. Jest przewodniczącym senackiej Komisji Bezpieczeństwa Narodowego.