Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela miał być inkubatorem dla przyszłych ruchów niepodległościowych, które miały podjąć działalność w niedalekiej przyszłości – powiedział PAP prof. Antoni Dudek z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. 40 lat temu, 25 marca 1977 r. powołano ROPCiO.

Czym różnił się Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela od istniejącego już od września 1976 r. Komitetu Obrony Robotników?

Prof. Antoni Dudek: ROPCiO miał reprezentować środowiska ideowo nieco inne niż KOR. W momencie, gdy powoływano go do życia jedyną organizacją opozycyjną był KOR. Wyjątkiem było działające całkowicie konspiracyjnie Polskie Porozumienie Niepodległościowe, którego celem było prowadzenie działań analitycznych, a nie otwarta działalność opozycyjna. Twórcy ROPCiO do momentu ogłoszenia swojej inicjatywy prowadzili negocjacje z KOR. Nie było wówczas przesądzone, że nie stanie się on częścią Komitetu Obrony Robotników. Okazało się jednak, że obie strony nie są w stanie porozumieć się co do tego, kto będzie kierował połączoną strukturą. Dwie główne postacie przyszłego ROPCiO – Andrzej Czuma i Leszek Moczulski podjęli decyzję o tworzeniu odrębnej organizacji. Aż do momentu powołania ROPCiO prowadzili jednak negocjacje z liderami KOR, takimi jak Jan Józef Lipski i Jacek Kuroń.

Różnice zdań pomiędzy liderami obu środowisk pokazują jak odmienne były ich genealogie. W KOR było wielu działaczy wywodzących się ze środowisk „komandosów” i rewizjonistów sprzed marca 1968 r., a więc wyrazistej lewicy, którą Adam Michnik określał później jako „laicką”. W środowisku ROPCiO nie było żadnych osób związanych z lewicą. Byli ideowo związani z różnymi odmianami prawicy. Leszek Moczulski reprezentował prawicę odwołującą się do idei piłsudczykowskich, inni reprezentowali chadecję lub konserwatystów. Nie było tam komponentu lewicowo-liberalnego, który stanowił ważną część KOR.

Leszek Moczulski formułował bardzo daleko idący program polityczny ROPCiO, który mógł być wówczas określany jako utopijny. Jakie były jego podstawowe założenia?

Prof. Antoni Dudek: Należy odróżnić jawne, zadeklarowane cele ROPCiO od tych, które były ukryte w ich cieniu. Rzeczywistym organizatorem ROPCiO była całkowicie tajna organizacja nazwana Nurtem Niepodległościowym, którą współtworzyli Moczulski i Andrzej Czuma. Jak wskazuje sama nazwa, jej długofalowym celem było wywalczenie przez Polskę niepodległości. Stwierdzono wówczas, że otwarte formułowanie takiego celu jest na tym etapie zbyt ryzykowne i należy je ubrać w hasła obrony praw człowieka i obywatela, czyli takie, których w pewien sposób używał również KOR.

Podstawą obrony tych praw było powoływanie się jego twórców na obowiązujące w PRL przepisy prawa oraz międzynarodowe układy. Przypomnijmy, że niewiele wcześniej władze PRL przyjęły ustalenia Aktu Końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Helsinkach. Faktycznie jednak ROPCiO miał być swoistym inkubatorem dla przyszłych ruchów niepodległościowych, które miały podjąć działalność w niedalekiej przyszłości. Choć sam ROPCiO poniósł klęskę, ponieważ w jego środowisku doszło do rozłamu, mimo to można powiedzieć, że to pierwotne założenie zostało zrealizowane. Pojawiły się bowiem takie środowiska jak Konfederacja Polski Niepodległej, czyli pierwsza po ponad trzydziestu latach partia polityczna mająca charakter opozycyjny wobec władzy, czy Ruch Młodej Polski Aleksandra Halla i Ruch Wolnych Demokratów. Wszystkie te organizacje już pod koniec lat siedemdziesiątych mówiły o konieczności odzyskania przez Polskę niepodległości.

W pierwszym okresie funkcjonowania ROPCiO, czyli w 1977 r. próbowano testować władze PRL. Już działalność KOR była rodzaju sprawdzaniem tego, jak daleko idące hasła można głosić, aby nie spowodować aresztowań i procesów politycznych. Ta gra z władzą okazała się skuteczna, ponieważ mimo że stosowała wiele represji wobec działaczy tych organizacji, to jednak aż do 1980 r. nie zdecydowano się na ich aresztowanie, zorganizowanie procesów i zamknięcie na wiele lat w więzieniach. W latach 1976-1980 zdarzały się aresztowania, ale nie procesy i długoletnie kary więzienia.

ROPCiO prowadził działalność, którą dziś można nazwać polityką historyczną. Przykładami są tu jawne obchody sześćdziesiątej rocznicy odzyskania niepodległości 11 listopada 1978 r. lub badanie zbrodni katyńskiej. Jak wyglądała ta działalność?

Prof. Antoni Dudek: Ich podstawą była działalność wydawnicza. Głównym pismem Ruchu była „Opinia”. Publikowano w niej nie tylko komentarze do aktualnych wydarzeń politycznych, ale również artykuły poświęcone wydarzeniom historycznym, których celem było odkłamywanie najnowszej historii Polski m.in. w takich przemilczanych i zakłamywanych obszarach, jak zbrodnia katyńska. Przypominanie tradycji II RP, losów sprawy polskiej w II wojnie światowej i zbrodni komunistycznych w pierwszych latach po jej zakończeniu było atrakcyjne społecznie. Ludzi znacznie bardziej interesowała prawda o Katyniu, niż projekty przekształceń gospodarczych lub inne rozważania dotyczące spraw ustrojowych. Realizację takich postulatów uważano za mało realną, ale prawda historyczna wydawała się odbiorcom prasy ROPCiO bardzo ważna.

Jaka była przyczyna sporów pomiędzy działaczami ROPCiO, które doprowadziły do jego rozbicia?

Prof. Antoni Dudek: Spory, które po roku działalności Ruchu doprowadziły do jego rozpadu miały podstawę w konfliktach pomiędzy jego liderami o silnych osobowościach. W Ruchu nie było żadnych struktur organizacyjnych. Co kilka miesięcy odbywały się spotkania wszystkich jego uczestników. W momencie jego powstania powołano dwóch jego rzeczników – Leszka Moczulskiego i Andrzej Czumę. Były to jedyne osoby, które można określić jako nieformalnych liderów tej organizacji. Można powiedzieć, że były to najsilniejsze osobowości w Ruchu. Dość szybko rozpoczęła się pomiędzy nimi rywalizacja o to, który z nich będzie miał do powiedzenia „ostatnie słowo”. Z doświadczenia wiemy, że organizacje, na których czele stoi dwóch przywódców nie sprawdzają się najlepiej.

Do tych konfliktów dołożyły się działania Służby Bezpieczeństwa, mającej od początku w Ruchu swoją agenturę, a jej głównym zadaniem było podsycanie takich konfliktów. Można więc powiedzieć, że do rozłamu w ROPCiO przyczyniły się dwa czynniki: ambicje przywódcze liderów oraz intrygi agentów SB, podsycających ich konflikty, na przykład poprzez preparowanie różnych oskarżeń. Ta sytuacja eksplodowała podczas spotkania działaczy ROPCiO w Zalesiu Górnym w czerwcu 1978 r. Starli się tam zwolennicy obu liderów. W efekcie Moczulski został usunięty z redakcji „Opinii”. Od tego momentu zaczęły funkcjonować dwa Ruchy, które uznawały przywództwo Moczulskiego lub Czumy.

Formalnie ROPCiO przetrwał do 1981 r., choć już wcześniej ze stronnictwa związanego z Leszkiem Moczulskim wyrastały nowe organizacje, takie jak Ruch Młodej Polski, Konfederacja Polski Niepodległej i Ruch Wolnych Demokratów. Na scenie opozycyjnej pozostał więc w zasadzie wyłącznie Ruch z Andrzejem Czumą jako liderem, choć nie był on już tak aktywny jak wtedy, gdy ta organizacja była wspólnym dziełem obu liderów.

Jak wielu opozycjonistów było związanych z ROPCiO?

Prof. Antoni Dudek: Według szacunków autora monografii poświęconej ROPCiO Grzegorza Waligóry w szczytowym momencie w różne przedsięwzięcia ROPCiO było zaangażowanych około 250 osób. Z dzisiejszej perspektywy nie była to wielka organizacja, ale gdy pamięta się o warunkach końca lat siedemdziesiątych była to dość spora grupa.

Działacze ROPCiO byli skoncentrowani w trzech głównych ośrodkach – Warszawie, Łodzi i Gdańsku. Poza nimi w kilku innych miastach, takich jak Kraków, Wrocław i Poznań. Były to jednak znacznie słabsze ośrodki. Dominacja Warszawy i Łodzi była w ROPCiO bardzo wyraźnie widoczna.