Chamenei oświadczył w przemówieniu wygłoszonym z okazji zakończenia ramadanu, świętego dla muzułmanów miesiąca, że jeżeli dojdzie do wrogich działań to USA z pewnością "otrzymają w odpowiedzi cios".

"Wrogość ze strony USA i Izraela zawsze istniała. Grożą, że nas zaatakują, co naszym zdaniem nie jest zbyt prawdopodobne, ale jeśli dopuszczą się jakiejkolwiek wrogości, z pewnością otrzymają silny cios w odwecie" - powiedział Chamenei. "A jeśli myślą o wywołaniu zamieszek w naszym kraju, tak jak w poprzednich latach, to sami Irańczycy się z nimi rozprawią" - dodał.

Wypowiedź najwyższego przywódcy o "wywoływaniu zamieszek" wiąże się z przekonaniem władz Iranu, iż to Zachód odpowiada zarówno za falę protestów wywołanych śmiercią w areszcie Mahsy Amini, młodej kobiety zatrzymanej na niedostatecznie szczelne okrycie ciała, oraz za wcześniejsze ogólnokrajowe protesty w 2019 r. związane ze wzrostem cen paliw - wyjaśniła agencja Reutera.

Prezydent Iranu Masud Pezeszkian oświadczył w niedzielę, że Teheran nie podejmie bezpośrednich negocjacji z Waszyngtonem, ale jest skłonny kontynuować rozmowy przez pośredników.

Podczas swej pierwszej kadencji prezydenckiej Trump wycofał USA z porozumienia z 2015 r. zawartego między Iranem a światowymi mocarstwami; na jego mocy złagodzono sankcje na Iran w zamian za jego zobowiązanie do ograniczenia programu nuklearnego. Trump ponownie nałożył wówczas dotkliwe amerykańskie sankcje.

Od tego czasu Iran znacznie przekroczył ograniczenia dotyczące wzbogacania uranu - przypomniał Reuters. Mocarstwa zachodnie oskarżają Iran o realizowanie planu rozwoju broni jądrowej poprzez wzbogacanie uranu do poziomu przekraczającego potrzeby cywilne.

W lutym Trump przywrócił politykę "maksymalnego nacisku" na Iran i ostrzegł przed konsekwencjami, jeśli Teheran nie zawrze porozumienia w sprawie programu nuklearnego. W rezultacie tej polityki wdrożonej podczas poprzedniej kadencji prezydenta USA gospodarka Iranu znacznie podupadła - gwałtownie wzrosła inflacja, spadł eksport ropy naftowej. (PAP)

os/ ap/