Seria zamachów na terytorialne centra uzupełnień (TCK), czyli ukraińskie wojskowe komendy uzupełnień, została przeprowadzona zgodnie z pewnym wzorcem. Rosjanie, którzy koordynują akcję, stworzyli nową kategorię terrorystów – nieświadomych samobójców. Zwerbowani przez internet mężczyźni po przybyciu do lokalnych siedzib TCK byli zdalnie wysadzani w powietrze. Ukraińskie władze spodziewają się kolejnych uderzeń.

Ataki na TCK są organizowane w Rosji i towarzyszy im kampania propagandowa, której celem jest podsycenie niechęci do pracowników centrów odpowiedzialnych za przeprowadzanie mobilizacji. W lutym doszło do trzech eksplozji wymierzonych w TCK. 1 lutego wybuch miał miejsce w centrum uzupełnień w Równem, następnego dnia – przed TCK w Pawłohradzie na wschodzie kraju, a w środę – w TCK w Kamieńcu Podolskim. 1 lutego kontrwywiad Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) zatrzymał 22-letnią narkomankę z Lwowa, która miała przeprowadzić zamach na budynek służby w Kijowie. W jej plecaku znaleziono bombę o mocy równoważnej 7 kg trotylu.

Kampania hejtu trwa

Kampania hejtu wobec żołnierzy z centrów trwa od miesięcy. Sprzyjają jej chaotyczna mobilizacja, jej bezpardonowy przebieg w niektórych regionach oraz powszechne odczucie, że jest ona niesprawiedliwa i koncentruje się na mężczyznach z prowincji. W rezultacie 67 proc. Ukraińców nie ufa TCK.

Rosja poszła o krok dalej. W Kamieńcu Podolskim jedyną ofiarą śmiertelną był sprawca. Jak mówił mer Mychajło Positko, mężczyzna poprosił strzegących wejścia do centrum mundurowych o przekazanie przesyłki żołnierzowi, który przebywał w siedzibie TCK. Zamachowiec spodziewał się, że eksplozja nastąpi po pewnym czasie i uda mu się opuścić budynek. Tak się nie stało. Ładunek został zdalnie uruchomiony w momencie przekazywania torby. Sprawca zginął na miejscu. – Wśród czterech innych poszkodowanych jest dwoje lekarzy wojskowych, ich stan jest określany jako średni. Poza tym są poszkodowani jeden przechodzień i jeden wojskowy – mówił Positko na antenie państwowego telemaratonu informacyjnego. Szef policji Iwan Wyhiwski dodał, że celem była „destabilizacja sytuacji w społeczeństwie ukraińskim na tle negatywnego stosunku do sił bezpieczeństwa i obrony”.

Infolinia dla prób werbunku

W Równem scenariusz był podobny. „Mężczyzna został celowo wysadzony za pomocą ładunku, z jakim wszedł do budynku. W efekcie terrorysta zginął na miejscu, a ośmiu wojskowych odniosło rany różnego stopnia ciężkości” – podała SBU. Ładunek przyniósł w plecaku. Służba twierdzi, że Rosjanie obserwowali sprawcę i zdalnie odpalili bombę – przez telefon. Sprawca, 21-letni bezrobotny z obwodu żytomierskiego, został zwerbowany na komunikatorze Telegram przez przedstawiciela rosyjskich służb, który obiecał mu pieniądze. Wskutek eksplozji stracił trzy kończyny, zmarł w szpitalu. „Teksty” podają stawki: 100 dol. za dane pracownika TCK, jego adres zamieszkania, numer telefonu czy rejestracji samochodu, 2–3 tys. dol. za spalony pojazd TCK, 5 tys. za podpalenie siedziby. Telegram jest używany do werbowania wykonawców aktów sabotażu na terenie przeciwnika zarówno przez służby rosyjskie, jak i ukraińskie.

W Pawłohradzie, gdzie rany odniósł jeden wojskowy, scenariusz był nieco inny. Jeden ze zwerbowanych mieszkańców miasta przygotował ładunek na podstawie instrukcji od Rosjan i pozostawił go w określonym miejscu. Stamtąd odebrało go dwóch mieszkańców Odessy, którzy przenieśli go przed budynek TCK, uruchomili mechanizm i nagrali wybuch kamerą telefonu, by zaraportować wykonanie zadania. Sprawcy, którzy szykowali się już do kolejnych aktów terroru, mają 21–22 lata i również zostali zachęceni perspektywą łatwego zarobku za pośrednictwem Telegramu. Wszyscy po kilku dniach zostali zatrzymani. Andrij Kowałenko z państwowego Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji powiedział, że akty sabotażu organizują funkcjonariusze rosyjskiego wywiadu wojskowego i Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Towarzyszy im akcja propagandowa realizowana za pomocą opłaconych blogerów i botów.

SBU nawołuje, by informować za pośrednictwem telefonu zaufania oraz stworzonego w grudniu 2014 r. czatbota „Spały FSBesznyka” (Donieś na efesbesznika) o próbach werbunku. Wiceszef SBU Serhij Andruszczenko powiedział, że przez ten ostatni kanał służba otrzymała 2,3 tys. powiadomień. – Odtwarzamy cały łańcuszek – od werbunku do przygotowania przestępstwa. Zwykle zatrzymujemy sprawcę w momencie, kiedy wyciąga ładunek wybuchowy ze schowka – zapewniał Andruszczenko. – Rosyjskie służby specjalne wykorzystują tych ludzi we własnych celach. FSB jest wszystko jedno, co z nimi będzie po wykonaniu zadania – dodał. SBU twierdzi, że od 2014 r. wspólnie z policją ustaliła nazwiska 497 osób, które zgodziły się popełnić podobne przestępstwa. Nie podaje, ile udało się zatrzymać i skazać (grozi za to dożywocie). ©℗