Na otwarciu poniedziałkowej sesji główny indeks paryskiej giełdy zyskiwał ponad 2,5 proc., a kurs euro względem dolara wzrósł o ok. 0,5 proc. W ten sposób inwestorzy zareagowali na wyniki I tury wyborów parlamentarnych we Francji. Wygrało ją skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN), ale samodzielnej większości w II turze raczej nie uzyska.

W kolejnych godzinach skala wzrostów na rynku akcji słabła, ale gdy zamykaliśmy to wydanie DGP, CAC 40 wciąż zyskiwał 1,4 proc., podczas gdy piątkowe notowania indeks zamknął na najniższym poziomie w tym roku. Od połowy maja notowania na europejskich rynkach akcji spadają po ustanowieniu historycznych maksimów, a rynek w Paryżu doświadczył w tym czasie największej przeceny. Zaważył na tym spadek cen akcji o 6,2 proc. w drugim tygodniu czerwca, po rozwiązaniu parlamentu przez Emmanuela Macrona. Decyzja prezydenta, podjęta pod wpływem złych dla jego partii wyników wyborów do europarlamentu, obudziła w inwestorach obawy, że skrajna prawica przejmie władzę w drugiej co do wielkości gospodarce strefy euro. Według portalu Politico wyniki elekcji jednak czynią mało prawdopodobnym to, by mogła ona zdobyć samodzielną większość, co dałoby tekę premiera szefowi RN Jordanowi Bardelli.

„Prawdopodobieństwo, że wybory nie doprowadzą do wyłonienia większości, jest znaczne” – oceniła w notatce do inwestorów Claudia Panseri z UBS Wealth Management. Analityczka zwróciła uwagę, że Francję czeka zapewne okres politycznej niestabilności, i zasugerowała inwestorom unikanie nadmiernych reakcji w najbliższych dniach. Początek tygodnia przyniósł także wzrost kursu euro do dolara o 0,5 proc., do 1,075. W czerwcu wspólna waluta straciła względem amerykańskiej 1,3 proc. Na rynku walutowym wyniki I tury przyjęto z ulgą, bo inwestorzy pamiętają, że gdy Marine Le Pen w 2017 r. awansowała do II tury wyborów prezydenckich, obiecała, że w razie zwycięstwa przeprowadzi referendum w sprawie udziału Francji w unii walutowej. Ewentualne wyjście ze strefy euro miałoby trudne do oszacowania konsekwencje dla gospodarki, znacznie rozleglejsze niż opuszczenie UE przez Wielką Brytanię. Jak ocenili ekonomiści ING, sytuacja polityczna nad Sekwaną może tego lata ograniczać wzrost wartości euro, ale okres jej największego wpływu na kursy akcji, obligacji czy walut zapewne już minął.

Można przypuszczać, że zmiany cen aktywów, które zaszły w ostatnich tygodniach, nie zostałyby w pełni zniwelowane, nawet gdyby ostatecznie przy władzy utrzymał się blok centrowy wspierany przez prezydenta. Dotyczy to zwłaszcza obligacji. Rentowność, czyli zysk inwestora w ujęciu rocznym, gdyby trzymał on posiadane papiery do wykupu, 10-letnich obligacji francuskiego rządu przekroczyła w piątek 3,3 proc. i była najwyższa od ponad roku. Punktem odniesienia dla oceny wiarygodności dłużników w strefie euro są Niemcy. Przed weekendem różnica między rentownością 10-letnich papierów niemieckich i francuskich zbliżyła się do 90 pkt bazowych (0,9 pkt proc.), osiągając najwyższą wartość od 2012 r. Jeszcze miesiąc wcześniej ta różnica wynosiła 50 pkt bazowych, a kursy obligacji dwóch najważniejszych gospodarek strefy euro poruszały się w tych samych trendach. Rozwiązanie parlamentu naruszyło tę korelację, a koszty pożyczania pieniędzy przez francuski rząd wzrosły, co pociąga za sobą pogorszenie warunków finansowych także dla sektora prywatnego.

Naprawienie sytuacji na rynku długu może być trudne ze względu na najwyższy w UE udział wydatków sektora publicznego w PKB, które Francja przyzwyczaiła się finansować deficytem. W efekcie dług w relacji do PKB ma na koniec roku wzrosnąć do 112 proc. Wyższy wskaźnik mają w Unii jedynie Grecja i Włochy. Po czterech miesiącach roku deficyt budżetowy wyniósł 91 mld euro i był o niemal 10 proc. wyższy niż 12 miesięcy wcześniej, choć według planów miał maleć. Przed wyborami Komisja Europejska umieściła Francję na liście państw, które zostaną objęte procedurą nadmiernego deficytu. To oznacza, że najprawdopodobniej do 20 września rząd będzie musiał przedstawić unijnym urzędnikom ścieżkę zejścia z deficytem finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB. W zeszłym roku wyniósł on 5,5 proc., a w tym miał spaść do 5,3 proc. PKB.

Jak zwrócili uwagę ekonomiści ING, politycy bloków stworzonych na lewicy i prawicy, które starają się zabrać władzę centrowej koalicji zbudowanej wokół Macrona, złożyli wiele obietnic, których realizacja doprowadziłaby do powiększenia dziury w finansach publicznych. RN zaproponowało np. natychmiastowe obniżenie VAT na energię i paliwa do 5,5 proc. z obecnych 20 proc. Wcześniej partia obiecywała zniesienie VAT na podstawowe produkty, ale ostatecznie zapowiedziała, że decyzja w tej sprawie zapadnie po audycie finansów publicznych. Ubytek w dochodach państwa ma zrekompensować ograniczenie francuskiej składki do unijnego budżetu o 2 mld euro. Na konfrontację z Brukselą Zjednoczenie ma zamiar iść także w sprawie zasad ustalania cen prądu, których zmiana ma obniżyć rachunki Francuzów o 30 proc. Ponieważ te propozycje składa partia negatywnie nastawiona do unijnych instytucji, które dodatkowo będą naciskać na Paryż w sprawie redukcji deficytu, inwestorzy obawiali się, że efektem końcowym może być kryzys na rynku długu podobny do problemów z początku poprzedniej dekady. Wówczas integralność strefy euro uratowała dopiero interwencja Europejskiego Banku Centralnego. ©℗

ikona lupy />
Rentowność obligacji 10-letnich / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe