Wszystko dzięki ugodzie ze stroną amerykańską. Z doniesień medialnych wynika, że Assange przyznał się do jednego z zarzutów kryminalnych, a w zamian ma uniknąć ekstradycji do USA.

Przesłuchania, w tym samego oskarżonego, mają się odbywać w Saipan w Marianach Północnych, terytorium nieinkorporowanym Stanów Zjednoczonych położonym w Oceanii; tam też zapadnie wyrok. Prokuratorzy z amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości będą wnosić o pięć lat więzienia, ale do kary będzie zaliczony czas spędzony już za kratami. Oznacza to, że do celi Assange już nie wróci.

Tym samym kończy się kluczowy etap długiej sagi sygnalisty, z ukrywaniem się w ekwadorskiej ambasadzie w Londynie, przyznawaniem i odbieraniem mu azylu politycznego oraz umorzeniem przez szwedzką prokuraturę zarzutów o gwałt. Przed ugodą Assange’owi groziło w USA nawet 175 lat więzienia, postawiono mu 18 zarzutów. Brytyjczycy domagali się od Amerykanów zapewnień, że nie zostanie skazany na karę śmierci, co postulowała część polityków na prawicy w USA. Demokraci byli mniej zdeterminowani w pociągnięciu go do odpowiedzialności, choć Biden w przeszłości nazywał Assange’a „technologicznym terrorystą”. ©℗

MO