Zyski z zamrożonych rosyjskich aktywów sięgają w UE już 3 mld euro rocznie. Unijni liderzy zgodzili się przekazać je w bliskiej przyszłości w 90 proc. na zakup broni dla Kijowa.

Państwa unijne podczas ubiegłotygodniowego szczytu w Brukseli zobowiązały się do przyspieszenia i intensyfikacji dostaw niezbędnego Ukrainie wsparcia wojskowego, tj. systemów obrony powietrznej, amunicji, rakiet i broni.

Pierwszym krokiem jest zapewnienie 800 tys. sztuk amunicji na uzupełnienie tegorocznych zapasów, co udało się zabezpieczyć na światowych rynkach Czechom.

Dużą zmianą jest zgoda Francji na zakup sprzętu z państw trzecich. Pałac Elizejski dotychczas patrzył na to sceptycznie, chcąc, by państwa europejskie zaopatrywały się we francuskim przemyśle zbrojeniowym.

Na te zakupy pieniądze zostały już zabezpieczone, natomiast kolejne dostawy sprzętu i amunicji być może będą częściowo finansowane z rosyjskich pieniędzy. Chodzi o zyski z zamrożonych rosyjskich aktywów, które na terenie UE sięgają już ok. 3 mld euro rocznie.

Unijni liderzy zgodzili się przekazać pieniądze w bliskiej przyszłości w 90 proc. na zakup sprzętu i broni dla Kijowa oraz w 10 proc. do budżetu UE na wsparcie ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego.

Gdzie znaleźć fundusze

Na przyspieszenie wysiłków UE mają wpływ wieści z Waszyngtonu, w tym utrzymanie blokady pakietu pomocowego dla Kijowa oraz duże wyborcze szanse Donalda Trumpa.

Wśród przywódców 27 państw panuje ogólne przekonanie, że Unia musi zwiększyć wysiłki w odbudowie potencjału militarnego. Nie ma jednak zgody co do tego, jak to zrobić.

UE nie jest w stanie dziś wyprodukować nawet amunicji, która wystarczyłaby na pokrycie zapotrzebowania Ukrainy, a co dopiero móc zabezpieczać interesy 27 krajów. Jednak w świetle wyczerpujących się zasobów z wieloletniego unijnego budżetu obowiązującego do 2027 r. pojawia się dylemat, czy emitować nowy wspólny dług na wzór tego z pandemii koronawirusa pod postacią Funduszu Odbudowy (sfinansowanego ze wspólnych obligacji), czy też postawić na luzowanie reguł pomocy publicznej (by państwa same wspierały swoją zbrojeniówkę). Kolejnym pomysłem jest korzystanie z pożyczek z Europejskiego Banku Inwestycyjnego.

Podczas szczytu nie zapadły żadne wiążące decyzje, jak finansować unijny przemysł zbrojeniowy. Konsensus dotyczył jedynie dyskusji o zwiększeniu elastyczności EBI. Zgodnie z zaleceniem unijnych liderów bank miałby przyznawać więcej wsparcia inwestycyjnego dla przemysłu obronnego niż dotychczas. Obecnie EBI dysponuje kopertą jedynie 8 mld euro na finansowanie inwestycji obronnych, z czego 2 mld euro zostały już wydane.

Rozbieżności pojawiły się w przypadku szerszego finansowania zbrojeń, np. emisji obligacji obronnych. Za zaciągnięciem nowego wspólnego długu opowiadają się dziś głównie Francja, Polska, Estonia i Grecja. Przeciwne są standardowo tzw. oszczędne kraje, w tym Niemcy, Holandia i Austria.

Do czerwca, a więc do eurowyborów, Komisja Europejska ma przedstawić szczegółowy raport dotyczący przyszłego finansowania – zarówno zakupów na rzecz Ukrainy, jak i rozbudowy potencjału europejskiego przemysłu zbrojeniowego.

Możliwości Bidena

– Nie ma planu B – stwierdziła ambasador USA przy NATO Julianne Smith, pytana przez DGP o inne źródła funduszy wojennych dla Ukrainy niż wart ok. 60 mld dol. pakiet militarnego wsparcia, który ugrzązł w Izbie Reprezentantów. Półoficjalnie wiadomo, że stało się tak na żądanie Donalda Trumpa.

Choć w publicznych wypowiedziach urzędnicy administracji Joego Bidena mówią o braku innej opcji, by wywierać jak największą presję na republikanach, to wiadomo, że w Waszyngtonie są sondowane inne możliwości pomocy. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się zamiana bezpośrednich zakupów sprzętu z budżetu USA na długoterminowe pożyczki dla Ukrainy, co zaproponował szef Izby Reprezentantów Mike Johnson. Do kwietnia jednak nie ma co liczyć na przełom w tej sprawie.

Największe środki może zapewnić inny pomysł, za którym stoi aktywny na polu polityki zagranicznej republikański kongresmen Michael McCaul. Proponowany przez niego REPO Act zezwoliłby na przejmowanie rosyjskich aktywów w USA i przekazywanie tych środków Ukrainie. Administracja Joego Bidena ma według przecieków poprzeć taki krok, jeśli Kongres nie ruszy w sprawie pakietu blokowanego przez Trumpa i Johnsona. Nieoficjalnie Waszyngton wyrażał gotowość do konfiskaty 50–60 mld dol. funduszy znajdujących się w posiadaniu amerykańskich instytucji finansowych.

Biden ma możliwość przerzucania środków z różnych funduszy pozostających w dyspozycji władzy wykonawczej, tak aby wygospodarować coś dla Ukrainy, ale w grę wchodzi stosunkowo niewielka kwota, rzędu kilku miliardów dolarów. ©℗