Liczba ofiar śmiertelnych w ataku terrorystycznym w piątek w Crocus City Hall w Krasnogorsku pod Moskwą wzrosła do 133. Za atak na salę koncertową odpowiedzialność wzięło na siebie Państwo Islamskie. Po niemal 20 godzinach od rozpoczęcia strzelaniny Władimir Putin wygłosił specjalne oświadczenie. Zapewnił, że wszyscy zaangażowani w „krwawy i barbarzyński zamach” zostaną ukarani.

Do 133 wzrosła liczba ofiar ataku terrorystycznego na salę koncertową Crocus City Hall pod Moskwą – powiadomił rano w sobotę Komitet Śledczy Rosji; ocenił też, że „liczba ofiar będzie większa”.

Według oficjalnych danych rosyjskiego ministerstwa zdrowia 140 osoby ucierpiały w wyniku zamachu, lecz nieoficjalne źródła podają, że rannych zostało blisko 200 ludzi.

Niezależny portal Meduza informuje rano w sobotę, że dyrektor Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandr Bortnikow poinformował Władimira Putina o zatrzymaniu w związku z zamachem 11 osób, w tym – czwórki terrorystów bezpośrednio zaangażowanych w zamach na Crocus City Hall. Informację tę przekazały służby prasowe Kremla.

Zamachowcy, których było co najmniej czterech (według niektórych podejrzeń nawet 20), zbiegli z miejsca zamachu. W sobotę rano pojawiły się nieoficjalne informacje o zatrzymaniu dwóch mężczyzn w obwodzie briańskim, a czterech podejrzanych miało uciec organom ścigania.

Oświadczenie Putina

Po niemal 20 godzinach od rozpoczęcia strzelaniny w Sali koncertowej Crocus City Hall, Władimir Putin wygłosił specjalne oświadczenie. Zapewnił, że wszyscy zaangażowani w „krwawy i barbarzyński zamach” zostaną ukarani.

Putin powtórzył informacje ogłoszone wcześniej przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa i powiedział, że zatrzymano w związku z zamachem 11 osób, a także, że czterej bezpośredni sprawcy „próbowali się ukryć i poruszali się w kierunku Ukrainy”, gdzie miało być dla nich „według wstępnych informacji przygotowane okno do przekroczenia granicy po stronie ukraińskiej”.

Zapewniał też, że wszystkim, którzy ucierpieli oraz rodzinom ofiar, zostanie udzielona pomoc. Poinformował, że niedziela będzie w Rosji dniem żałoby narodowej.

Przekazał, że w całym kraju podwyższono środki antyterrorystyczne i antydywersyjne. „Teraz najważniejsze jest to, by nie pozwolić tym, którzy stoją za tą krwawą masakrą, popełnić nowego przestępstwa” - dodał.

Putin oświadczył, że piątkowy atak to był nie tylko "starannie i cynicznie przygotowany zamach, ale zorganizowane masowe zabójstwo bezbronnych cywilów”. Sprawców porównał do nazistów.

„Wszyscy wykonawcy, organizatorzy i zleceniodawcy poniosą sprawiedliwą i nieuniknioną karę” – oświadczył.

„Wiemy, czym jest groźba terroryzmu. Liczymy tu na współpracę ze wszystkimi państwami, które szczerze podzielają nasz ból i są gotowe realnie połączyć wysiłki w walce ze wspólnym wrogiem, międzynarodowym terroryzmem” – powiedział.

Rosyjski dyktator zaapelował do rodaków o zjednoczenie. Nikomu nie uda się zasiać w kraju "trującego nasienia podziałów, paniki i chaosu" - oznajmił.

Atak po Moskwą

W piątek przed koncertem zespołu Piknik do sali Crocus City Hall w Krasnogorsku wtargnęli uzbrojeni mężczyźni. W budynku doszło do eksplozji, wybuchł pożar, w wyniku którego zawaliło się górne piętro budynku. Kanały w serwisie Telegram zbliżone do struktur siłowych informują o 143 rannych, w tym około 60 w stanie ciężkim.

„Trwają badania ciał zmarłych. (…). Niestety liczba ofiar może wzrosnąć” – podał Komitet Śledczy.

Odpowiedzialność za atak terrorystyczny wzięło na siebie Państwo Islamskie (ISIS)- podał Reuters, powołując się na kanał w Telegramie tej organizacji terrorystycznej.

Odpowiedzialność ISIS

Niektóre rosyjskie media podkreślają, że we wpisie ISIS wykorzystał stary szablon, dlatego - jak oceniają - ta informacja może być fake newsem.

Dziennikarz śledczy Christo Grozew powiedział w piątek telewizji Dożd, że strona amerykańska ostrzegła rosyjskie służby, że przechwycono dokumenty świadczące o tym, że przygotowywany jest atak terrorystyczny na Rosjan ze strony tzw. Państwa Islamskiego – Prowincji Chorasan (ISIS-K). "I wiemy, że państwo rosyjskie odpowiedziało, że informacje, które zostały przekazane przez stronę amerykańską, nie są wystarczająco konkretne" - dodał.

Grozew zaznaczył, że później doszło do aresztowań członków komórek ISIS w Rosji.

"Trzeba poczekać (na to), jakie wersje będą przedstawione przez śledczych, bo są różne warianty. Jeśli rzeczywiście wskażą na ślad ISIS, to najpewniej tak też było, choć w The Insider i w +Spigel'u+ już od roku obserwujemy, jak rosyjski wywiad wojskowy w jakimś celu szkoli młodych Afgańczyków, których przywieziono z Afganistanu do Rosji" - kontynuował dziennikarz.

"Pozostaje pytanie, czy możliwy jest rosyjski ślad w takim ataku terrorystycznym. Ale najpewniej jeśli będzie afgański ślad, to trzeba poszukać przyczyny, dlaczego ISIS-K właśnie teraz zdecydowało się zaatakować Rosję" - zaznaczył.

Uzbrojeni napastnicy zaatakowali w piątek salę koncertową Crocus City Hall w Krasnogorsku pod Moskwą. Otworzono do ludzi ogień, były też doniesienia o eksplozjach. W budynku wybuchł pożar, a dach zaczął się zawalać.

W związku z zamachem w Rosji odwoływane są masowe i rozrywkowe wydarzenia.

Biały Dom ostrzegał przed możliwym zamachem

Władze USA przekazały w marcu informacje o planowanym zamachu w Moskwie - oświadczyła w piątek rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego Adrienne Watson. Informacje mówiły o możliwości ataków podczas koncertów.

"Wcześniej w tym miesiącu, rząd USA miał informacje na temat planowanego zamachu terrorystycznego - potencjalnie skierowanego przeciwko dużym zgromadzeniom, w tym koncertom - co skłoniło Departament Stanu, by wystosować publiczne ostrzeżenie dla Amerykanów w Rosji" - napisała w przesłanym w piątek mediom oświadczeniu Watson.

"Władze USA przekazały rosyjskim władzom te informacje zgodnie ze stosowaną od dawna polityką +obowiązku ostrzegania+" - dodała.

7 marca ambasada USA w Moskwie wydała alert do obywateli USA w Rosji wzywający ich do unikania dużych zgromadzeń, w tym koncertów, przez 48 godzin. Powodem miał być planowany zamach "ekstremistów".

Rosyjski prezydent Władimir Putin krytykował te ostrzeżenia zaledwie trzy dni przed piątkowym zamachem, do którego przyznało się Państwo Islamskie. Putin twierdził, że były one prowokacją wymierzoną w zdestabilizowanie społeczeństwa i "przypominały szantaż".

Prezydent Duda na bieżąco informowany w związku z sytuacją w Rosji

"Zwierzchnik Sił Zbrojnych jest na bieżąco informowany o przebiegu zdarzeń na terytorium Federacji Rosyjskiej i jej ewentualnych skutkach dla bezpieczeństwa polskich obywateli. Dziękuję Ministrowi Obrony Narodowej, służbom krajowym i partnerskim za współpracę w budowaniu świadomości sytuacyjnej Państwa" - napisał szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera na platformie X.

O monitorowaniu sytuacji w związku z tym zamachem zapewniali też premier Donald Tusk i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.

Kurczab-Redlich komentuje atak terrorystyczny w Krasnogorsku

Krystyna Kurczab-Redlich powiedziała, że ten akt terrorystyczny, ponieważ nastąpił także w trakcie przedstawienia, można łatwo skojarzyć z tym, który miał miejsce w teatrze na Dubrowce w 2002 roku. Podobne skojarzenia budzi osławiony zamach na szkołę w Biesłanie, na terytorium Republiki Osetii Północnej 1 września 2004 roku.

"Wszystkie one mają, jak sądzę, podobne źródło. Bowiem nie mogę uwierzyć, aby Ukraińcy byli autorami tego dzisiejszego ataku terrorystycznego, co już ogłosiły niektóre rosyjskie media, ponieważ zdecydowanie by się to obróciło przeciwko nim. Poza tym został tak nieumiejętnie przeprowadzony, że wyklucza ich jako terrorystów" – oceniła Kurczab-Redlich.

Jak wskazała, akty terrorystyczne, zarówno na Dubrowce, jak i w Biesłanie, były przygotowywane przez służby specjalne Rosji - FSB. "Każdy z nich miał swój jakiś cel i był w określonym momencie historycznym potrzebny Władimirowi Putinowi" - podkreśliła.

Przypomniała, że akcję na Dubrowce wykonali terroryści przygotowywani wcześniej przez zdrajców czeczeńskich Basajewa, który współpracował ze służbami rosyjskimi. Atak ten, jak zaznaczyła, "był potrzebny Putinowi dla udowodnienia, że Czeczeni są terrorystami”.

Działo się to w momencie, kiedy przygotowywany był międzynarodowy zjazd czeczeńsko-rosyjski, w którym brały udział bardzo wysoko postawione osoby z świata zachodniego. Miał on doprowadzić do zgody między Czeczenami a Rosjanami. "Dlatego Putin bardzo nie chciał, aby do tego zjazdu doszło". Jej zdaniem, gospodarz Kremla nie tylko chciał dalej prowadzić wojnę z Czeczenią, ale przede wszystkim nie chciał być rozliczony przez Zachód, ponieważ w organizowaniu tego zjazdu w Kopenhadze brali udział przedstawiciele prezydenta Stanów Zjednoczonych, władz Wielkiej Brytanii, a także Francji.

"On po prostu nie chciał dopuścić do tego, aby ktokolwiek z Zachodu mógł wejść na teren Czeczeni i zobaczyć, że jest ona jednym wielkim straszliwym obozem tortur. Poza tym nie chciał dopuścić do tego, żeby liderzy Zachodu zmusili go do zgody z Czeczenami i zaprzestania wojny" - zaznaczyła dziennikarka i dodała: "jemu ta wojna była jeszcze potrzebna”. Zauważyła, że wszystkich terrorystów biorących udział w tym zdarzeniu zabito i nie było kogo postawić przed sądem.

Zapytana, jaki mógłby być cel piątkowego ataku podała, że tego dnia po raz pierwszy prasowy przedstawiciel Kremla Dmitrij Siergiejewicz Pieskow nazwał to, co się dzieje w Ukrainie nie specjalną operacją wojskową, ale wojną. "I mało tego: użył takiego sformułowania, że wszyscy Rosjanie powinni być gotowi do obrony ojczyzny. Równocześnie, jak podał portal Meduza, w piątek zostały wysłane do rosyjskich mężczyzn elektroniczne wezwania do wojska. Więc wszystko to razem, jak zwykle w tych wypadkach, jest grubymi nićmi szyte" – podkreśliła zauważając, iż komentatorzy z całego świata skupiają się właśnie na nieprzypadkowości tego aktu terrorystycznego.

Rosyjskie media niezależne zwróciły uwagę, że dwa tygodnie temu ambasada USA w Rosji ostrzegła przed planami ataku "ekstremistów" w Moskwie, w tym na koncertach. Mówiło się także o islamistach. Jednak w opinii Krystyny Kurczab-Redlich islamiści "jakiegokolwiek wojującego islamu" nie mieliby żadnego interesu w tym, aby akurat teraz, już po wyborach, napadać na Rosjan. "Bo gdyby to jeszcze było przed wyborami, to rozumiem, ale po wyborach – nie ma mowy" - oceniła Kurczab-Redlich.

Wyjaśniła, że choć wybory były zafałszowane, to jednak wynika z nich, że 88 proc. społeczeństwa popiera Putina, więc choć część z tych ludzi musiałaby się poderwać do walki przeciwko napastnikom.

"Najistotniejsze jest to, kto na tym ataku najbardziej zyskuje, a na tym dzisiejszym nieszczęściu setek ludzi zyskuje tylko władza putinowska" – podkreśliła. Dzieje się tak dlatego, że - po pierwsze – władzy udało się podczas wyborów, przebiegających pod hasłem jedności narodu, udowodnić, że ta jedność istnieje. "A teraz od tego narodu, który wykazał Putinowi takie poparcie, można zażądać spłacenia długu wobec ojczyzny. Przecież jeśli jesteśmy jedną wielką rodziną, a na nas napadają, to trzeba rodziny bronić" – podsumowała dziennikarka.

Uważa, że tak, jak to było w przypadku drugiej wojny światowej, czyli rosyjskiej Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, kiedy zagrzewano rosyjskich żołnierzy do boju stalinowskimi hasłami głoszącymi, że nasza sprawa jest słuszna, więc zwycięstwo będzie nasze, "w tej chwili także prowadzi Putin swój naród na wojnę, więc aby go zdopingować, to musiała zapłonąć ogromna hala na 6000 widzów w Krasnogorsku pod Moskwą".