Perspektywy dla brytyjskiej gospodarki są lepsze, niż oczekiwano. Nie oznacza to jednak, że są różowe.

Na początku 2023 r. perspektywy gospodarcze Wielkiej Brytanii były ponure. Po krótkich rządach Liz Truss, zakończonych finansowym zamętem w kraju, stery objął czwarty premier w ciągu czterech lat. Ale nawet polityczna niestabilność nie trapiła Brytyjczyków tak bardzo jak wysokie ceny energii, rosnące stopy procentowe i topniejące płace. Jednak w ostatecznym rozrachunku najgorsza dla brytyjskiej gospodarki w 2023 r. była stagnacja – PKB wzrósł minimalnie, o ok. 0,5 proc. Mimo to rok zakończył się pod znakiem zastoju, a nie katastrofy.

Czy w 2024 r. Wielka Brytania może spodziewać się lepszych wyników? Wiele wyzwań z poprzednich 12 miesięcy jest już nieaktualnych. Drastycznie obniżyły się ceny gazu ziemnego, co jest jedną z ważniejszych przyczyn spadku inflacji z 10 proc. w grudniu 2022 r. do prognozowanych 4,5 proc. na koniec 2023 r. Płace realne rosną. Bank Anglii prawdopodobnie zakończył już cykl podwyżek stóp procentowych – z 0,25 proc. w 2022 r. do 5,25 proc. w lipcu 2023 r. – albo zakończy go wkrótce.

Według Adama Corletta z think tanku Resolution Foundation dochody wielu Brytyjczyków nadal będą spadać. Nie dotknie to jednak emerytów. Wielu właścicieli domów na razie tego nie odczuwa, ponieważ mają kredyty hipoteczne o stałym oprocentowaniu obowiązującym przeważnie przez dwa–pięć lat. Nawet jeśli w 2024 r. stopy procentowe nie wzrosną, wiele osób i tak odczuje skutki zaostrzenia polityki pieniężnej.

Długoterminowe czynniki strukturalne, które są przyczyną spowolnienia gospodarczego Wielkiej Brytanii, raczej nie ulegną zmianie

W drugiej połowie roku może się pojawić przestrzeń dla wprowadzenia przedwyborczych obniżek podatków. Celem bieżącej polityki fiskalnej rządu pozostanie jednak wyciąganie pieniędzy z kieszeni Brytyjczyków. Wstrzymana zostanie wypłata subsydiów energetycznych, znikną także dopłaty bezpośrednie dla uboższych gospodarstw domowych. Również progi podatkowe zostały zamrożone (w ujęciu kwotowym), tak więc znaczna część realnie wyższych płac trafi do budżetu zamiast do pracowników.

Długoterminowe czynniki strukturalne, które są przyczyną spowolnienia gospodarczego Wielkiej Brytanii, raczej również nie ulegną zmianie. Produktywność, mierzona jako wynik godziny pracy, od 2010 r. wzrosła tylko o 6 proc. Jak uważa Bert van Ark, ekonomista z Productivity Institute na Uniwersytecie w Manchesterze, przy wysokim zatrudnieniu i kurczącej się populacji w wieku produkcyjnym Wielka Brytania musiałaby potroić wzrost produktywności, aby osiągnąć wzrost PKB na poziomie notowanym przed pandemią.

Iflacja może być mniejszym problemem, niż się oczekuje, co da Bankowi Anglii pole do łagodzenia polityki pieniężnej. Jednak ogólnie rzecz biorąc, nawet jeżeli perspektywy są lepsze niż przed rokiem, Brytyjczycy mogą jedynie mieć nadzieję, że przyszłość nie będzie taka zła, jak się obawiano. ©Ⓟ

From The World Ahead, 2024 © 2023 The Economist Newspaper Limited. All rights reserved