Rządzący coraz częściej muszą się tłumaczyć ze skandali korupcyjnych, a sondaże dowodzą, że Ukraińcy z walki z łapówkarstwem rozliczą zwłaszcza prezydenta.

5 września Rada Najwyższa przywróciła zawieszony po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji obowiązek składania deklaracji majątkowych przez urzędników, ale jednocześnie uznała, że przez kolejny rok deklaracje nie będą upublicznione. Zawieszenie obowiązku deklarowania tłumaczono przed rokiem względami bezpieczeństwa. Chodziło o to, by Rosjanie nie mieli dostępu do informacji o majątku 900 tys. osób, na których ciążył obowiązek raportowania. Deklaracje podlegały kontroli instytucji antykorupcyjnych, ale w praktyce były one w stanie prześwietlić najwyżej kilka tysięcy osób. Decyzja parlamentu wywołała ogromne spory. Jej krytycy uznali, że utajnienie deklaracji ułatwi życie skorumpowanym urzędnikom, tymczasem kolejne afery mogą znacząco zaszkodzić wizerunkowi Ukrainy na świecie.

We wtorek Wołodymyr Zełenski, który niedawno proponował, by w czasie wojny przestępstwa korupcyjne zrównać ze zdradą stanu, zawetował ustawę. „Ograniczenia są niedopuszczalne. Rejestr trzeba otworzyć już teraz. Możliwie szybko” – napisał prezydent na Telegramie. Opozycja uznała, że Zełenski próbuje gasić pożar, który wywołała kontrolowana przez niego partia rządząca. Szef państwa zgodnie z prawem może odesłać ustawę do parlamentu z własnymi poprawkami. Zełenski chce, żeby rejestr deklaracji był publicznie dostępny z wyjątkiem danych osób, które służą w wojsku i innych strukturach mundurowych, są ranne, przebywają w niewoli albo na terenach okupowanych. Decyzje o utajnieniu deklaracji miałaby podejmować Narodowa Agencja Zapobiegania Korupcji (NAZK).

Tego samego dnia prezydent podpisał też dekret o sprawdzeniu decyzji wojskowych komisji lekarskich o zwolnieniu ze służby wojskowej. To rezultat oskarżeń, że wiele zaświadczeń było wystawianych za pieniądze. Jeszcze w sierpniu Zełenski zalecił głównodowodzącemu Sił Zbrojnych gen. Wałerijowi Załużnemu, z którym łączą go napięte relacje, odwołanie wszystkich szefów obwodowych odpowiedników wojskowych komend uzupełnień. NAZK z kolei wszczęła postępowania badające styl życia 135 z 1795 osób odpowiedzialnych za mobilizację. Tego typu kontrole mają wykryć, czy styl życia ludzi może być wyjaśniony poziomem ich oficjalnych zarobków, a zatem pośrednio wykazywać ich uczciwość.

Z zarzutami korupcji było związane niedawne odwołanie ministra Ołeksija Reznikowa. Sam Reznikow pozostawał wprawdzie poza podejrzeniem, ale opozycja i media oskarżały go, że nie panuje nad przetargami w podległej mu instytucji. Odwołanie ministra pod wpływem publikacji prasowych wywołało komentarze, że może to skłonić Rosję do inspirowania tekstów uderzających w kolejnych urzędników. Prezydent płaci też za podporządkowanie sobie wszystkich państwowych instytucji. Zgodnie z opublikowanym w poniedziałek sondażem Fundacji Inicjatywy Demokratyczne (FDI) i Centrum Razumkowa 78 proc. Ukraińców zgadza się, że „prezydent ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za korupcję w rządzie i wojskowych administracjach”, a 55 proc. popiera pomysł, by zachodni partnerzy uzależnili pomoc dla Kijowa od skutecznej walki z korupcją.

Według innych sondaży prezydent wciąż cieszy się ogromnym zaufaniem. Lipcowe badanie Centrum Razumkowa wykazało, że ufa mu 81 proc. ankietowanych. To wprawdzie o 4 pkt proc. mniej niż zimą, ale i tak trudno te dane porównywać ze stanem sprzed inwazji. W wakacje 2021 r. Zełenskiemu ufał tylko co trzeci rodak. Jednak zwolennicy opozycji już teraz wróżą mu poważne problemy. „Wciąż wysoki poziom poparcia jest związany z funkcją naczelnego głównodowodzącego. Ale nie sądzę, by jakiekolwiek ruchy antykorupcyjne przywróciły mu dawne notowania” – napisał publicysta Karł Wołoch, popierający eksprezydenta Petra Poroszenkę, głównego rywala Zełenskiego. Innego zdania jest obóz władzy. Szef klubu SN Dawyd Arachamija określił sondaż FDI mianem zmanipulowanego. „Mało tego, że prezydent całą dobę zajmuje się wojną i szukaniem pomocy, to jeszcze miałby zastąpić cały pion antykorupcyjny” – oburzał się polityk na Telegramie. ©℗