W rosyjskich mediach znów pojawiają się artykuły straszące wojną atomową. Zdaniem naszych rozmówców świadczy to o braku wiary w realne sukcesy na froncie ukraińskim.

Wczorajsza „Rossijskaja gazieta”, organ rządu Rosji, opublikowała artykuł wiceszefa Rady Bezpieczeństwa Dmitrija Miedwiediewa. Były prezydent jest znany z brutalnych i nierzadko wulgarnych wpisów na swoim koncie w komunikatorze Telegram, ale publikacja w rządowej gazecie dodaje legitymacji jego tezom. Miedwiediew opisuje „epokę konfrontacji”, w której „kolektywny Zachód” zderza się z resztą świata, w domyśle – wspierającą Rosję. Konfrontacja będzie długa, a może ją zakończyć III wojna światowa z wykorzystaniem broni jądrowej. „Taka apokalipsa jest nie tylko możliwa, ale i prawdopodobna. Świat przeżywa znacznie gorszą konfrontację niż podczas kryzysu karaibskiego, ponieważ nasi przeciwnicy zdecydowali się rozgromić największe mocarstwo jądrowe – Rosję” – czytamy. Motyw kryzysu karaibskiego z 1962 r., gdy świat stanął na krawędzi wojny jądrowej w wyniku wysłania radzieckich pocisków balistycznych na Kubę, regularnie wraca w rosyjskiej publicystyce.

Artykuł Miedwiediewa, który jednocześnie sugeruje, że Moskwa byłaby skłonna do kompromisu, ale tylko przy maksymalnym uwzględnieniu rosyjskich żądań włącznie z „anihilacją nazistowskiego reżimu kijowskiego”, wpisuje się w całą serię podobnych tekstów. Trzy tygodnie temu Siergiej Karaganow, honorowy przewodniczący Rady Polityki Zagranicznej i Obronnej, wezwał w magazynie „Profil” do prewencyjnego zastosowania broni „A” w Europie, co miałoby „uchronić ludzkość od globalnej katastrofy”. Karaganow nawiązał do popularnej w Rosji koncepcji deeskalacji poprzez eskalację i dowodził, że Amerykanie nie będą ryzykować obustronnej wojny atomowej „w obronie umownego Poznania”. „Strach przed bronią jądrową należy odbudować” – pisze bliski Kremlowi politolog. A Dmitrij Trienin, były oficer wywiadu wojskowego, który przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę był związany z liberalnym Moskiewskim Centrum Carnegie, by w lutym 2022 r. przekształcić się w jastrzębia, jeszcze we wrześniu 2022 r. wzywał do „przywrócenia strachu przed atomem”.

– Rosjanie w ten sposób starają się wpłynąć na własne społeczeństwo, by zaakceptowało perspektywę uderzenia nuklearnego. I wtedy podobny szantaż będzie miał większe znaczenie – mówi nam ukraiński politolog Ołeh Saakian. Ukraińcy nie obawiają się w najbliższym czasie klasycznego uderzenia jądrowego. Kijów z niepokojem patrzy za to na sytuację wokół Zaporoskiej Elektrowni Atomowej (ZAES). Władze twierdzą, że Rosjanie zaminowali cztery z sześciu reaktorów w sposób przypominający zaminowanie zapory w Kachowce, której wysadzenie doprowadziło do powodzi w dolnym biegu Dniepru i katastrofy ekologicznej sięgającej Morza Czarnego. Ukraiński mer Enerhodaru – miasta, w którym znajduje się siłownia – powiedział w niedzielę, że miasto opuściła część personelu Rosatomu, rosyjskiej spółki, która zajmuje się zarządzaniem podobnymi obiektami. – To, co zrobiono z Kachowską Elektrownią Wodną, dość mocno wpłynęło na nastroje fachowców, którzy zostali w Enerhodarze. Oni rozumieją, że nasz wróg jest zdolny do wszystkiego, a rozmieszczenie ciężarówek z ładunkami wybuchowymi świadczy o tym, że okupanci szykują różne scenariusze – powiedział Dmytro Orłow, pytany przez Ukrajinśke Radio. Przedstawiciele wywiadu wojskowego dodali, że Rosjanie polecili personelowi ewakuację przed 5 lipca, najlepiej na terytorium Krymu.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mówił w rozmowie z hiszpańskimi mediami, że Rosja może wykorzystać szok w następstwie jądrowej dywersji, by wymusić zamrożenie konfliktu i uniknąć przez to utraty kolejnych terenów zajętych. O tym, że Moskwa może szykować prowokację, o którą oskarży Ukraińców, mogą świadczyć narracje obecne w propagandzie. 23 czerwca wiceszef izby wyższej parlamentu Konstantin Kosaczow napisał na łamach „Rossijskiej gaziety”, że „widać oczywisty scenariusz, w którym w ręce kijowskich głupców trafia możliwość rozpoczęcia konfliktu jądrowego między Rosją a NATO, do czego wystarczy dywersja w ZAES”. Według Kosaczowa w ten sposób Ukraińcy mieliby spróbować „ucieczki do przodu” po nieudanej – zdaniem Rosjan – kontrofensywie. – Rosja w najbliższym czasie będzie podążać w stronę szantażu jądrowego i działań asymetrycznych. Wiąże się to z wyczerpaniem możliwości konwencjonalnych na froncie – przewiduje przedstawiciel polskich władz zajmujący się bezpieczeństwem narodowym. ©℗