Niektóre strony internetowe związane z wyborami prezydenckimi w Czechach zostały w piątek, w pierwszym dniu głosowania w drugiej turze elekcji, ponownie zaatakowane przez rosyjskich hakerów związanych z grupą NoName057(16).

Zaatakowano m.in. stronę internetową kandydata na prezydenta Petra Pavla, a także grupy nadzorującej funkcjonowanie administracji państwowej Hlídač státu (Strażnik państwa) czy czeskiego MSZ.

Podobne ataki miały miejsce podczas pierwszej tury głosowania przed dwoma tygodniami. Firma Check Point związana z bezpieczeństwem sieci jest zdania, że ataki mogą być kontynuowane w sobotę, gdy kończy się głosowanie. Celem mogą być strony związane z publikowaniem wyników wyborów.

Administratorzy strony internetowej Strażnik Państwa poinformowali w piątek na Twitterze, że miał miejsce atak typu DDoS i w związku z tym do ich strony może być trudniejszy dostęp lub może ona być całkowicie nieosiągalna. "Niestety nie możemy wykluczyć krótszych wyłączeń w ciągu najbliższych 24 godzin. Częścią obrony jest ograniczenie dostępu do strony z zagranicy. Kiedy będziemy mogli, zniesiemy ograniczenie" – podano.

Rosyjscy hakerzy stosują głównie ataki DDoS do tymczasowego blokowania stron internetowych. „Nie ma powodów do jakiejś większej paniki czy obaw związanych z wpływem na wynik wyborów. Takie ataki można porównać do marszu protestacyjnego przed gmachem ministerstwa, co tymczasowo utrudnia dostęp do budynku. Ale musimy też przygotować się na bardziej wyrafinowane zagrożenia" – stwierdził Miroslav Lujka z Check Point.

Jego zdaniem można się spodziewać, że cyberprzestępcy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa i ataki będą kontynuowane. Oprócz stron internetowych rządu i kandydatów hakerzy biorą na celownik także duże czeskie firmy – powiedział.

Resort spraw zagranicznych potwierdził, że jego strony internetowe także zostały zaatakowane, ale atak nie miał poważnego wpływu na bezpieczeństwo danych. Według informacji przekazanych PAP przez współpracowników kandydata na prezydenta Petra Pavla atak spowodował utrudnienia w funkcjonowaniu strony, poprzez którą dziennikarze składali wnioski akredytacyjne na ogłoszenie wyników wyborów. Do części dziennikarzy nie dotarły zgody akredytacyjne, które miały być wysyłane automatycznie.

Z Pragi Piotr Górecki (PAP)